Metody Marnowania Czasu: Chainsaw Man, tomy 1-11* [Tatsuki Fujimoto]

wtorek, 6 grudnia 2022

Chainsaw Man, tomy 1-11* [Tatsuki Fujimoto]


Wpis posklejany z kilku osobnych, przygotowanych wcześniej w ramach moich Komiksowych Podsumowań Tygodnia. Cel: żeby wszystko na temat serii (lub jej większego fragmentu) było w jednym miejscu. Bo tak.


CHAINSAW MAN, tom 5 [Tatsuki Fujimoto | Waneko]: Chainsaw Manie usłyszałem po raz pierwszy wiele miesięcy temu w podcascie Kadr Ci w oko!, a do sięgnięcia po tę mangę zachęciło mnie przede wszystkim to, że miała być dziwna, bo tak się składa, że lubię dziwne rzeczy. Trochę zwlekałem ze sprawdzeniem pierwszego tomu, ale mogę już potwierdzić: jest. Chociaż "dziwna" to w przypadku tej serii eufemizm. Chainsaw Man jest niewiarygodnie dziwny, głupi oraz absurdalny. Jest również czymś wspaniałym i nie wiem, czy nie najlepszą związaną z komiksami rzeczą, jaka spotkała mnie w tym roku. W skrócie, to komiks o Denjim, szesnastoletnim chłopaku, który potrafi zmieniać się w tytułowego Człowieka-Piłę mechaniczną, a następnie walczy w tej postaci z demonami. Bardzo chce też wreszcie pomacać cycki. No i głównie wokół tych dwóch tematów kręci się cała ta piękna historia. Jestem zachwycony. Na przykład w piątym tomie Denji zjada kwiatek, bo czemu nie, a potem zwraca go, ponieważ potrzebuje prezentu dla właśnie poznanej dziewczyny. Albo urządza sobie z innym łowcą demonów zawody polegające na kopaniu pojmanego przeciwnika po jajach. Zdaję sobie sprawę, że brzmi to skrajnie idiotycznie i raczej nie zachęcam do lektury, ale uwielbiam tę niczym nieskrępowaną rozrywkę i to, że w Chainsaw Manie nigdy nie jestem w stanie przewidzieć, co tu się za chwilę odpierdoli. Dawno tyle razy nie opadała mi przy komiksie szczęka i co z tego, że z powodu kompletnych głupot? 

Rozmawiałem o tym zresztą z paroma fanami serii, którzy przeczytali już całość, i niezależnie od siebie zapewniali mnie, że poczekaj, to jest takie wyłącznie na początku, potem wchodzi głębia, fabuła się komplikuje, pojawia się drugie dno, to coś więcej niż rozwałka plus mokre sny nastolatka i tak dalej. No i w porządku, ale wiecie co? Piąty tom (jak do tej pory najlepszy) uświadomił mi, że niech ta historia robi się coraz bardziej złożona, nie będę miał z tym większego problemu, tyle że mimo to zaglądam tu właśnie dla wspomnianego absurdu. Mam więc nadzieję, że nawet jeśli zrobi się poważniej, wciąż dostanę solidną dawkę pomysłów autora, których nie przeczytam nigdzie indziej i przez które co chwilę będę przewracał oczami z zażenowania, nie mogąc uwierzyć w to, co czytam. Kocham, w skali od 1 do 10 nieironicznie daję Chainsaw Manowi milion.


CHAINSAW MAN, tomy 6-7 [Tatsuki Fujimoto | Waneko]: Najlepsza recenzja Chainsaw Mana, jaką usłyszałem: "Dostałem pierwszy tom w zamian za dwa browary. Przeczytałem i stwierdziłem, że wolałbym jednak mieć dwa browary". I ja to w stu procentach rozumiem, ale hej, w szóstym tomie mamy rozdziały zatytułowane na przykład "Bang, bang, bang!" albo "Bum, bum, bum!", a do tego "Melodia mordowania" czy "Rekini huragan". I to mi się podoba. Poza tym: ja te Komiksowe Podsumowania Tygodnia piszę nie po kolei, w tym sensie, że nie jadę z góry na dół, i chociaż teraz czytacie o Chainsaw Manie, na temat na przykład Poison Ivy czy Żółwi Ninja napisałem wcześniej. I narzekam tam na nudne bijatyki, z tego samego powodu kręciłem nosem czytając też choćby Berserka. Tymczasem tutaj tom szósty to jest prawie od początku do końca nawalanka i, nie wiem, jak Tatsuki Fujimoto daje z tym radę, ale nie nudziłem się ani przez chwilę. Do tego głupi (czyli w przypadku tej serii fajny), dziwny, przygnębiający finał. Za to siódmy tom trochę gorzej, nieco za dużo tu dla mnie chaosu i momentów "co-się-właściwie-stało???", ale z drugiej strony, autor wprowadza sporo nowych postaci, robiąc to w taki sposób, że nawet, jeśli ktoś pojawia się na chwilę (bo nie ma tu skrupułów, jeśli chodzi o zabijanie bohaterów czy ich przeciwników), wszystko we mnie krzyczy: JESTEM ZACIEKAWIONY. No i ludzie-lalki oraz Quanxi ze swoją ekipą są super. Do tego w obu tomach dostajemy kilka nowych tajemnic, sprawiających, że już nie mogę doczekać się dalszego ciągu.


CHAINSAW MAN, tomy 8-10 [Tatsuki Fujimoto | Waneko]: Trochę niżej stwierdzam, że Paper Girls>Chainsaw Man i to prawda, tyle że jednocześnie już od dawna nic, dosłownie nic nie sprawiło mi takiej prostej, dziecięcej radochy z czytania komiksu. I nie pamiętam, kiedy ostatnio miałem tak cudowne wrażenie skakania na główkę w nieznane, bo można o tej serii powiedzieć bardzo wiele, ale na pewno nie to, że jest nudna czy przewidywalna. Ostatni tom odłożyłem sobie na trochę później (chociaż ręce mnie świerzbią, żeby zacząć go czytać już zaraz), a tymczasem, po lekturze tomów 8-10 nadal jestem zachwycony. Znowu dzieje się sporo, dalej wszystko jest, cytując tytuł jednego z rozdziałów, "strasznie porąbane", faktycznie fabuła się komplikuje i jest również smutniej. Przyjmuję to wszystko jak Charles Bukowski kolejną flaszkę. To już prawie koniec, więc sporo się wyjaśnia (na przykład czemu w świecie tej mangi wciąż mamy Związek Radziecki oraz czemu ludzie są zdziwieni na widok nielegalnej broni palnej), dowiadujemy się sporo na temat między innymi Denjiego, niektóre z postaci wreszcie zrzucają maski. Sceny w piekle są genialne. Mnóstwo dobra, zapadające w pamięć pomysły narracyjne (bitwa na śnieżki). Czasem, w bitewnym zamęcie, nie zawsze wiedziałem, co się dzieje, ale to jedyny minus, jaki przychodzi mi do głowy. Postaram się podsumować całość za tydzień, kiedy na pewno będę już po lekturze finału; na chwilę obecną jestem oddanym fanem, chcę, żeby Tatsuki Fujimoto podpisał mi się na klacie, a do tego chainsawmanowe koszulki, skarpety i dziarę z Pochitą – poważnie. 


CHAINSAW MAN, tom 11 [Tatsuki Fujimoto | Waneko]: Chainsaw Man i po Chainsaw Manie – wspaniała była to manga, nie zapomnę jej nigdy. I na szczęście nie będę musiał, tyle że dalszego ciągu po polsku jeszcze nie ma. Po lekturze chwilowo-finałowego tomu mogę tylko powtórzyć i ewentualnie trochę uzupełnić to, co pisałem już wcześniej: to świetna seria, i to na wielu poziomach. Robi w głowie masę zaskakujących czytelnika rzeczy, bo niby mamy cały ten absurd, głupiutkie, rozbrajające dialogi, dążenie Denjiego do macania cycków, zjadanie kwiatków a następnie zwracanie ich czy moment pocałunku z domieszką wymiocin. I to wszystko trochę trudno polecać, bo, choć bawiłem się przy wszystkich tych scenach rewelacyjnie, wiem, że raczej trudno zachęcić kogoś do komiksu tekstem "No i wiesz, potem się całują i ona jednocześnie rzyga". To nie powinno działać, to nie ma prawa działać, ale w Chainsaw Manie cała ta infantylność i niedorzeczność działa wybitnie. O ile ktoś nie odpadnie na starcie (co w pełni rozumiem, wyświechtane hasło "To nie jest rzecz dla każdego" ma tutaj zastosowanie jak przy mało której opowieści obrazkowej), powinien wyć ze śmiechu, wciągnąć się w akcję, mieć niesamowitą frajdę z bycia zaskakiwanym na każdym kroku. Już to pisałem, nic w tym roku nie sprawiło mi takiej czystej, dziecięcej radochy, nawet jeżeli czytałem komiksy lepsze od przygód Człowieka-Piły mechanicznej. Bo czytałem, i co z tego? Denji tak czy inaczej gra w swojej własnej lidze.


Zresztą, Chainsaw Man to nie tylko gówniarskie żarciki oraz mordobicie. To też liczne świetnie nakreślone postacie, w stosunku do których autor nie ma litości, więc przygotujcie się na bolesne rozstania z bohaterami, których być może polubicie. Bolesne, bo kiedy trzeba, Tatsuki Fujimoto umie odłożyć absurd na bok i wzruszyć albo zszokować. Potrafi widowiskowo rozrysować scenę walki, pokazując dynamiczne sekwencje kadrów, jak choćby jedna ze strzelanin w trzecim tomie i zobrazowanie szybkiego poruszania się Power. Ma pomysły narracyjne, które nie powinny opuścić za szybko głowy odbiorcy (bitwa na śnieżki). Owszem, czasami wygląda na to, że nie chce mu się dopracować ilustracji (a wiadomo, że umie lepiej), ale wybaczam, niech będzie to podyktowane wspomnianą dynamiką. Bywa, że dzieje się w tym komiksie za dużo i czasem sceny akcji nie były dla mnie do końca czytelne, co jest chyba jedynym, co naprawdę mogę zarzucić tej mandze.

Trochę nie wiem, co jeszcze dodać. W Chainsaw Manie jest dla mnie tyle zajebistości, że aż brak mi słów. Fantastyczna historia, postacie, jest śmiesznie, szokująco i smutno, a wszystko w odpowiednich momentach. Natychmiast potrzebuję kolejnego tomu i jak dla mnie, przy takim poziomie, niech ta manga ciągnie się całymi dekadami.

*tak naprawdę 5-11, ale uznajmy, że i tak piszę tu o Chainsaw Manie ogólnie, od początku do tomu 11.

tekst: Michał Misztal

PSSST! Inne teksty o komiksach: [recenzje i inne takie] [autorzy] [serie] [wydawnictwa]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

stat4u