Metody Marnowania Czasu: Żywe Trupy: Tu Pozostaniemy [Robert Kirkman & Charlie Adlard] [recenzja]

poniedziałek, 3 maja 2010

Żywe Trupy: Tu Pozostaniemy [Robert Kirkman & Charlie Adlard] [recenzja]

The Walking Dead to kolejna seria, o której nie pisałem od dawna, a w międzyczasie postanowiłem nieco zmienić podejście i uzupełnić polskie Trade'y, z których zrezygnowałem kiedyś na rzecz oryginału. Nie zaszkodzi jednak wybrać sobie choć kilku komiksowych seriali wydawanych w rodzimej wersji, także, o ile wcześniej pisałem o The Walking Dead, teraz zamierzam przerzucić się na Żywe Trupy.

Po bombie atomowej spuszczonej na bohaterów w ósmym tomie, Stworzeni By Cierpieć, było dla mnie prawie oczywiste, że kolejny TPB będzie dużo spokojniejszy oraz mniej zaskakujący od poprzedniego. I rzeczywiście. Bo nawet ktoś tak pomysłowy jak Kirkman musiałby się naprawdę natrudzić, żeby zaprezentowane tutaj wydarzenia były równie wstrząsającą niespodzianką - musi chyba minąć sporo czasu, zanim serii uda się osiągnąć podobny efekt. Wierzę, że będzie dobrze, a tymczasem dziewiąty tom może okazać się trochę słabszy od ósmego. To chyba naturalne wrażenie w czasie lektury tak zwanych przejściowych Trade'ów; w Invincible jest podobnie, tyle że konstrukcja świata przedstawionego w Żywych Trupach ogranicza scenarzystę, którzy przecież nie może pozwolić sobie na pewne zabiegi znane z przygód Niezwyciężonego, gdzie może wydarzyć się praktycznie wszystko. Tutaj o pewnych rzeczach nie może być mowy, także wybrnięcie z sytuacji wydaje się dużo trudniejsze.

Tu Pozostaniemy, tom zbierający zeszyty #49-54, przedstawia przede wszystkim zmagania Ricka i jego syna z koszmarem, który obrócił ich (niełatwe nawet bez tego) dotychczasowe życie w gruzy. Ponownie skazani na tułaczkę, jak zwykle zostają świetnie sportretowani przez Kirkmana, doskonale radzącego sobie z pokazywaniem ich jako wraków ludzi, którym mniej lub bardziej odwala. Stan psychiczny bohaterów oraz wątek obyczajowy na pierwszy plan, zombiaki w tle i o to chodzi od samego początku serii. Potem następuje spotkanie z kilkoma starymi znajomymi (można było się tego spodziewać) oraz początek znajomości z nowymi postaciami, które już wkrótce mogą okazać się kluczowe dla opowieści Kirkmana i Adlarda. Jestem bardzo ciekaw, w jakim kierunku pójdzie teraz seria - pisałem o tym w drugim akapicie poprzedniego wpisu dotyczącego Żywych Trupów, nie chcę się teraz powtarzać, ale ostrzegam przed delikatnym spoilerem.

Jak już wspomniałem, Tu Pozostaniemy może wydawać się tomem gorszym od poprzedniego i właściwie, cholera, jest gorszy. Ale chyba nikt nie spodziewał się, że będzie inaczej, rozpierducha w ósemce zmieniła tę serię na zawsze (pokazując jednocześnie, że po Żywych Trupach można spodziewać się absolutnie wszystkiego), było więc jasne, że przez chwilę będzie spokojniej. A względny spokój to wróg tej opowieści, co nie znaczy, że całość nie trzyma poziomu, do którego stali czytelnicy zdążyli już przywyknąć. Nadal jest bardzo dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

stat4u