Tony'ego Sandovala kojarzę jedynie z pierwszego numeru Bicepsu, nie czytałem wydanych u nas Trupa i sofy oraz Nokturno. Coś mi jednak mówi, że wkrótce przeczytam, a przynajmniej obejrzę. Dzięki Wybrykom Xinophixeroxa zrozumiałem swój błąd.
Wcześniej dotarło do mnie, że ten komiks to "pretekstowy scenariusz i rewelacyjne ilustracje". Rzeczywiście, recenzja mogłaby ograniczać się do tego jednego zdania. Jeżeli ktoś szuka dobrej, wciągającej fabuły pełnej ciekawych wątków, pełnokrwistych bohaterów i zaskakujących zwrotów akcji, źle trafił. Wygląda na to, że Sandoval chciał sobie po prostu porysować, wcale nie potrzebował ambitnego pomysłu, więc napisał krótką historię o pozornie zabawnym, ale tak naprawdę bardzo niebezpiecznym demonie, historię, która w ogóle mnie nie wciągnęła, która po prostu jest i na tym kończy się jej rola. Później naszkicował i pomalował to w taki sposób, że byłbym idiotą, gdybym żałował, że kupiłem ten komiks.
Autor łączy tu piękne, spokojne (na samym początku wręcz sielankowe) wiejskie widoki ze skrajnie brutalnymi scenami, przy oglądaniu których mniej wrażliwi mogą poczuć coś nieprzyjemnego w głębi żołądka. W obu tych odsłonach Sandoval daje czytelnikowi jedne z najlepszych ilustracji, jakie miałem przyjemność oglądać w ostatnim czasie. Nie towarzyszy temu wszystkiemu myśl, że scenariusz mógłby być choć trochę ciekawszy, bo przecież wcale nie o to chodziło. Tytułowy Xinophixerox robi swoje, zaraża ludzi, mieszkańcy wioski zaczynają chorować, mordują się nawzajem, w paru momentach jest naprawdę krwawo. Gdyby ktoś nie zauważył napisu Tylko dla dorosłych! na okładce i zasugerował się zabawnym imieniem oraz wyglądem demona, czeka go spore zaskoczenie. W środku znajdzie trochę bluzgów, ale przede wszystkim brutalność ponad normę, włącznie z kobietą gwałconą (i jednocześnie rozrywaną) przez demona, wszystko pokazane bez jakichkolwiek zahamowań. I, powtórzę to jeszcze raz, od początku do końca narysowane w taki sposób, że można zbierać szczękę z ziemi.
Cztelnika sięgającego po Wybryki Xinophixeroxa czeka dużo więcej oglądania niż czytania, jednak jeżeli tylko nie będziecie oczekiwać niesamowitej fabuły (albo nie zrażą Was te wszystkie flaki, macki, krew i cała reszta), dobra zabawa jest właściwie gwarantowana. W tym przypadku pretekstowy scenariusz to nie wada.
Wcześniej dotarło do mnie, że ten komiks to "pretekstowy scenariusz i rewelacyjne ilustracje". Rzeczywiście, recenzja mogłaby ograniczać się do tego jednego zdania. Jeżeli ktoś szuka dobrej, wciągającej fabuły pełnej ciekawych wątków, pełnokrwistych bohaterów i zaskakujących zwrotów akcji, źle trafił. Wygląda na to, że Sandoval chciał sobie po prostu porysować, wcale nie potrzebował ambitnego pomysłu, więc napisał krótką historię o pozornie zabawnym, ale tak naprawdę bardzo niebezpiecznym demonie, historię, która w ogóle mnie nie wciągnęła, która po prostu jest i na tym kończy się jej rola. Później naszkicował i pomalował to w taki sposób, że byłbym idiotą, gdybym żałował, że kupiłem ten komiks.
Autor łączy tu piękne, spokojne (na samym początku wręcz sielankowe) wiejskie widoki ze skrajnie brutalnymi scenami, przy oglądaniu których mniej wrażliwi mogą poczuć coś nieprzyjemnego w głębi żołądka. W obu tych odsłonach Sandoval daje czytelnikowi jedne z najlepszych ilustracji, jakie miałem przyjemność oglądać w ostatnim czasie. Nie towarzyszy temu wszystkiemu myśl, że scenariusz mógłby być choć trochę ciekawszy, bo przecież wcale nie o to chodziło. Tytułowy Xinophixerox robi swoje, zaraża ludzi, mieszkańcy wioski zaczynają chorować, mordują się nawzajem, w paru momentach jest naprawdę krwawo. Gdyby ktoś nie zauważył napisu Tylko dla dorosłych! na okładce i zasugerował się zabawnym imieniem oraz wyglądem demona, czeka go spore zaskoczenie. W środku znajdzie trochę bluzgów, ale przede wszystkim brutalność ponad normę, włącznie z kobietą gwałconą (i jednocześnie rozrywaną) przez demona, wszystko pokazane bez jakichkolwiek zahamowań. I, powtórzę to jeszcze raz, od początku do końca narysowane w taki sposób, że można zbierać szczękę z ziemi.
Cztelnika sięgającego po Wybryki Xinophixeroxa czeka dużo więcej oglądania niż czytania, jednak jeżeli tylko nie będziecie oczekiwać niesamowitej fabuły (albo nie zrażą Was te wszystkie flaki, macki, krew i cała reszta), dobra zabawa jest właściwie gwarantowana. W tym przypadku pretekstowy scenariusz to nie wada.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz