Metody Marnowania Czasu: T.I.M.E Stories: Tajemnica Maski [recenzja]

niedziela, 10 września 2017

T.I.M.E Stories: Tajemnica Maski [recenzja]

W Tajemnicę Maski zagraliśmy zaledwie cztery dni po ukończeniu Proroctwa Smoków, nie było więc zwyczajowej kilkumiesięcznej przerwy pomiędzy kolejnymi scenariuszami. Wcześniej nasze wrażenia opierały się na wspomnieniach z poprzednich partii w T.I.M.E Stories zniekształconych przez nomen omen upływ czasu i dziesiątki rozgrywek w inne planszówki pomiędzy jedną a drugą przygodą. Tym razem wzięliśmy się za następne rozszerzenie prawie od razu, na fali entuzjazmu spowodowanej tym, jak bardzo spodobało nam się Proroctwo Smoków. Już nie byliśmy sceptycznie nastawieni czy nie do końca przekonani. Wręcz przeciwnie, oczekiwaliśmy czegoś naprawdę dobrego. A jak wyszło?

– Przede wszystkim spore zaskoczenie: scenariusz wymaga od nas głównie pracy detektywistycznej i kojarzenia faktów, lekko utrudnionego z powodu pewnej nowej mechaniki, o której napiszę więcej w kolejnym akapicie (ale jeśli jeszcze nie macie za sobą Tajemnicy Maski, nie czytajcie). Po dostaniu się na większość obszarów nie ma testów, nie ma decyzji do podjęcia, jest jedynie opis, jakaś informacja czy zasłyszana plotka. Czyli jak to tak, nie ma zbierania kolorowych kwadracików? Przecież wspominałem już (zresztą z radością), że w Proroctwie Smoków było tego jakby mniej niż wcześniej – cóż, tutaj kolekcjonowanie żetonów pojawia się jeszcze rzadziej (a przynajmniej takie odniosłem wrażenie). Magdę to nudziło, Guślarz był chyba zadowolony, a ja? Też bardzo mi się podobało. Nie wiem, czy wolę ten scenariusz od poprzedniego, bo są zupełnie inne (i o to przecież chodzi w całej serii); chyba przypadły mi do gustu tak samo, czyli w obu przypadkach bardzo.

– W Tajemnicy Maski dostajemy specjalne urządzenie pozwalające przenosić się do ciał niektórych z napotkanych przez nas postaci, które następnie zostają naszymi nosicielami. Prawdę mówiąc, czekałem na podobną możliwość od kiedy przeczytałem recenzję gry komputerowej Bad Day on the Midway w którymś z numerów Secret Service bodajże w 1996 roku. Nowi nosiciele udostępniają nam nieznane dotychczas informacje, a także mogą posiadać potrzebne przedmioty czy zdolności. Część z tego przydaje się tylko raz, ale przy kolejnych skokach (my ukończyliśmy scenariusz w trzecim) być może okaże się, że warto zostawić tę czy inną postać na dłużej. Świetny patent, dodatkowo komplikujący (ale nie w irytujący sposób) wspomnianą wcześniej pracę detektywistyczną, nie wystarczy bowiem chodzić sobie po kolejnych obszarach i odsłaniać karty, trzeba też podróżować pomiędzy ciałami napotkanych Egipcjan. A na końcu przygody, po użyciu skanera, czeka na graczy dodatkowa, związana z nową mechaniką wisienka na torcie, niby nie wnosząca niczego nowego, ale wywołująca na naszych twarzach szerokie uśmiechy, a we mnie uznanie, że to dobrze zaprojektowana gra jest, to wredne T.I.M.E Stories, na które na początku trochę sobie ponarzekałem.

– Poza pracą detektywistyczną mamy kilka ślepych zaułków i jedną zagadkę, chyba najprostszą z tych, które pojawiły się w grze do tej pory (najprostszą, bo po raz pierwszy to mnie udało się ją rozwiązać). Pisząc o Proroctwie Smoków dawałem do zrozumienia, że wreszcie pojawia się związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy poszczególnymi scenariuszami; tutaj ogólny wątek jest kontynuowany i wychodzi to planszówce bardzo na plus.

Po Tajemnicy Maski nie mam już wątpliwości, że chcę więcej. Czekam na kolejne scenariusze, żeby poznać zarówno następne zadanie naszej grupy jak i popchnąć ogólny wątek. Myślę, że zagramy, kiedy tylko następny dodatek pojawi się po polsku. Raczej nie będziemy już odkładać tego na później.

PS. Grał ktoś w Bad Day on the Midway? Warto? To pewnie ślepy strzał, ale kto wie, może ktoś grał i zechce dać znać, dzięki czemu zacznę szukać tej gry zaledwie 21 lat po tym, jak pierwszy raz o niej przeczytałem.

Jeśli chcecie skomentować powyższy tekst, w miarę możliwości zróbcie to tutaj, nie na forach czy Facebooku. Dzięki temu to, co napiszecie (i być może wynikająca z tego ciekawa dyskusja), pozostanie u źródła zamiast przepadać gdzieś w odmętach Internetu. Z góry dziękuję.

tekst: Michał Misztal

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

stat4u