Metody Marnowania Czasu: Strach [Jozef Karika] [recenzja]

wtorek, 13 sierpnia 2019

Strach [Jozef Karika] [recenzja]


Moja żona przeczytała Strach kilka miesięcy temu, po czym powiedziała mi, że to bardzo dobra książka. I bardzo straszna. Zachęciło mnie to, bo choć nie jestem koneserem horrorów w żadnej postaci (a jeśli chodzi o literaturę, nie za bardzo wierzę w jej moc intensywnego i skutecznego straszenia), lubię się bać, postanowiłem więc spróbować. 

Głównym bohaterem Strachu jest Jożo Karsky, powracający po latach do Rużomberka, gdzie się wychował. Powieść już od samego początku przytłacza dołującą atmosferą: Jożo rozstał się z kobietą i stracił pracę, a jakby tego było mało, rodzinne miasto nie wiąże się z dobrymi wspomnieniami. Karsky, jako pierwszoosobowy narrator, oczywiście nie pokazuje wszystkich kart od razu na pierwszych stronach, ale cały czas daje czytelnikowi do zrozumienia, że z miejscem, w którym spędził swoje niezbyt szczęśliwe dzieciństwo, jest coś nie tak. Mężczyzna ewidentnie się czegoś boi – nie ma nawet zamiaru odwiedzać części pomieszczeń pustego mieszkania swoich rodziców, przez co szybko zdajemy sobie sprawę, że musiało wydarzyć się tam coś bardzo złego.

Rzecz jasna opowieści rządzą się swoimi prawami, więc Jożo wszelkie tajemnice odkrywa przed nami bardzo powoli, tu i tam rozrzucając wskazówki dotyczące przyczyny jego przerażenia pobytem w Rużomberku. I trzeba przyznać, że Jozef Karika, czyli autor Strachu, zdecydowanie umie w budowanie napięcia, zaś przede wszystkim w tworzące nastrój grozy opisy – w jego powieści nawet codzienne czynności czy przedmioty sprawiają wrażenie upiornych, a panująca tu atmosfera jest tak gęsta i nieprzyjemna, że momentami byłem wręcz zachwycony. Jeśli chodzi o straszenie, choć ogólnie wolę literaturę od filmów, uważam, że w tym wypadku to właśnie filmy mają przewagę, bo jest w nich muzyka i ruch. Zaznaczam, żaden ze mnie wyjadacz książkowych horrorów, przerobiło się w życiu trochę Kinga (raczej nie straszył) czy Lovecrafta (nie zachwycił, oczywiście poza stworzeniem genialnej mitologii, ale też nie czytałem go za wiele i podobno wersję ze starym, gorszym tłumaczeniem), jednak muszę przyznać, że to właśnie Strach jest jedną z lepiej napisanych książek z tej kategorii, jakie miałem okazję poznać.

Tutaj wszystko jest niepokojące: zwykłe bloki, tajemnicza sypialnia, radio w kuchni protagonisty, jego nieprzyjemny nawyk obgryzania paznokci do krwi (który wrócił po latach natychmiast po jego przyjeździe w rodzinne strony), wspomnienia o zmarłej sąsiadce, paranoja i oczywiście pobliskie góry. A to wszystko jeszcze zanim zacznie się dziać coś naprawdę strasznego. Zanim w Rużomberku zaczną znikać dzieci.

Z jednej strony mam wrażenie, że może trochę za bardzo rozpływam się nad Strachem, z drugiej – lektura tej książki to na swój masochistyczny sposób jedna z najprzyjemniejszych związanych z literaturą rzeczy, jakie spotkały mnie w ciągu ostatnich miesięcy. W dodatku wzięła mnie kompletnie z zaskoczenia. Ma się rozumieć, że w czasie czytania nie krzyczałem z przerażenia, jednak nieustannie towarzyszyło mi niepokojące pełzanie czegoś dziwnego pod skórą. Nastrój wywoływany przez tę książkę to rewelacja, a wszystko to w zdawałoby się zwykłej szarej miejscowości. Przy niecodziennych mrozach, u stóp gór, gdzie czai się coś, co zniszczyło życie głównemu bohaterowi oraz jego przyjaciołom z dzieciństwa, którzy, jak się okazuje, również znajdują się w Rużomberku i, choć bardzo by chcieli, nie zdołali zapomnieć o dawnych wydarzeniach.

Świetna rzecz, stojąca pewnie na własnych nogach, może dość niepozorna, jednak polecam Strach z czystym sumieniem. Właśnie czytam Szczelinę, kolejną powieść tego samego autora, i mam nadzieję, że ponownie będę pod wrażeniem.

tekst: Michał Misztal

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

stat4u