Metody Marnowania Czasu: Moje ulubione gry bez prądu (2020): miejsca #20-11

poniedziałek, 6 stycznia 2020

Moje ulubione gry bez prądu (2020): miejsca #20-11


Kolejny rok, czas na kolejne wydanie listy moich ulubionych gier. Tym razem bardzo niewiele zmian (chyba najmniej w historii zestawień z tego cyklu), bo, nie oszukujmy się, 12 ostatnich miesięcy zdecydowanie należało do tytułu, który znajdzie się tu na miejscu pierwszym. Nie żebym nie grał w nic innego, ale, cóż, nie na tyle, żeby doszło tu do czegoś w rodzaju trzęsienia ziemi największa zmiana to chyba kolor ściany za widocznymi powyżej pudełkami. Z góry uprzedzam: jeśli chodzi o nazwy gier, będzie to niemal kopiuj-wklej tego, co pojawiło się tu na początku 2019... mówi się trudno, a poza tym przecież i tak nikt nie uczy się poszczególnych miejsc na pamięć. Zaczynamy.

Poprzednie listy:
2019, miejsca #20-11 i #10-1
2018, miejsca #20-11 i #10-1
2017, miejsca #20-11 i #10-1
2016


20: T.I.M.E Stories [poprzednie miejsce: 19]

Czar miał prysnąć, ale nie prysł, niedawno przeszliśmy scenariusz Bractwo Wybrzeża (o którym postaram się wkrótce napisać coś więcej), a w kolejce czeka już następny, podobno będący finałem głównego wątku. Wreszcie. Oczywiście jestem ciekawy, jak to wszystko zakończą, jednak wiedząc, jak wyglądało to do tej pory (dodatki same w sobie zazwyczaj dawały radę, ogólna historia już nie za bardzo), nie oczekuję, że będę zachwycony. Bardziej interesuje mnie, jak sytuacja T.I.M.E Stories będzie wyglądała później, od następnych dodatków. Tak czy inaczej, to jeden z niewielu (niestety) tytułów na tej liście, w który od jej poprzedniego wydania rzeczywiście trochę pograłem. W miarę możliwości będę grał dalej.


19: Szogun [poprzednie miejsce: 18]

Nic się nie zmieniło, już od lat jestem na etapie tego tekstu. Szoguna lubię bardzo, ale mam wrażenie, że już chyba nigdy w niego nie zagram i pozostaną mi jedynie wspomnienia oraz kurzące się na półce pudła (podstawka i dodatek), których mimo wszystko nie sprzedam, bo patrz punkt pierwszy: Szoguna lubię bardzo. Nie wiem, jakoś tak wyszło, że jest to planszówka, która w naszym towarzystwie zwyczajnie umarła. Znajomi płaczą, że nie lubią wrzucać kostek do wieży (po części rozumiem), ja też nie namawiam ich jakoś stanowczo na partię po latach, no i przecież zawsze goni się za czymś nowszym albo czymś, czego jeszcze się nie próbowało... i wychodzi, jak wychodzi. Szkoda.


18: Chaos w Starym Świecie [poprzednie miejsce: 17]

Gdybyście spytali mnie, czy lubię Chaos w Starym Świecie, odpowiedziałbym, że oczywiście. Gdybyście spytali, kiedy ostatnio grałem w Chaos w Starym Świecie, odpowiedziałbym (po zajrzeniu do ScorePala): maj 2018. Czyli trochę słabo. Kolejna planszówka, którą bardzo lubię, a w którą prawie nie gram, a w dodatku można ją sprzedać (w komplecie z Rogatym Szczurem) za bardzo konkretne pieniądze, więc pewnie w końcu się złamię i spytam, czy przypadkiem ktoś nie chce rzucić we mnie workiem dineros w zamian za taki zestaw  zwłaszcza, że na 11 miejscu niniejszej listy znalazło się coś, co bardzo wymaga sporej inwestycji, a w zasadzie jest grą na abonament (mam też Zakazane Gwiazdy  ktoś, coś?). Z kolei na 15 będzie gra do Chaosu bardzo podobna, tyle że moim zdaniem jednak ciekawsza. Czyli: jak w sekcji o Chaosie w Starym Świecie nie napisać o tym tytule właściwie niczego.


17: Martwa Zima: Gra Rozdroży [poprzednie miejsce: 15]

I znowu: nie gram, nie pamiętam, kiedy ostatnio grałem... ale na szczęście mogę sprawdzić w aplikacji, która mówi mi, że w lutym 2018 roku. Trochę dawno. Przez to wszystko wiadomo, że o Martwej Zimie nie napiszę niczego nowego, bo niby skąd? Z rzeczy oczywistych: wciąż lubię i czasem trochę tęsknię, przypuszczam, że kiedyś w końcu wrócę, bo zasady nie są przecież na tyle skomplikowane, żeby przypominanie ich sobie bolało nawet po tak długiej przerwie. Zobaczymy za rok, ewentualnie w kolejnym wydaniu tej listy.


16: Gloomhaven [poprzednie miejsce: 14]

O, w Gloomhaven w 2019 roku to nawet pograłem. W styczniu. Dwa razy. Potem jakoś mi się odechciało, a teraz, na myśl o tym, że znowu będzie trzeba to wszystko rozkładać, odświeżać sobie zasady, a przede wszystkim fabułę, nie chce mi się jeszcze bardziej. Kawałek dalej będzie o wiele ciekawsza i lepsza gra oparta na scenariuszach, co nie zmienia faktu, że chętnie ukończyłbym kiedyś tę podróż, bo zatrzymaliśmy się po kilkunastu rozgrywkach, czyli niemal na samym początku  więc tak naprawdę nawet nie zobaczyliśmy, jak działa wysyłanie postaci na emeryturę oraz bardzo wielu innych rzeczy. Odkładam na kiedyś i wierzę, że jeszcze się uda.


15: Cthulhu Wars [poprzednie miejsce: 13]

Minął rok i nadal pozostaję przy pierwszych wrażeniach. Coś tam na początku minionego roku pograłem, jednak za mało. I chociaż wiem, że niektórzy z pewnością nie podzielają mojej opinii, gdybym musiał wybierać pomiędzy Cthulhu Wars a Chaosem w Starym Świecie, wolę tę pierwszą planszówkę. Swego czasu nawet zamówiłem do niej kilka dodatkowych frakcji, ale po kilku miesiącach czekania na dostawę złamałem się i poprosiłem sklep o zwrot  pieniędzy... jak być może się domyślacie, potrzebowałem ich na inną grę, życie. Potem entuzjazm jakoś minął, ale wiem, że do Cthulhu Wars po prostu MUSZĘ wrócić – chcę do niej wrócić bardziej niż do jakiejkolwiek innej zaniedbanej gry z tej dziesiątki. Nawet bardziej niż do Szoguna.


14: Cosmic Encounter [poprzednie miejsce: 12]

Dwa lata temu Cosmic Encounter był na 4 miejscu, ostatnio na 12. To naprawdę świetna gra (chciałoby się dodać: w odpowiednim towarzystwie, ale to chyba oczywiste), jak widać, kiedyś u mnie tuż poza podium, ale to kolejny tytuł, z którym ostatnio (a właściwie od niemal trzech lat) mamy wyjątkowo nie po drodze. Jest smutek i tęsknota, jakoś nie ma okazji, by wrócić, bo takie potencjalne okazje wykorzystuje się do grania w inne planszówki – koło się zamyka. Co nie znaczy, że mam cokolwiek na swoje usprawiedliwienie. 


13: Race for the Galaxy [poprzednie miejsce: 11]

Po zeszłorocznym wpisie widzę, że rozważałem zakup dodatku The Gathering Storm, najwidoczniej w celu wypróbowania trybu solo. Jak prawdopodobnie się domyślacie (bo jak już nie gram w gry, to konsekwentnie – w prawie żadną z całego zestawienia), na rozważaniu się skończyło. Pewnie gdybym to rozszerzenie od kogoś dostał, to bym grał, ale na liście zakupów zawsze są jakieś inne rzeczy i licznik partii w Race'a stoi w miejscu. Mimo to należy podkreślić i podkreślać przy każdej możliwej okazji, że jest to karcianka wybitna.


12: Cyklady [poprzednie miejsce: 10]

Żeby nie było, że jest miło i spokojnie, zdarzają się też planszówki, które wypadają z pierwszej dziesiątki. Tak, takie rzeczy też się tutaj dzieją. Czasem. A jak było rok temu? Zacytuję samego siebie: "Niedawno kupiłem dodatek Hades i niedługo chciałbym go wypróbować". I wszystko jest w porządku, o ile tylko w definicji określenia "niedługo" mieści się "za ponad rok i tak naprawdę to nie wiem, kiedy dokładnie". A chciałoby się, bo niemal wszystkie moje rozgrywki w Cyklady (a na pewno wszystkie, jakie zaliczyłem, zanim dodałem do zestawu zawartość Tytanów...) wspominam bardzo, ale to bardzo dobrze.


11: Horror w Arkham: Gra karciana [poprzednie miejsce" 16]

Pierwszy i jedyny awans na liście. Rok temu zapowiadałem, że po Invocation 2018 zamierzam wrócić do częstszego grania, jednak wróciliśmy dopiero niedawno, w grudniu. Wygląda na to, że tym razem na dobre  duże dodatki Dziedzictwo Dunwich oraz Pożeracze snów są już u nas i wkrótce zamierzamy wreszcie przejść jakąś kampanię w całości. Niestety, moje dotychczasowe doświadczenia z karcianym Horrorem w Arkham to wyłącznie kampania z podstawki oraz pojedyncze dodatkowe scenariusze (Klątwa Rougarou, Wieczny sen, Karnawał koszmarów) ale nawet taka namiastka pokazuje macki możliwości czające się pod powierzchnią. Jest dobrze, będzie jeszcze lepiej, tylko gdzie moje worki z pieniędzmi na kolejne paczki kart?

Czyli: z całej listy udało mi się pograć tylko w T.I.M.E Stories, Gloomhaven, Cthulhu Wars i Horror w Arkham, a nawet w część z tych tytułów grałem zdecydowanie za mało. Trudno, coś za coś  to nie tak, że nie gram w ogóle, po prostu gram w coś innego. Jeśli czytaliście już jakikolwiek inny wpis z tej serii, pewnie już wiecie, w co. Pierwsza dziesiątka wkrótce.

tekst i "zdjęcie": Michał Misztal

PSSST! Pisałem też o kilku innych planszówkach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

stat4u