Metody Marnowania Czasu: Promethea Book 4 [Alan Moore & J.H. Williams III] [recenzja]

piątek, 11 maja 2012

Promethea Book 4 [Alan Moore & J.H. Williams III] [recenzja]

Spodziewałem się kolejnych siedmiu epizodów poświęconych w całości podróży głównej bohaterki oraz jej towarzyszki po Immaterii. Kolejnej części wykładu nie zawsze przypominającego tradycyjną opowieść obrazkową. W poprzednim tomie głównego wątku prawie nie było, teraz Moore wraca na wcześniejsze tory, po tym, jak Promethea ponownie wskakuje do prawdziwego świata, przedtem spotykając między innymi swojego ojca i boga. Bóg pokazany przez Moore'a odbiega od standardowych wyobrażeń związanych z tą postacią, nie przytakując im, ale także nie zaprzeczając. Immateria jest w końcu miejscem, w którym rację bytu mają wszystkie koncepcje, zarówno te prawdziwe jak i stworzone w ludzkiej wyobraźni. Jest przestrzeń dla bogów egipskich, greckich i rzymskich, jest przestrzeń dla ukrzyżowanego Jezusa. W trzecim tomie jedna z występujących w komiksie postaci stwierdza: "I pomyśleć, że istniał naprawdę", na co inna odpowiada: "Nie. Nie jest ważne, czy istniał naprawdę. Ważne jest to, że istnieje. To, co oznacza, symbol. To jest prawdziwe. To jest rzeczywiste. To dzieje się właśnie teraz". O samej Immaterii, albo przynajmniej o tym, jak Moore przedstawił swoje koncepcje, postaram się napisać w recenzji ostatniej części. O ile będę potrafił, bo sprawa nie jest wcale taka prosta.
Tymczasem w materialnym świecie nie dzieje się zbyt wiele dobrego. Promethea powraca i z początku wygląda na to, że nie będzie źle. Jako Sophia Bangs wreszcie, po latach, przeprowadza szczerą rozmowę ze swoją matką, co umożliwiło jej wcześniejsze spotkanie z ojcem. Sielanka nie trwa jednak długo. Przed odejściem główna bohaterka powierzyła zadania Promethei przyjaciółce, która w międzyczasie zdążyła trochę nabałaganić i zwrócić na siebie uwagę agentów FBI, a teraz wcale nie ma zamiaru zrezygnować ze swoich nowych umiejętności. Dochodzi do starcia pomiędzy dwoma wcieleniami Promethei oraz, w konsekwencji, do procesu odbywającego się w Immeterii. Sędzia, znany chyba wszystkim król Salomon, ma rozstrzygnąć, kto zasługuje na tytuł, a kto będzie musiał odejść z niczym. W tym samym czasie w materialnym świecie FBI rozpoczyna intensywne poszukiwania głównej bohaterki oraz wszystkich, którzy mogliby z nią współpracować.

Po trzecim, trudnym w odbiorze, choć na pewno nie bełkotliwym tomie, w czasie lektury czwartego można odetchnąć z ulgą i poczytać bardziej klasyczną, przez cały czas świetną fabułę. Odetchnąć, by po chwili wstrzymać oddech przed wielkim, naprawdę wielkim finałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

stat4u