Metody Marnowania Czasu: Biblioteka [Karolina "Szarosen" Plewińska] [recenzja]

sobota, 16 czerwca 2018

Biblioteka [Karolina "Szarosen" Plewińska] [recenzja]


Lubię takie małe, sympatyczne komiksowe popierdółki. Ale po kolei.

Już nie pamiętam, gdzie widziałem rysunki Karoliny „Szarosen” Plewińskiej po raz pierwszy – może na jej blogu, może na Facebooku. Nie przyglądam się im od bardzo dawna, jednak nie jest też tak, że zwróciłem na nie uwagę wczoraj. Jej twórczość przykuwa wzrok ciekawie zaprojektowanymi postaciami oraz kolorystyką. Bije od nich ciepło, frajda z malowania i stawiania kolejnych kresek, często kojarzą się z dobrymi wspomnieniami z dzieciństwa. I pisze to ktoś, kto woli raczej kadry z poobcinanymi członkami oraz sceny pełne przemocy, więc hej! Moje dobre słowo znaczy naprawdę wiele. Na razie to, co robi Szarosen może nie jest mistrzostwem świata – widać, że da się tu niejedno podkręcić – ale autorka zdecydowanie jest jest na dobrej drodze.

W związku z czym kupiłem Bibliotekę oraz Grubasa, pierwsze komiksy Plewińskiej, o jakich usłyszałem.


Wrażenia zaraz po wyjęciu ich z koperty: nie miałem pojęcia, że oba te albumiki (szczególnie Biblioteka) będą miały tak niewielki format – spodziewałem się raczej kartek A5 (komuś nie chciało się czytać ani oglądać zdjęć przed zakupem). Wiedziałem za to, że są czarno-białe. I trochę szkoda, choć z drugiej strony rozumiem, a poza tym nie mogę powiedzieć, żeby autorka nie dawała sobie rady, kiedy nie używa większej liczby barw. Jest bardzo minimalistycznie (prawdę mówiąc, czasem nawet za bardzo: przykładem niech będzie zamek zaraz na początku), a jednocześnie dość estetycznie i ze smakiem. Szarosen ewidentnie wie, co robi. Podoba mi się to, kibicuję, trzymam kciuki. Po części dlatego, że widziałem inne prace Plewińskiej (zarówno kolorowe jak i te w czerni i bieli, tyle że lepsze niż w omawianej historii), dzięki którym wiem, że stać ją na więcej, ale komiks broni się nawet bez tej wiedzy. 

Scenariusz nie należy do skomplikowanych, ale to ciekawa, prosta historia o wizycie Sary McRaven w nietypowej bibliotece – owszem, są w niej książki, ale tak naprawdę jest to biblioteka dusz (na szczęście nie tak makabryczna jak ta z jednego z pisanych przez Milligana Batmanów), którą zamieszkuje nietypowy strażnik. Sara będzie próbowała pokazać mu, co jest nie tak z pilnowanym przez niego miejscem.


Biblioteka sprawdza się w ramach szufladek „Bardzo krótki komiks do przeczytania w moment” i „Zachęta do dalszego śledzenia twórczości autorki”. Niby nie ma się nad czym rozpływać, niby wiadomo, że nie mamy do czynienia z komiksem roku, ale przefajne to jest! Przypuszczam, że Plewińska nie wydała tego w ogromnym nakładzie, ale kto ma okazję i chce rzucić kilka złotych na tę inicjatywę spod szyldu zrób to sam, niech bierze. Mam też nadzieję, że w niedalekiej przyszłości zobaczę jej kolejną opowieść obrazkową w druku, może nawet w kolorze.

Na koniec mała uwaga: trochę nie rozumiem, co robi jedna całkowicie pusta karta w środku komiksu oraz cała pusta strona na samym jego końcu. Można chyba było zagospodarować to miejsce lepiej, zwłaszcza, że autorce raczej nie brakuje pomysłów na interesujące ilustracje.

tekst: Michał Misztal, zdjęcia ze strony Szarosen ART

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

stat4u