Komiksowe Podsumowanie Tygodnia, czyli kilka napisanych na szybko zdań o (nie zgadniecie) kilku przeczytanych przeze mnie ostatnio komiksach. Żadnych naukowych analiz, bo nie będę udawał, że umiem. Albo inaczej: Podsumowanie na tyle słów lub zdań to g... nie podsumowanie, to samo można było napisać w krótkich słowach, przeczytałem, podobało mi się lub nie i tyle, a jak chcesz się uzewnętrznić to napisz porządna recenzje i tyle. Planowo co niedzielę o 10:00, życie zweryfikuje.
MOON KNIGHT (MARVEL NOW 2.0) (Jeff Lemire & Greg Smallwood | Egmont): Moon Knighta uwielbiam, o czym wspominałem nie raz, nie dwa. Zawsze powtarzam, że to jedna z nielicznych postaci z Marvela, które mnie w ogóle obchodzą. Tutaj dodatkowo mamy jeszcze motyw przemawiający do mnie od zawsze: główny bohater nie wie, czy to, co dzieje się wokół, to prawda, czy jego urojenia. 12 małp. Drabina Jakubowa. Legion. Sanitarium. Gdybym się skupił, na pewno przypomniałbym sobie jeszcze kilka przykładów. Tak czy inaczej, Lemire zrobił tutaj takiego Spectora w pigułce, w taki sposób, że nawet, jeśli ktoś nie ma pojęcia, kto zacz, może sięgnąć po to wydanie zbiorcze bez obaw, że czegoś nie zrozumie. A Smallwood jak zwykle świetnie to zilustrował. Czytałem po angielsku, zrobiłem sobie powtórkę w wersji polskiej i wciąż się jaram, choć – znowu się powtarzam – jeśli chodzi o Moon Knighta, jestem tak nieobiektywny, jak to tylko możliwe. Tak czy inaczej, moim zdaniem i z tego, co znam, najlepiej pisze tego bohatera Jed MacKay, ale zaraz po nim są Ellis i właśnie Lemire. Niby nie dzieją się tu jakieś nieoczekiwane rzeczy, ale to dobre streszczenie tego, kim jest ten dziwny typ w białym ubraniu, no i wciągająca historia sama w sobie.
KOMIKS TYGODNIA: Zgadnijcie... i wybaczcie, że tylko jeden tytuł (jeśli komukolwiek robi to jakąś różnicę), ale przygotowania do wyjazdu na Pyrkon, a następnie trzy dni na stoisku nie sprzyjają masowemu pochłanianiu komiksów.
tekst: Michał Misztal
PSSST! Inne teksty o komiksach: klik klik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz