Metody Marnowania Czasu: Bone: Out from Boneville [Jeff Smith] [recenzja]

czwartek, 10 września 2009

Bone: Out from Boneville [Jeff Smith] [recenzja]


Serię "Bone" znam od niedawna, ale tak naprawdę powinienem poznać ją dużo wcześniej - jest świetna. A wszystko zaczęło się od tego, że na forum Gildii Komiksu, w temacie dotyczącym "Y: The Last Man", Blacksad stwierdził, że komiks Vaughana "przebija "Sandman'a", "Kaznodzieję" czy "Bone'a", żeby przywołać te trzy zamkniete serie". Pomyślałem, że z przytoczonych przez niego tytułów znam wszystko oprócz "Bone'a", ale jeśli ktoś wymienia tę historię jednym tchem z "Kaznodzieją" i "Sandmanem"... doszedłem do wniosku, że warto sprawdzić, o czym mowa. A potem zobaczyłem tego śmiesznego stworka, którego widać powyżej i powiedziałem do siebie tylko "Eee...". Na pierwszy rzut oka rzeczywiście wygląda to na bajeczkę dla bardzo małych dzieci, ale po zapoznaniu się z opiniami na temat serii oraz kiedy przeczytałem, ile przyznano jej nagród (zajrzyjcie choćby tutaj, sekcja Reception), wiedziałem już, że prędzej czy później zapoznam się z pierwszym TPB.

Powtórzę to jeszcze raz: "Bone" jest świetny. Fabuła, rysunki, humor, kolory, po prostu wszystko. Dzieło Jeffa Smitha przypomina dobrą i przezabawną kreskówkę, a podczas czytania uśmiech praktycznie nie schodzi z twarzy. Pewnie, można podchodzić do tego komiksu z uprzedzeniem i jeszcze przed lekturą mówić, że "to przecież tylko bajka o jakimś głupim stworku", ale z drugiej strony tak samo można powiedzieć na przykład o "Watchmen" - że to tylko bajka o bandzie pajaców w idiotycznych przebraniach. Prawda wygląda tak, że "Bone'a" można bez żadnego problemu dać małemu dziecku, ale jednocześnie historia jest zabawna nawet jeśli masz dwadzieścia kilka lat (jak ja), a prezentowany w niej humor wcale nie jest dziecinny. Uniwersalność to kolejna zaleta tego komiksu.

Seria podobno rozrasta się od prostej opowieści do czegoś wręcz epickiego. Myślę, że już wkrótce będę miał okazję to sprawdzić, bo pierwszy Trade, "Out from Boneville", jest tak dobry, że nie pozostawia mi wyboru. Punktem wyjścia jest próba powrotu trójki bohaterów do tytułowego Boneville, miejsca, które z różnych powodów opuścili, a teraz nie mogą odnaleźć drogi powrotnej. To tylko początek, już po chwili dzieje się dużo więcej. Zachęcam wszystkich do zapoznania się z przygodami trzech kuzynów - Fone Bone'a, Phoney Bone'a i Smiley Bone'a - oraz całej masy zabawnych i strasznych postaci drugoplanowych. No chyba, że jesteś zbyt poważny, żeby czytać takie rzeczy, ale w takiej sytuacji mogę Ci tylko współczuć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

stat4u