Komiksowe Podsumowanie Tygodnia, czyli kilka napisanych na szybko zdań o (nie zgadniecie) kilku przeczytanych przeze mnie ostatnio komiksach. Żadnych naukowych analiz, bo nie będę udawał, że umiem. Planowo co niedzielę o 10:00, życie zweryfikuje.
ARMADA, tom 5: 'J. VJ,.. '\_. | tom 6: Gra pozorów [Jean-David Morvan & Philippe Buchet | Egmont]: Kolejne tomy Armady udowadniają mi, że to bardzo sympatyczna seria jest. Czytadło, ale niegłupie, nie podające gotowych rozwiązań, nawet gdy porusza skomplikowane tematy, takie jak samobójcze zamachy w imię słusznej sprawy, jak w tomie szóstym. Do tego ciekawe i dość świeże nawet dzisiaj pomysły, dobra kreska... trochę żałuję, że nie poznałem Armady wcześniej, kiedy te historie pojawiły się w Polsce po raz pierwszy, bo bardzo możliwe, że byłby to w tej chwili jeden z moich ulubionych/najlepiej wspominanych tytułów. Mimo to teraz, dwie dekady i tysiące komiksów później, nadal świetnie się przy tej serii bawię (i nie tylko, bo, jak już wspomniałem, dzieje się tu sporo rzeczy na poważnie).
MORIARTY, tomy 5-6 [Ryosuke Takeuchi & Hikaru Miyoshi | Waneko]: Jestem trochę zaskoczony tym, w jak dobrym kierunku idzie ta seria. Owszem, nadal ma pewne problemy (choćby niskich lotów śmieszkowanie w całkowicie nieodpowiednich momentach, jak stulejarskie żarty na temat bielizny w tomie piątym), niemniej wchodzi mi ten komplikujący się bez przerwy taniec rodziny Moriartych, Sherlocka i złych arystokratów lepiej z każdym tomem. Trochę przeszkadza mi sposób, w jaki wprowadzono pewną postać pod koniec szóstej części (był już agent 006, więc zgadnijcie, o kogo może chodzić), ale niech będzie, może zostanie to wykorzystane w interesujący sposób. No i nasza grupa dobrych/złych bohaterów zaczyna ujawniać się coraz większej liczbie osób, więc ciekawi mnie, co z tego wyniknie, bo niby konsekwentnie realizują swój plan i dążą do celu, ale też coraz więcej przy tym ryzykują. Takie czytadła bardzo lubię.
ONE PIECE, tom 13: Nie martw się! | tom 14: Instynkt [Eiichiro Oda | JPF]: Wydaje mi się, że puściły mi już wszelkie hamulce i na tym etapie bawię się przy tej mandze na całego, nieważne, jak dziwna i głupia by nie była (choć mam świadomość, że jeszcze niejedno tu zobaczę). Na przykład w tomie czternastym pojawia się postać, która umie zmienić każdą część swojego ciała w ładunek wybuchowy, więc, jakżeby inaczej, wygrzebuje sobie gluty z nosa, by następnie pstrykać nimi w przeciwników... tjaa. Podsumowując, One Piece akceptuję już w stu procentach i znowu nie mogę się doczekać kolejnych przygód. Plus, w Instynkcie ktoś stracił życie, co nie zdarza się w tej serii zbyt często, przez co czasami odnosiłem wrażenie, że kompletnie nikomu nic nie grozi, a brak stawki jest problemem. Niestety, okładka następnego tomu zdaje się sugerować, że ten, który zginął, jednak nie zginął, ale mam nadzieję, że to podpucha. Nie zmienia to faktu, że do któregoś momentu bardzo na tę mangę narzekałem, a od pewnego czasu po każdej przeczytanej części cieszę się jak dziecko.
TOKYO GHOUL, tom 13 [Sui Ishida | Waneko]: Chciałem podejść do tego, na szczęście już przedostatniego tomu serii, z otwartą głową, ale nie. Po prostu się nie da. I nawet już nie chce mi się pisać, co mi w tej mandze od dłuższego czasu nie pasuje, bo tylko powtarzałbym to, co wyrzucałem z siebie już wcześniej. Na Goodreadsach dałem 2/5 i tutaj ciekawostka: na 7 863 osób taką ocenę dał tylko 1% czytelników, z kolei 5/5 dało aż 58%. I z jednej strony rozumiem, bo zakładam, że większość tych, którym Tokyo Ghoul ani trochę się nie spodobał, odpadła dużo wcześniej. Z drugiej, zdecydowana większość jak widać uwielbia, więc może to ja czegoś nie zauważam? Co jest w tym komiksie takiego wspaniałego? Dla mnie w zasadzie nic, a lekturę finałowego tomu będę odkładał jak najdłużej.
ZROZUMIEĆ KOMIKS [Scott McCloud | Kultura Gniewu]: Wreszcie kupiłem Stworzyć komiks, ale przed lekturą postanowiłem powtórzyć sobie wcześniejszy ważny tytuł od McClouda. I co? I oczywiście nadal nie zrozumiałem komiksu, natomiast jest to tak ogromna i podana w bardzo przystępny sposób dawka wiedzy, że nie mogę się nie zachwycać. I nawet jeśli, czytelnikiem historii obrazkowych będąc od wielu długich lat, dość dużą część z tego wie i rozumie się intuicyjnie, i tak świetnie jest mieć to zebrane w jednym miejscu i w takiej formie. Jedna z tych rzeczy, które wypada i należy znać, jeśli komiksy są dla ciebie "czymś więcej".
tekst: Michał Misztal
PSSST! Inne teksty o komiksach: klik klik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz