Co tam czytam? to efekt chęci dzielenia się wrażeniami z lektury komiksów, niekoniecznie w formie pełnoprawnych recenzji. Kilka mniej lub bardziej entuzjastycznych, napisanych na szybko zdań, czasem o jednym tytule, czasem o kilku, o serii, albumie lub o pojedynczym zeszycie, tak często lub tak rzadko, jak będzie mi się chciało.
Po przeczytaniu całości podtrzymuję wszystko, co napisałem ostatnio – The Dollhouse Family to bardzo dobra miniseria, o wiele ciekawsza niż Basketful of Heads, według mnie w zasadzie pod każdym względem. Cieszę się, że brnę dalej w to, co ma do zaoferowania Hill House Comics, bo gdybym odpuścił po komiksie o ścinaniu głów magicznym toporem, wygląda na to, że ominęłoby mnie kilka co najmniej niezłych opowieści obrazkowych. I strasznych, bo Rodzina z domku dla lalek (tak będzie brzmiał polski tytuł tej historii) to rzecz w przyjemny sposób straszna i niepokojąca, oparta na oryginalnym pomyśle i dobrze narysowana. Szkoda, że to tylko sześć zeszytów, chciałoby się, żeby scenarzysta jeszcze pociągnął temat, ale trudno. Krótko mówiąc, polecam, i jeśli Hill House Comics ma wśród swoich pozycji więcej rzeczy na podobnym poziomie, wchodzę w to w ciemno... a ma, o czym zresztą za chwilę.
THE LOW, LOW WOODS #1-4 [Carmen Maria Machado & Dani | Hill House Comics]
Hill House Comics po raz drugi. Tym razem czytamy o El i Octavii, dwóch nastoletnich przyjaciółkach (a nawet więcej niż przyjaciółkach) mieszkających na zadupiu, o którym słyszało raczej niewielu poza jego mieszkańcami. Trochę przypomina mi to Girl Milligana, tyle że tam było bardziej industralnie, zaś miasto "dusiła" fabryka, z kolei w The Low, Low Woods mamy kopalnie, przez które wielu ludzi ciężko choruje, a to tylko jeden z powodowanych ich istnieniem problemów. Czyli: jest beznadziejnie, wszyscy powoli zdychają i wydaje się, że nie ma drogi ucieczki, młodzieżowe dramaty (podane jednak tak, że jestem w stanie strawić je bez nieustannego uderzania się dłonią w czoło), ale jednocześnie świetna, mroczna atmosfera i ciekawa tajemnica. Zdaję sobie sprawę, że ostatecznie może okazać się, że wszystko to brnęło donikąd, ale na razie bardzo mi się ta miniseria podoba. Rozczarowują jedynie ilustracje – kadry bywają niezłe, ale jest masa tak niedopracowanych, wyglądających na machnięte od niechcenia, że momentami aż bolą oczy.
PLUNGE #1-5 [Joe Hill & Stuart Immonen | Hill House Comics]
...i Hill House Comics po raz trzeci. Jak dotąd, poza jednym wyjątkiem, chwaliłem, teraz pochwalę bardziej, bo Plunge to moim zdaniem zdecydowanie najlepsza miniseria z tym logo na okładce. Jest chyba najbardziej upiorna i niepokojąca, z mnóstwem dobrych pomysłów i ciekawych postaci. Do końca został mi jeszcze jeden zeszyt i mam wielką nadzieję, że po jego lekturze nie zmienię zdania (oraz będę miał ochotę rozpisać się o tej opowieści bardziej), bo na chwilę obecną jestem niemal zachwycony. Kiedy wystukuję te słowa na klawiaturze, moja lista tytułów z Hill House Comics od najlepszego do najgorszego wygląda następująco: Plunge > The Dollhouse Family > The Low, Low Woods > Basketful of Heads, przy czym nawet ostatni z nich nie jest niewypałem. Za to narysowana przez Stuarta Immonena historia Hilla... oby jak najwięcej takich komiksów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz