Metody Marnowania Czasu: Planszówkowe Podsumowanie Miesiąca: Czerwiec 2018

niedziela, 1 lipca 2018

Planszówkowe Podsumowanie Miesiąca: Czerwiec 2018

Gloomhaven: początek epickiej przygody
16 partii w 8 tytułów (ostatnio: 18 partii w 7 tytułów)

Najwięcej partii: Guild Ball (6)

W zasadzie mógłbym przekopiować tutaj to, co pisałem ostatnio i przedostatnio. I jeszcze wcześniej. Fenomenalny tytuł, w który gram od lutego zeszłego roku, a mimo to cały czas mam wrażenie, że zabawa dopiero się zaczyna.

Nowości: Gloomhaven (1), Kanagawa (1), Pokój 25 (2)

Gloomhaven: Wiadomo, gra numer jeden w rankingu BGG. Ogromne, ciężkie pudło z zawartością, która, biorąc pod uwagę nasze tempo przechodzenie planszówkowych kampanii, wystarczy na lata. Wczoraj rozegraliśmy pierwszy scenariusz i... chwyciło. Jeszcze nie piszę o zachwytach, bo tak naprawdę po prostu pochodziliśmy sobie po podziemnych pomieszczeniach, wykańczając kilku bandytów i parę szkieletów, ale jest moc. Może nie wynika to z samego początkowego scenariusza, jednak nie da się ukryć, że obietnica tego, co będzie dalej, robi robotę. Scenariuszy jest łącznie 95 (tak, wiem, że w czasie kampanii nie zobaczy się wszystkich), do tego pozamykane koperty, rozwój postaci, całe stosy przedmiotów i potworów, nowe profesje do odkrycia, osiągnięcia do odblokowania, względnie ograniczona losowość przy wykonywaniu ataków i bardzo ciekawy system zagrywania kart. Zdaję sobie sprawę, że jest całkowicie abstrakcyjny, ale w czasie przygody w ogóle o tym nie myślałem i wcale mi to nie przeszkadzało. Poza tym, po pierwsze: to coś nowego i ciekawego, a po drugie: chyba jednak wolę bawić się w ten sposób niż biegać za potworami, po czym rzucać kostkami jak w Descent. Tutaj samo zarządzanie kartami na ręce to interesująca łamigłówka i swoista gra w grze. Na razie Gloomhaven podoba mi się bardzo i nie mogę doczekać się kolejnych scenariuszy.

Kanagawa: Ładnie wyglądający abstrakcyjniak, w którym dążymy do uzyskania jak największej liczby punktów za namalowany przez nas obraz. Dość przyjemna gra, ciekawa mechanika, tyle że to kolejny tytuł, gdzie od razu mam wrażenie, że dowiedziałem się o nim już niemal wszystkiego. Zagrałem i mam wrażenie, że poznaliśmy się dobrze trochę za szybko i już nic mnie nie zaskoczy. Jasne, w czasie kolejnych rozgrywek być może komuś uda się wykręcić jakąś niewiarygodną kombinację kart, ale to chyba nie wystarczy, by chcieć siadać do Kanagawy regularnie. Do pogrania od czasu do czasu, niestety są całe stosy lepszych gier.

Guild Ball
Pokój 25: Film Cube na planszy - dla mnie brzmi ciekawie, a jak wyszło w praktyce? Cóż, całkiem nieźle, choć nasze postacie mają do dyspozycji tylko cztery akcje: zajrzenie do pomieszczenia obok, ruch, wypchnięcie kogoś do sąsiedniego pokoju i przesunięcie rzędu pomieszczeń. Oczywiście w nowych miejscach można trafić na coś dobrego (choćby tytułowy Pokój 25), neutralnego, niebezpiecznego, ale również na przykład na pokój zapewniający natychmiastową śmierć. Mamy jeszcze dodatkową atrakcję w postaci prawdopodobnej obecności ukrytego zdrajcy. Wszystko fajnie, ale mechanicznie Pokój 25 to trochę bieda - brakuje przede wszystkim umiejętności specjalnych przypisanych do poszczególnych postaci. Podobno pojawiają się w którymś z dodatków, choć moim zdaniem powinniśmy dostać je od razu.

Nowość miesiąca: Gloomhaven


Small World
Powroty: Cytadela (1), Small World (1)

Small World niedawno sprzedałem, ostatnio zagrałem ponownie po kilkunastu miesiącach (tym razem z dodatkami Nie bój nic... oraz W pajęczej sieci) i... cóż, nie żałuję, że pozbyłem się tej planszówki. Nie żeby grało się źle, wręcz przeciwnie, ale wystarczy mi, jeśli ktoś przyniesie to pudło raz na jakiś czas. U mnie tylko się kurzyło, bo po prostu wolę inne tytuły polegające na kontrolowaniu obszarów na mapie. Z kolei Cytadela jest zawsze dobra - chyba najbardziej lubię rozkładać ją przy ludziach, którzy niekoniecznie grali w masę planszówek. Sprawdza się właściwie za każdym razem.

Powrót miesiąca: Small World

Trochę też malowałem. Na zdjęciu bramka dla Brewer's Guild (oczywiście Guild Ball)
Stale na stole: Misja: Czerwona Planeta (1), Vast: The Crystal Caverns (3)

Misja: Czerwona Planeta: Im więcej partii, tym lubię tę grę bardziej. Prosta, szybka, umożliwiająca dość spore kombinowanie. Taka Cytadela na lekkich sterydach, z nieczystymi zagraniami bardziej "prosto w twarz" niż "to ja próbuję okraść kupca" i w fajnej otoczce. Nie pieję z zachwytu, ale lubię.

Vast: The Crystal Caverns: A o tym rozpisałem się ostatnio tutaj.

Rozczarowanie miesiąca: na szczęście brak

Zaskoczenie miesiąca: tym razem nie było

Gra miesiąca: Gloomhaven (bo ile można wrzucać w to miejsce Guild Ball)

Gloomhaven
Pojawiły się na półce: Gloomhaven, Lords of Hellas

Lords of Hellas: Na razie jedynie przejrzałem zawartość i sprawdziłem, czy wszystko jest. Wydaje mi się, że gra idealnie pokazuje, czym jest przerost formy nad treścią, ale jeszcze zobaczymy, jak wyjdzie to w czasie rozgrywki. Jeśli chodzi o figurki, powtórzę to, co przeczytałem już w kilku miejscach: elementy monumentów są strasznie powyginane i nieraz nie pasują jeden do drugiego. Zwykle podobne problemy mi nie przeszkadzają (przebolałem wygięte dzidy w Blood Rage czy wątłych kultystów z Chaosu w Starym Świecie), ale takiej fuszerki nie widziałem już dawno. Lords of Hellas wyraźnie chce być planszówką o niewiarygodnym wyglądzie, a jednocześnie wpycha graczowi takie coś... mam nadzieję, że sama rozgrywka wynagrodzi nienajlepsze pierwsze wrażenie.

Niedawno poszły w świat: Colt Express, Impuls, Krótka historia cywilizacji

Colt Express: Z początkowego zachwytu składanym pociągiem został... tylko zachwyt składanym pociągiem. Zachwyt grą? Nie bardzo, nic nie skłoniło mnie do zdjęcia jej z półki od tak dawna, że pozbyłem się jej bez najmniejszego żalu.

Impuls: Dostałem, dowiedziałem się, że Czacha nie poradziła sobie z tłumaczeniem, zagrałem raz,  ziewnąłem, później dostałem poprawione karty i przez mniej więcej dwa lata nawet nie chciało mi się wyciągać ich z woreczka strunowego. Do widzenia.

Krótka historia cywilizacji: Po kilku partiach doszedłem do wniosku, że wystarczy. Nie zmieniłem zdania na temat tej gry i nie wydaje mi się, żeby kolejne rozgrywki zaoferowały coś nowego. Przykro mi, trzeba było się pożegnać.

Guild Ball
Krótkie podsumowanie: Nie jest najgorszej - trochę Guild Balla i jeszcze kilka innych dobrych gier (Vast!), pojawił się Gloomhaven. Jak zwykle za mało czasu na ogrywanie wszystkiego, ale przede mną sporo ciekawych rzeczy, których nie mogę się doczekać.

Plany na przyszłość: Zagrać w Lords of Hellas, poznać trochę lepiej Gloomhaven. Pomalować figurkę albo dwie.

tekst i "zdjęcia": Michał Misztal

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

stat4u