Metody Marnowania Czasu: Krew Na Boisku: Alchemist's Guild, mecz #1

sobota, 8 kwietnia 2017

Krew Na Boisku: Alchemist's Guild, mecz #1

Tomek jeszcze nigdy nie grał Hunterami, z kolei ja po raz pierwszy kierowałem Alchemikami, więc tym razem zdecydowaliśmy się nie grać na czas. Cały mecz zajął nam dwie godziny bez kwadransa, razem z rozstawianiem wszystkich elementów i początkowym przypominaniu sobie nawzajem, co robi który zawodnik.

Tomek, Hunter's Guild: Theron, Fahad, Chaska, Egret, Jaecar, Seenah

Ja, Alchemist's Guild: Midas, Naja, Calculus, Veteran Katalyst, Vitriol, Compound

Runda 1

Midas wykopał piłkę w kierunku maskotki Łowców. Fahad zdecydował się ją przejąć, co bardzo mnie ucieszyło, bo jego KICK 1/4 to w takiej sytuacji bardzo dobre parametry. Problemem okazał się DEF na 6 (Fahad włączył Nimble), przez który mojemu kapitanowi nie udało się odebrać mu piłki (za to przyciągnął do siebie Vitriol z Lure of Gold). Jakby tego było mało, Chaska dodał maskotce 1 do ARM i zaczął rozkładać swoje pułapki. Vitriol przejęła piłkę, ale zrobiła to dopiero w finalnym ataku zużywającym jej ostatni punkt wpływu. Na to Jaecar postanowił rozłożyć swoją zapewniającą stany bleed i snared pułapkę właśnie koło niej, zaś Egret użyła Flurry, zatruwając Midasa i Vitriol. Compound i Katalyst postanowili wyjść trochę do przodu, a Calculus zatruła Jaecara (Fahad *jakoś* się obronił) i to chyba było na tyle.

Runda 2

Wygrałem rzut na inicjatywę, więc mogłem zrobić tylko jedno: wciąż zatruta Vitriol (której zostały dwa punkty życia) podeszła w kierunku Therona (zużywając pierwszy punkt wpływu i dzięki pułapce wesoło zaliczając jeszcze stany bleed i snared) i zrobiła Push oraz Dodge, co pozwoliło jej dostać Momentum i zbliżyć się do bramki na tyle, by strzelić gola (Screamer!). Wykopana piłka trafiła do Egret. Calculus próbowała ją oślepić, niestety nie wyszło, za to dała radę znowu kogoś pozatruwać. Chwilę później Vitriol nie było już  na boisku, ale swoje zrobiła. Postanowiłem sprawdzić, jak działa Witness Me!: spuściłem Katalysta ze smyczy i pozwoliłem mu rzucić się na zatrutego Jaecara (jeśli dobrze pamiętam, skrzydłowy Łowców miał wcześniej tylko dwa obrażenia). Po chwili było już 8:4 dla moich Alchemików. Chaska katował Midasa Boom Boxem (prawie go zabijając, że nie wspomnę a zatruciu i zaliczonym z pułapki snared), spychając go w okolicę mojej bramki. Naja zbliżyła się do Seenah, żeby sympatyczny niedźwiadek nie mógł szarżować. Compound zaliczył dwa strzały od misia: jeden zignorował, po drugim został znokautowany. Egret zbliżyła się z piłką do bramki Alchemików (po drodze dostając truciznę od Calculus) i została zepchnięta jeszcze bardziej wgłąb mojej połowy boiska przez Midasa, a następnie znokautowana (kapitan złapał piłkę). Compound zdołał jedynie wstać.

Runda 3

Pomijając moją głupotę (bo zapomniałem, że Katalyst musi wejść na boisko z krawędzi... na szczęście nie spieprzyłem tego aż tak bardzo i ostatecznie miałem swój cel w zasięgu), wszystko poszło zgodnie z planem: inicjatywa dla mnie, Katalyst szarżuje w znokautowaną Egret (dodatkowo angażowaną przez Midasa i Compunda, więc rzucałem czternastoma kostkami), po szarży robi jeszcze jeden atak, Witness Me! po raz drugi, 12:6 dla mnie.

Podsumowanie

To moja pierwsza wygrana gra w Guld Ball, więc... cieszę się. Do tej pory Tomek regularnie lał moich Kamieniarzy z Kick Offa! swoją drużyną Inżynierów - zwykle nie było tragedii, zdarzało mi się przegrywać z wynikiem 12:8 i aż do samego końca sporą szansą na zwycięstwo, niemniej jednak nigdy jeszcze z nim nie wygrałem. Jednocześnie wydaje mi się, że dzięki Katalystowi było trochę za łatwo. Po jednej rozgrywce trudno mi mówić, że jest przegięty; na pewno można sobie z nim jakoś radzić, a nawet zrobić z niego utrapienie dla kierującego Alchemikami, ale ilość zadawanych przez niego punktów obrażeń i łatwość, z jaką klepał przeciwników... hmm.

Samymi Alchemikami grało mi się bardzo dobrze. Nie jest to przypadek, wcześniej przeglądałem karty zawodników i poszczególne gildie, więc wiedziałem, czego chcę. Nie zawiodłem się. Mam zamiar pobawić się nimi dłużej.

Co do meczu, zaznaczam, że pisałem tę relację z pamięci. Mogłem się gdzieś pomylić, ale nie powinno być dramatu.

Do ewentualnych komentujących: jeśli chcecie skomentować powyższy tekst, w miarę możliwości zróbcie to tutaj, nie na forach czy Facebooku. Dzięki temu to, co napiszecie (i być może wynikająca z tego ciekawa dyskusja), pozostanie u źródła zamiast przepadać gdzieś w odmętach Internetu. Z góry dziękuję. 

tekst i "zdjęcie": Michał Misztal

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

stat4u