Cykl Bez Ładu & Składu to efekt chęci dzielenia się wrażeniami z marnowania czasu dzięki komiksom, planszówkom oraz grom komputerowym/konsolowym (ale nie wykluczam, że sporadyczne trafi się też coś z zupełnie innej szuflady), tak często lub tak rzadko, jak będzie mi się chciało (czyli pewnie rzadko). W skrócie: o wszystkim i o niczym, raczej na szybko.
Po ukończeniu pięknego i niesamowitego, ale dla mnie momentami zabójczo trudnego Hollow Knighta, nabrałem ochoty na coś trochę podobnego, ale prostszego. Kupiłem Tails of Iron za jakieś 35zł, włączyłem oczywiście najłatwiejszy poziom trudności, bo chciałem bardziej odpocząć niż się frustrować, pograłem... niezłe. Bardzo ładna oprawa graficzna, kojarząca się z baśniami (tutaj królestwo szczurów, którego królem kierujemy, walczy z agresywnym królestwem żab), niby trochę humoru, ale walki to naprawdę krwawa jatka. Doug Cockle, czyli Geralt z growego Wiedźmina, jako narrator. Walki bronią dwuręczną, jednoręczną i tarczą oraz dystansową. Broń białą możemy dodatkowo zatruć. Przeciwnicy sygnalizują rodzaj nadchodzącego ataku, na który musimy zareagować w odpowiedni sposób, czyli zrobić unik albo zablokować go tarczą.
Granie w najłatwiejszym trybie nie wyszło mi na dobre, bo zginąłem tylko raz, kiedy wszedłem do zatrutego tunelu bez odpowiedniego sprzętu. Poza tym prawie w żadnej sytuacji nie czułem wyzwania. No i przede wszystkim (bo kilka irytujących pierdółek, jak to, że odwiedzając to samo miejsce po raz kolejny, znowu muszę wycinać chaszcze, bo gra nie umie zapamiętać, że byłem tam już kilkukrotnie), pomimo całkiem niezłej fabuły, ukończyłem całość w mniej niż dziesięć godzin, cytując Switcha: Played for 5 hours or more. Niby wiedziałem, że przygody szczura nie będą tytułem tak rozległym jak wspomniany już Hollow Knight, przy którym spędziłem 70 godzin i nadal nie odkryłem całego mnóstwa rzeczy, ale, no właśnie, mam wrażenie, że tej przygody czy odkrywania prawie tu nie było. Poszedłem w jedno miejsce, drugie, potem trzecie, wróciłem do sali tronowej i gra się skończyła. Trochę szkoda, że tak szybko.
Nie bawiłem się źle, za 35zł ujdzie, ale czuję spory niedosyt. No nic, wracam do Ni no Kuni.
tekst: Michał Misztal
PSSST! Pisałem też o kilku innych grach na ekranie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz