Metody Marnowania Czasu: Metody Marnowania Farby: Figurki #26-30

niedziela, 12 stycznia 2020

Metody Marnowania Farby: Figurki #26-30


Na pewno nikt nie spodziewał się kolejnych upaćkanych farbą figurek tak szybko. Trochę oszukałem, bo mamy tu właściwie same tereny (w dodatku niewielkie), a nie modele służące do grania, jednak mimo wszystko – pomalowałem? Pomalowałem.

Co właściwie jest na zdjęciach? Rzeczy, na temat których raczej nie ma sensu pisać wypracowań.

Po pierwsze, trzy kamienne murki. Każdy inny, ale przecież jest oczywiste, że siedziałem nad wszystkimi trzema jednocześnie – i to głównie dzięki temu kolejny nowy odcinek Metod Marnowania Farby pojawił się tutaj tak niedługo po wcześniejszym (a i tak tekst był gotowy już w grudniu, trzeba było tylko zrobić „zdjęcia”). Jeśli nie wyleci mi to z głowy, wrzucę też fotkę albo dwie, gdzie będzie widać murki w surowej postaci. 

Druga rzecz: ubikacja. Guild Ball jest grą z przymrużeniem oka (choć samo kombinowanie na boisku bywa śmiertelnie poważne), więc od zawsze podobało mi się, że na murawie stał sobie drewniany wychodek z większego zestawu budynków od bodajże Micro Art Studio. Już kiedyś go pomalowałem, ale było to jeszcze przed czasami podkładów, porządniejszych pędzli, jakiejkolwiek wiedzy na temat tego, jak ich używać i tak dalej. Nie byłem zadowolony z efektu i wydawało mi się, że teraz, z moim „ogromnym doświadczeniem” (30 pomalowanych figurek w mniej więcej dwa lata to nie byle co!), potrafię lepiej. I nie żebym teraz był zachwycony, ale dobrze mi się wydawało – szkoda, że w międzyczasie zepsuł mi się matowy lakier w spreju (po prostu nic z niego nie leci, coś tam przy tym kombinowałem, ale nie wyszło i nie wiem, co z tym zrobić) i lakierowałem ubikację używając pędzla, przez co, jakkolwiek to zabrzmi, jest teraz dość dziwna w dotyku. Mało istotna sprawa, terenów się nie maca, raczej stoją przez cała grę w jednym miejscu.

Trzecia rzecz – bramka Gildii Myśliwych, czyli znowu Guild Ball. Z tego jestem szczególnie dumny – nie chodzi o to, jak wyszła, raczej o sam pomysł. Bo bramka to tak naprawdę świąteczny renifer w cenie 7zł za dwie sztuki, na którego trafiłem przypadkiem, kiedy pojechaliśmy z żoną do Castoramy. W domu trochę go przyciąłem, żeby zmieścił się na podstawce, i pomalowałem tak, żeby wyglądał jak posąg i chyba nawet całkiem nieźle to wyszło – i przede wszystkim nie wygląda zbyt świątecznie, a przynajmniej taką mam nadzieję.

Nie mam pojęcia, co będę malował dalej, bo nadal nie wiem, czym właściwie chcę grać. Cały czas waham się pomiędzy Myśliwymi a moją pierwszą w pełni skompletowaną Gildią, czyli Alchemikami, którzy dostali ostatnio kilka bardzo interesujących zabawek, w tym nowego kapitana... to jednak temat na zupełnie inny tekst. Chciałbym po prostu, żeby kolejny odcinek Metod Marnowania Farby znalazł się tutaj szybciej niż za dziesięć miesięcy. Jak zwykle: zobaczymy.


tekst i "zdjęcia": Michał Misztal

PSSST! Pisałem też o kilku innych planszówkach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

stat4u