Metody Marnowania Czasu: Komiksowe Podsumowanie Tygodnia 18/23 (26): Beletrystyka #3 | Lazarus, tom 1 | One Piece, tomy 20-21 | Pieśń o Renarcie, tom 1 | Sadako i koniec świata

poniedziałek, 1 maja 2023

Komiksowe Podsumowanie Tygodnia 18/23 (26): Beletrystyka #3 | Lazarus, tom 1 | One Piece, tomy 20-21 | Pieśń o Renarcie, tom 1 | Sadako i koniec świata

Komiksowe Podsumowanie Tygodnia, czyli kilka napisanych na szybko zdań o (nie zgadniecie) kilku przeczytanych przeze mnie ostatnio komiksach. Żadnych naukowych analiz, bo nie będę udawał, że umiem. Planowo co niedzielę o 10:00, życie zweryfikuje.


BELETRYSTYKA #3: Nienagrodzona [Robert Sienicki]: Po Humorzastej, od której zacząłem, czas na Beletrystykę Nienagrodzoną. Wciąż lubię, chociaż wolałem poprzedni zeszyt, który był spójny tematycznie, z kolei tutaj mamy po prostu zbiorek dość krótkich opowieści (zwykle jednoplanszówek), raz bawiących bardziej, innym razem trochę mniej, ale generalnie cały czas jest na poziomie. Tak czy inaczej, chyba jestem tym czytelnikiem z ostatnich stron, który wolałby dłuższy komiks poświęcony jednemu wątkowi. Na mojej półce mam też części Rebusiasta oraz Imprezowa, które przeczytam niedługo, a piszę, że je kupiłem, bo niby trochę tu narzekam, ale moim zdaniem seria Sienickiego dobra jest i bardzo chętnie zabiorę się za resztę.


LAZARUS, tom 1 [Greg Rucka & Michael Lark | Taurus Media]: Seria, z którą jestem na bieżąco w oryginale (nie żeby było to trudne, bo autorzy nie spieszą się z wypuszczaniem kolejnych zeszytów), ale postanowiłem powtórzyć ją sobie od początku po polsku. Bo jest tak dobra, że czemu nie?

Wyobraźcie sobie świat przyszłości, podzielony nie na państwa, lecz na terytoria wpływowych rodzin. Ci, którzy są z jakiegoś powodu przydatni tym na szczycie hierarchii, mogą uważać się za wybrańców, podczas gdy większość głoduje i nie ma dostępu do lekarstw. Rodziny otwarcie ze sobą rywalizują lub starają się utrzymywać kruche zawieszenie broni, przy czym sojusznicy mogą bardzo szybko, czasem nawet z byle powodu, stać się wrogami. Rodziny różnią się bogactwem, wpływami politycznymi czy siłą militarną, a do tego mają tak zwanych Łazarzy, swoich obrońców, najlepiej wytrenowane maszyny do zabijania (to tak w dużym skrócie). Lazarus opowiada o Forever, Łazarzu rodziny Carlyle. Jest to seria, którą uwielbiam, nietypowe science fiction bez statków kosmicznych i tak dalej, z ogromną dawką akcji, ale też świetnie poprowadzonych intryg politycznych. Bywały zeszyty, gdzie postacie niemal wyłącznie siedziały przy stole i negocjowały, a ja i tak czytałem to wszystko ze szczęką na podłodze. W pierwszym tomie dostajemy tylko cztery odcinki, ale to wystarczy, by dobrze zaprezentować świat oraz żyjących w nim ludzi, zwyczaje i trudną sytuację większości. Do tego jeden z ważniejszych motywów tego tytułu: kim tak naprawdę jest Forever i ogólnie Łazarze?

Mała uwaga do polskiego wydania. Wielokrotnie podkreślałem, że o interpunkcji nie wiem właściwie nic, a jej poprawność oceniam wyłącznie na wyczucie. I coś mi tu często nie grało. Na przykład, z ostatniej strony okładki: "Pieniądz, to potęga. Potęga, którą dysponuje, zaledwie garstka RODZIN". Trochę dalej: "Cała reszta, to Odpady". Nie za dużo tych przecinków? A z kolei gdzieś w środku: "Johanna poszła z nim pomówić podobno spanikował...". 

Tak czy inaczej, Lazarus wspaniałą serią jest i, już bez czepiania się przecinków, kropka.


ONE PIECE, tom 20: Wszystko rozstrzygnie się w Alubarnie | tom 21: Utopia [Eiichiro Oda | JPF]: To, co dzieje się w tych dwóch tomach, to w dalszym ciągu typowy One Piece, oczywiście na tyle, na ile zdążyłem poznać tę serię. Wygląda na to, że wątek Baroque Works powoli zbliża się do końca (cokolwiek to znaczy, bo rozstrzygnięcie może zająć jeszcze ze 400 stron, ale równie dobrze 1000), mamy więc masę walk z coraz istotniejszymi przeciwnikami, w tym z samym Crocodile'm (i chyba już wiem, dlaczego Luffy ma na moim kubku wielką bliznę na klacie), epickość już dawno przekroczyła skalę, ale Eiichiro Oda i tak podkręca ją coraz bardziej. Nie wiem, jaki będzie finał tego najbardziej rozbudowanego do tej pory wątku, ale już nie mogę się go doczekać.



PIEŚŃ O RENARCIE, tom 1: Mistrz forteli [Joann Sfar | Timof i cisi wspólnicy]: Mistrz forteli to dość typowy Sfar, przy którym, pomimo standardowych dla tego autora udziwnień, każdy, kto czytał choć kilka innych komiksów tego autora, powinien poczuć się jak w domu. Osobliwe pomysły i dialogi, główny bohater znany z historii powstałych w średniowieczu, a rzecz dzieje się we Francji, "w zwyczajnym kraju, gdzie są biedni i bogaci, nieszczęścia i choroby, zwierzęta, które mówią, Diabeł i magia". Przyjemne, całkiem zabawne, choć od kogoś stojącego za takimi tytułami jak Donżon, Profesor BellKot Rabina, Klezmerzy... długo by wymieniać, w każdym razie spodziewałem się, że Pieśń o Renarcie zrobi na mnie trochę większe wrażenie. Co nie znaczy, że nie kupię kolejnego tomu  kupię bardzo chętnie, bo nawet Sfar minimalnie poniżej oczekiwań to nadal Sfar; zawsze znajdę w jego twórczości coś na tyle specyficznego, że nie uznam spędzonego z nią czasu za stracony.


SADAKO I KONIEC ŚWIATA [Koma Natsumi | Waneko]: Krótko i na temat. I dobrze, bo moim zdaniem nie za bardzo się udało. Ludzi już prawie nie ma, zaś ci, którzy przeżyli (na początku dwie małe dziewczynki), nie za bardzo wiedzą, co się właściwie stało. Myślałem, że będzie to istotniejszy wątek, ale okazuje się, że nie, więc i czytelnik się nie dowie. I niby w porządku, ale nie do końca: pojawiające się w mandze postacie pamiętają "dawny świat", ale żadna z nich nie jest w stanie powiedzieć, gdzie odeszli niemal wszyscy poza nimi. Dziwne. A Sadako wychodzi z telewizora, rzuca klątwę, a cały żart polega na tym, że dziewczynki nie zdają sobie sprawy, kim jest i próbują się z nią zaprzyjaźnić. Obok całkiem udanych, a na pewno bardziej dopracowanych kadrów mamy niestaranne szkice, przy czym oczywiście jedno ani trochę nie pasuje do drugiego (choćby strona 19, to jest jakiś dramat). Historia skończy się, zanim cokolwiek zdąży się rozkręcić, bohaterki spotykają na swojej drodze jakieś nieistotne postacie, żart jest ciągnięty, ale nie bawi. Niech będzie, że fragmenty Sadako i końca świata można uznać za urocze, ale to zdecydowanie za mało, bym uznał ten tytuł za warty uwagi. Nie zrobił ze mną kompletnie nic – wzruszam ramionami, mając pewność, że do kilkunastu dni zapomnę o jego istnieniu.

tekst: Michał Misztal

PSSST! Inne teksty o komiksach: klik klik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

stat4u