Metody Marnowania Czasu: Planszówkowe Podsumowanie Miesiąca: Maj 2018

piątek, 1 czerwca 2018

Planszówkowe Podsumowanie Miesiąca: Maj 2018


18 partii w 7 tytułów (ostatnio: 12 partii w 5 tytułów)

Najwięcej partii: Guild Ball (7)

Przypadek? Nie sądzę. Co prawda tym razem zagrałem tylko 3 towarzyskie mecze (w porównaniu do poprzednich miesięcy to raczej niewiele), ale za to wziąłem udział w kolejnym lokalnym turnieju (i zająłem całkiem niezłe miejsce). Zresztą, z powodu całodziennego bicia się i kopania piłki ominęła mnie nocka z planszówkami, na której były grane takie rzeczy jak Inis, Fief, Kemet czy Rising Sun, ale czy żałuję? Ani trochę.

Nowości: Battle for Rokugan (1)


Battle for Rokugan: Wreszcie spróbowałem i bardzo się z tego cieszę, chociaż nie powiem, żeby wyrwało mnie z butów. Ot, interesująca planszówka, w którą z powodu początków znajomości z tym tytułem graliśmy trochę po omacku. Bardzo sympatyczne kombinowanie, proste, ale ciekawe zasady i miła odmiana w postaci braku mamienia gracza kilogramami może i ładnych, ale zazwyczaj zbędnych figurek. Dzięki temu Battle for Rokugan nie udaje gry, którą tak naprawdę nie jest. Chętnie zagram drugi albo nawet i trzeci raz, choć na chwilę obecną wiem już, że raczej nie zainwestuję w tę planszówkę swoich pieniędzy.

Nowość miesiąca: siłą rzeczy Battle for Rokugan

Powroty: Chaos w Starym Świecie (1), T.I.M.E Stories (3), Vampire: the Eternal Struggle (2)


Chaos w Starym Świecie: Ja wiem, że to już zabytek, a gracze (być może bardzo słusznie) mają teraz mokro na myśl o takich tytułach jak Inis czy Rising Sun. Być może Chaos jest już lekko przestarzały, może są na rynku lepsze tytuły z tej samej szufladki. Dla mnie po trzecim podejściu jest to wciąż ciekawe i całkiem świeże, zaś estetyka tego tytułu i możliwość grania najgorszymi z najgorszych przemawiają do mnie w stu procentach. Na razie zawsze bawię się świetnie, częściowo być może dlatego, że nie siadamy do Chaosu w Starym Świecie za często. Nie wiem, trudno powiedzieć. Ale lubię bardzo.

T.I.M.E Stories: Ukończyliśmy Wyprawę Endurance. I na razie to tyle, wkrótce dłuższy tekst o tym dodatku.

Vampire: the Eternal Struggle: Właściwie nie były to pełnoprawne partie, takie tam powiedzmy, że pokazowe rozgrywki z nowymi graczami w moją ulubioną grę, która... choć nadal trudno mi w to uwierzyć... po mniej więcej ośmiu latach wróciła do druku. Na razie pojawiły się trzy paczki kart (dwie z przedrukami oraz jedna pełna zupełnie nowych kartoników) dostępnych na zasadzie druku na żądanie. Ponoć obecni właściciele mają plan, by zainteresować VTES-em nowych graczy, tytuł ten ma też przestać być karcianką kolekcjonerską. W moim życiu osoby zakochanej w The Eternal Struggle na razie niewiele to zmienia, jednak muszę przyznać, że ostatnio znowu chce mi się czytać o kartach i taliach oraz przeglądać segregatory pełne tego, co udało mi się uzbierać w ciągu kilku minionych lat. Oby nowi wydawcy tego nie spieprzyli.


Powrót miesiąca: Chaos w Starym Świecie

Stale na stole: Krótka historia cywilizacji (3), Magic: The Gathering (1)

Krótka historia cywilizacji: Niedawno napisałem o tej grze trochę więcej, zapraszam tutaj.

Rozczarowanie miesiąca: Niestety, chyba jednak Wyprawa Endurance

Zaskoczenie miesiąca: Powrót Vampire'a do druku (myślałem, że nie dożyję). To co prawda wiadomość z kwietnia, jednak ponieważ poprzednie Planszówkowe Podsumowanie Miesiąca było trochę okrojone, przebiegle i nieuczciwie wrzucam ją tutaj.

Gra miesiąca: Guild Ball (emocje na turnieju zrobiły robotę)


Pojawiły się na mojej półce: Fief, Sztuka wojny

Fief: Czaiłem się na ten tytuł od bardzo dawna, w końcu to wydawca od Mare Nostrum. Wiążę z Fief spore nadzieje, chociaż przyznam, że już dwukrotnie odbiłem się od instrukcji (za dużo szczegółów do zapamiętania, zaś bez żadnej partii na koncie trudno mi odnieść te wszystkie mikrozasady do czegokolwiek). Będzie to chyba moja pierwsza planszówka, której reguły wyjaśni mi ktoś inny.

Sztuka wojny: Za 30zł to jak za darmo, więc kupiłem, choć wcale nie miałem takich planów. Oczywiście jeszcze nie zagrałem, ale mam nadzieję, że będzie dobrze. Na razie przeczytałem instrukcję i złożyłem (a także skleiłem) wskaźniki punktów, za które swoją drogą należałoby publicznie wychłostać ancymona odpowiedzialnego za to, jak zostały wydane.


Niedawno poszły w świat: Descent: Wędrówki w mroku, Kamień Gromu, Karciane Podziemia, Pandemia, Suburbia

Descent: Wędrówki w mroku (z trzema dodatkami): I pomyśleć, że kiedyś była to jedna z moich ulubionych gier. Czy żałuję? Nie bardzo - gdybym żałował, nie sprzedawałbym tej planszówki. Owszem, przy przeliczaniu, czy wszystko się zgadza, przez moment zapaliła mi się czerwona lampka: przecież w tych pudłach jest cała masa świetnych rzeczy i tony zabawy! Tak, tyle że nie grałem w to chyba od ponad dwóch lat. Poza tym miałem Descenta od 2013 roku i nigdy nie udało mi się ukończyć choćby jednej kampanii. W międzyczasie poznałem rzeczy ciekawsze taktycznie, a Wędrówki w mroku zaczęły mi się kojarzyć z grą sprowadzającą się do "podbiegnij i rzuć kostką, żeby zobaczyć, czy trafiłeś". Temat zamknięty, trzeba było się pożegnać.

Kamień Gromu: Kupiłem lata temu za 50zł, nie zagrałem ani razu, sprzedałem za 50zł. Co za historia!


Karciane Podziemia: Coś tam już o tej grze wspominałem i nie byłem szczególnie zadowolony. Po kilkunastu partiach stwierdzam, że Karciane Podziemia to nudne, nieciekawe i zdecydowanie zbyt losowe obrzydlistwo.

Pandemia: Trochę w Pandemię pograłem i niestety, jest to jedna z najnudniejszych znanych mi planszówek. Może dodatki zmieniają ten stan rzeczy, ale przecież coś musi mnie najpierw do kupienia dodatków zachęcić. Tutaj niczego takiego nie było.

Suburbia: Szukałem tej gry bardzo długo, po czym bardzo szybko doszedłem do wniosku, że to jednak nie jest coś dla mnie. Na szczęście inni też jej szukali, więc pudło z napisem Suburbia sprzedało się kilka minut po wystawieniu go na planszówkowym bazarze.


Krótkie podsumowanie: Robię niewielkie postępy. Trochę więcej grania, nie tylko Guild Ball. Byle do przodu.

Plany na przyszłość: Fief i Sztuka wojny, oby jak najszybciej pojawiły się na stole. Przypomnieć sobie zasady do AvP: The Hunt Begins, może nawet zagrać. Pojeździć pędzelkiem po kilku kolejnych figurkach. To chyba tyle.

tekst i "zdjęcia": Michał Misztal

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

stat4u