Metody Marnowania Czasu: Łauma [KaeReL] [recenzja]

czwartek, 12 listopada 2009

Łauma [KaeReL] [recenzja]


O Łaumie piszę ze sporym opóźnieniem, mimo tego, że komiks przeczytałem niedługo po premierze. Tak po prostu wyszło, ale chyba lepiej późno niż wcale, zwłaszcza, że jest nad czym się rozwodzić. Najnowsze wydawnictwo KaeReLa może nie było z góry skazane na sukces, ale jeszcze zanim pojawiło się w sklepach, wiele osób zapewniało, że warto, że mistrzostwo i tak dalej. A ja ostatnie dłuższe prace autora widziałem w Produkcie... shame on me. No nic, przegapiłem (bardziej z powodu połączenia niedbalstwa i niezbyt imponujących funduszy niż braku zainteresowania) sporo ciekawych tytułów z poprzednich lat, jednak wiedziałem, że Łaumę kupię, bo skojarzenia z opowieściami KaeRela były wyłącznie pozytywne, a poza tym nie dało się zignorować dobiegających zewsząd głosów zachwytu. Mówię też o zachwycie wyrażanym po przeczytaniu pierwszego rozdziału, który był dostępny w Internecie przed premierą, a którego nie przeczytałem, przynajmniej zanim komiks wylądował na mojej półce - mam wrażenie, że jako jeden z nielicznych zainteresowanych.

Łauma to jedna z tych opowieści, które na pierwszy rzut oka kierowane są do młodszych czytelników, ale ich uniwersalność sprawia, że zadowoleni będą również ci starsi. Gdybym miał na szybko przywołać kilka podobnych tytułów, wymieniłbym Koralinę Gaimana (mam na myśli książkę, komiksu nie czytałem), i Bone'a Jeffa Smitha. Ktoś wspominał o Muminkach - nie wiem, nigdy się nimi nie interesowałem. Nie zmienia to jednak faktu, że wyliczone przeze mnie tytuły to moim zdaniem świetne pozycje, na tle których Łauma wypada bardzo dobrze, chociaż tak naprawdę ciężko to porównać - komiks KaeReLa jest na tyle oryginalny, że nie ma mowy o żadnym "na tle". Autor wpadł na świetny pomysł i wykorzystał między innymi jaćwieskie wierzenia i legendy, pokazując, że do wciągnięcia czytelnika wcale nie trzeba wymyślonych albo odległych miejsc o dziwnych, obcych nazwach. Opowieść rozgrywa się w Łojmach, niewielkiej wsi w pobliżu Suwałk, ale w czasie lektury miałem wrażenie, że zanurzam się w świecie, który jest właśnie dziwny i obcy. Ten jedyny w swoim rodzaju nastrój zbudowany na fundamencie znanych nam elementów to chyba największy atut Łaumy. Podczas lektury przypomniała mi się wymieniona wyżej Koralina - zarówno książka Gaimana jak i komiks KaeRela przestraszyłyby mnie, gdybym był młodszy o trochę więcej niż dekadę. Bałbym się, ale w ten fajny sposób, którego wręcz oczekuję sięgając po tego typu historie. A nastrój grozy to nie wszystko, bo mamy tu też udane elementy humorystyczne (najbardziej rozbawiła mnie chyba zawartość posiadanego przez Ajtwara odtwarzacza mp3).

Rysunkowo też jest świetnie - oprawa graficzna na pewno zachęci młodszego czytelnika, a jednocześnie zaimponuje dorosłym. Bardzo dobre operowanie czernią i bielą, najlepiej widoczne w sekwencjach zimowych, według mnie najciekawszych w całym komiksie - całość tworzy nastrój, który chwaliłem już wyżej. Bez takich ilustracji zdecydowanie czegoś by tu brakowało.

Nie wiem, czy Łauma jest "polskim komiksem roku" (który przecież nawet się jeszcze nie skończył), bo pewnie nie przeczytałem nawet połowy rodzimych opowieści obrazkowych, które zostały wydane od stycznia, ale na pewno jest to świetny tytuł, zasługujący na wszystkie przed i popremierowe pochwały. I na kontynuację. Czytelniku: do księgarni (o ile jeszcze tego nie zrobiłeś)!

1 komentarz:

  1. Niedawno nabyłam 'Łaumę' i jestem pod dużym wrażeniem przejrzystości kreski ,ogólnie cała forma komiksu jest the best . Fabuła to jedna wielka szufla magii :D ślicznie!

    OdpowiedzUsuń

stat4u