Metody Marnowania Czasu: Fatale: Modlitwa o deszcz [Ed Brubaker & Sean Phillips] [recenzja]

czwartek, 7 kwietnia 2016

Fatale: Modlitwa o deszcz [Ed Brubaker & Sean Phillips] [recenzja]

Fatale to świetna seria i nie zmienił tego nawet wtórny trzeci tom, Na zachód od piekła, pokazujący zmagania głównej bohaterki ze swoimi wewnętrznymi oraz dużo groźniejszymi, zewnętrznymi demonami na przestrzeni wieków. Następujący po nim zbiór Modlitwa o deszcz to, niestety, ponowne powielanie znanego z poprzednich epizodów schematu. Nie mam tu na myśli stałego, wysokiego poziomu ilustracji Seana Phillipsa, co akurat wychodzi komiksowi na dobre, ale kluczenie Brubakera, po raz kolejny pokazującego czytelnikowi, jak Josephine opanowuje umysły mężczyzn, co z pewnością doprowadzi do tragedii. Żeby to wiedzieć, nie trzeba nawet czytać kilku krótkich akapitów na ostatniej stronie okładki. Czyli klapa?

Tym razem nasza femme fatale związuje swoje losy z muzyczną kapelą mającą problemy z nagrywaniem nowych utworów, a zarazem ze zdobyciem finansów na dalsze życie. Wszystko to jest znowu przeplatane z wątkiem żyjącego w innych czasach Nicolasa Lasha, również mającego niewytłumaczalną obsesję na punkcie Josephine i przebywającego za kratami z powodu morderstwa, którego nie popełnił. Mamy więc do czynienia ze scenariuszem sprawiającym wrażenie, że był pisany od szablonu. Czy to bardzo źle? Nie bardzo, ale jednak źle. Komiks nadal jest solidną lekturą, narracja (fakt, że ciągle taka sama) jeszcze raz wciąga, mroczna atmosfera cały czas robi swoje, ale mimo wszystko liczyłem na to, że Modlitwa o deszcz będzie dla tej serii tomem przełomowym. Wiem, że nie finalnym, ale takim, w którym wspomniany schemat zostanie przełamany, bo był na to już najwyższy czas. Widocznie trzeba poczekać na Klątwę dla demona, gdzie siłą rzeczy Josephine przestanie w końcu nawiedzać różne stulecia, w każdym z nich robiąc niemal to samo.

Modlitwa o deszcz dostaje ocenę 8/10, minimalnie mniej niż poprzednie części, właśnie za powtarzalność. Co nie zmienia faktu, że to wciąż świetna seria... i nie zmienił tego nawet wtórny czwarty tom, chociaż wychodzi na to, że co za dużo, to niezdrowo, nawet jeśli danie podano z mackami.

tekst: Michał Misztal, recenzja opublikowana pierwotnie na stronie Alei Komiksu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

stat4u