Metody Marnowania Czasu: Ciemność [Jozef Karika] [recenzja]

sobota, 28 marca 2020

Ciemność [Jozef Karika] [recenzja]


Gdyby ktoś błędnie założył, że jestem osobą, którą należy zapytać o dobry książkowy horror, odpowiedziałbym, że po pierwsze się nie znam, a po drugie, Jozef Karika jest król straszenia jak lew jest król dżungli. Ja wiem, że w pierwszej kolejności powinienem wymienić całą masę bardziej zasłużonych dla gatunku nazwisk, ale w zeszłym roku to właśnie Strach i Szczelina sprawiły, że trzeba byłoby rzucić we mnie ogromnym workiem wypełnionym pieniędzmi, żebym w ogóle rozważył wybranie się w zimie w góry. 

Ciemność to kolejna wydana w Polsce powieść Kariki, powieść, której naprawdę nie mogłem się doczekać. Po tytule nietrudno domyślić się, co będzie głównym przeciwnikiem protagonisty, scenarzysty serialowego, który decyduje się na spędzenie Bożego Narodzenia w górskiej chacie – czyli znowu góry i zima, co może pójść nie tak? Tym bardziej, że autor zdecydowanie umie sprawić, że zanurzamy się w strachu i cierpieniu jego bohaterów, niemal czując ten sam dyskomfort (a często rzeczy o wiele gorsze), co oni.

Początek jest bardzo udany. Scenarzyście wszystko idzie świetnie, ucieka od codzienności, czyli od stresującej pracy i żony, z którą ostatnio nie za bardzo się dogaduje. Górskie powietrze, chata, którą w dzieciństwie zdarzało mu się odwiedzać razem z rodziną, cisza i spokój, ale przecież wiemy, że wydarzy się coś złego. Zresztą, sama narracja od pierwszych stron wzbudza niepokój, a bardzo szybko zapada tytułowa ciemność – i nie chodzi tutaj o noc. Główny bohater nagle i z niewiadomych przyczyn traci wzrok, a jego miejsce odpoczynku i odosobnienia zamienia się w śmiertelną pułapkę. W pobliżu nie ma żadnej innej chaty, żadnych ludzi, a próba zejścia do wioski jest równoznaczna z samobójstwem. Scenarzysta ma ze sobą jedzenie oraz niewielki zapas drewna do kominka, jednak co potem, kiedy zapasy się skończą?

Moja żona, zachwycona Strachem i Szczeliną tak samo, jak ja, przeczytała Ciemność jako pierwsza i już w trakcie lektury kręciła głową, zaś po wszystkim powiedziała, że książka jest rozczarowująca. Kiedy przyszła moja kolej, dość długo starałem się nie przyjmować jej słów do wiadomości, no bo przecież to Karika, ten gość nie może mnie zawieść.

A jednak.

Wydaje mi się, że Ciemność jest bardziej materiałem na opowiadanie. Pomysł intryguje, a jeśli wiemy, co potrafi autor, możemy oczekiwać czegoś niesamowitego, tymczasem całość jest zdecydowanie za bardzo przeciągnięta. Nie chcę zdradzać za dużo, ale chyba nikogo nie zaskoczy fakt, że głównego bohatera dotykają kolejne nieszczęścia, co z początku daje radę, ale w którymś momencie musiałem tupnąć nóżką i zapytać: czy naprawdę będziemy czytać przez te 260 stron o tym, jak typ chodzi po omacku? Nie żeby samo w sobie było to czymś tragicznym (o umiejętnościach Kariki w kwestii opisywania nieprzyjemnych rzeczy już wspominałem), ale mimo to siła pomysłu, na którym opiera się powieść, wyczerpuje się dość szybko. Poza tym czytelnik ma tu do czynienia z następującym, po pewnym czasie zaczynającym nużyć schematem:

1) scenarzysta jest przekonany, że to koniec
2) użala się nad sobą i bywa przy tym dość irytujący
3) po chwili wpada na to, jak sobie poradzić
4) wprowadza pomysł w życie
5) pojawia się kolejny problem
6) wracamy do 1)

Mam wrażenie, że w czasie lektury robimy o kilka takich okrążeń za dużo. Ponadto bywa tu również tak, że scenarzysta doświadcza rzeczy naprawdę paskudnych, czytamy o tym przez kilka stron, po czym okazuje się, że tak naprawdę był to sen lub halucynacje. Co gorsza, Karika stosuje taki patent więcej niż raz.

Czytając Ciemność, od momentu, kiedy sam zacząłem czuć rozczarowanie, wielokrotnie myślałem, że wiele będzie zależeć od zakończenia. O ile w takim Strachu mógłbym delektować się nieustannie towarzyszącym mi w czasie lektury niepokojem o wiele dłużej, tutaj dość szybko miałem ochotę wysiąść. Zostałem, ale finał niestety niczego nie wynagradza – w każdym razie nie w stopniu, w jakim bym sobie tego życzył.

Jest tu jakiś pomysł na zaskoczenie czytelnika, mamy trochę miejsca na interpretację, ale nie ma mowy o czymś w rodzaju trzęsienia ziemi, a chyba tylko coś porównywalnego mogłoby mnie usatysfakcjonować. Może byłem już za bardzo zmęczony niemal wszystkim, co działo się w Ciemności wcześniej, by docenić ostatnie strony powieści, ale też właśnie to zmęczenie sprawiło, że oczekiwałem czegoś więcej.

Ciemność nie jest złą książką. To książka przeciętna i niezbyt straszna. Biorąc pod uwagę to, że napisał ją "słowacki mistrz grozy", jestem jeszcze bardziej zawiedziony. Przypuszczam, że gdyby było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Kariki, później raczej nie sięgnąłbym po Strach ani Szczelinę – i nawet nie wiedziałbym, co straciłem.

tekst: Michał Misztal

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

stat4u