wtorek, 27 października 2009
Opowieści z Hrabstwa Essex [Jeff Lemire] [recenzja]
Przed przejściem do właściwej recenzji chciałem tylko napisać, że okładka oraz ilustracje nie pochodzą z polskiej wersji komiksu, ale tekst będzie dotyczył Opowieści z Hrabstwa Essex, nie zaś The Essex County Trilogy. Po prostu wrzuciłem tutaj to, co było dla mnie łatwiejsze do znalezienia w Internecie.
Osoby zaglądające tu w miarę regularnie wiedzą pewnie, że jak dotąd twórczość Jeffa Lemire'a znałem jedynie z rozpoczętej niedawno serii Sweet Tooth. Można więc spokojnie powiedzieć, że tak naprawdę nie znałem jej wcale, jednak po lekturze wydanych przez Timofa Opowieści z Hrabstwa Essex stan ten uległ znaczącej zmianie, z czego jestem bardzo, ale to bardzo zadowolony, bo komiks urzeka. Urzeka jako całość i jest spójnym, dopracowanym i chwytającym za serce dziełem, czymś więcej, niż tylko rzemieślniczą robotą i prostą rozrywką. Mimo faktu, że znaczna część historii upływa na wsi, w leniwej i bardzo spokojnej atmosferze, nie można powiedzieć, że Lemire nudzi. Wręcz przeciwnie, na fundamentach tego spokoju buduje specyficzny klimat, a Opowieści przyciągają nawet wtedy, gdy nic się nie dzieje - w takich sytuacjach chwilowo zapominamy o głównym wątku i obserwujemy genialne ilustracje autora, będące elementem jego niesamowitej umiejętności budowania nastroju.
Lemire przedstawia proste i nieskomplikowane historie, które same w sobie nie są niczym specjalnym: przygody samotnego chłopca, dla którego ucieczką od rzeczywistości jest rysowanie komiksów, losy dwóch braci, którzy z powodu pewnego incydentu stracili ze sobą kontakt na długie lata oraz dzieje miejscowej pielęgniarki. Wszystko odbywa się w fikcyjnym odpowiedniku miejsca urodzenia autora. Jestem pewien, że wielu z Was zna podobne historie, z życia własnego, bliskich lub dalszych znajomych. Rzeczywiście, niby nic oryginalnego, ale teraz rozumiem to, co Lemire napisał w pierwszym zeszycie serii Sweet Tooth: "Nie ma oklepanych opowieści, są jedynie oklepane sposoby opowiadania". Komiks, o którym piszę, wprowadza tę teorię w życie - zawarte w nim wątki zostały opowiedziane w sposób genialny. Całość składa się z trzech głównych, powiązanych ze sobą części oraz kilku mniejszych epizodów z życia mieszkańców Hrabstwa Essex; lektura może zająć kilka dłuższych chwil, ale w jej czasie nie byłem znudzony ani przez moment.
Ilustracje Lemire'a sprawiają, że jestem jeszcze bardziej zadowolony z posiadania tego opasłego tomu. Dwa przeczytane przeze mnie zeszyty komiksu Sweet Tooth nie przygotowały mnie na to, co zobaczyłem w pełnej krasie dopiero teraz - Jeff jest jednym z tych gości, którzy posiadają własny, niepowtarzalny styl, dający się rozpoznać na pierwszy rzut oka. Jego rysunki sprawdzają się w czerni i bieli chyba jeszcze lepiej, niż w kolorze - mistrzostwo. Być może mógłbym uznać za wadę to, że Lemire dał się złapać we własne sidła i jego postacie są często bardzo do siebie podobne (i nie chodzi mi tu o krewnych, w przypadku których było to zamierzone), a podobieństwa zachodzą nie tylko wewnątrz tego komiksu, ale też pomiędzy Opowieściami z Hrabstwa Essex a wspomnianym Sweet Tooth, ale jestem pod zbyt dużym wrażeniem jego prac, żeby miało mi to szczególnie przeszkadzać. Dodatkowym genialnym patentem jest wrzucenie do historii swoich własnych komiksów z dzieciństwa. Jeden z głównych bohaterów, dziesięcioletni Lester, lubi rysować, a oglądając jego "dzieła", tak naprawdę oglądamy to, co stworzył sam Lemire, kiedy był mniej więcej w jego wieku. Ciężko się nie uśmiechnąć czytając naiwne przygody Kapitana Kanady oraz innych dziecinnych bohaterów. Świetny pomysł, który mogę tylko pochwalić.
Według mnie Jeff Lemire to twórca, którego prace zwyczajnie wypada znać. Można z powodzeniem zacząć od Opowieści z Hrabstwa Essex - ja jestem już po lekturze, a teraz rozejrzę się za The Nobody i poczekam na kolejne odcinki komiksu Sweet Tooth. Już się cieszę, że mam przed sobą jeszcze kilka jego historii.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie będę na gildii specjalnie rejestrował żeby tylko to napisac więc jako że jesteś zainteresowany - dostałem dziś z KDC przesyłkę( kupiłem tylko Świat Edeny i zamawiałem za pobraniem, zapłaciłem paczkonoszowi itd ). Więc pewnikiem wam tez niedługo wyślą.Ogólnie zszokowałem się z deka gdy przeczytałem że ja dostałem a reszta nie.
OdpowiedzUsuńpzdr
Dzięki za informację (jeśli to czytasz to wybacz, że odpisuję po tylu dniach). Do mnie jeszcze nic nie doszło, ale moje zamówienie ma status "przygotowane do wysyłki". Zobaczymy co dalej.
OdpowiedzUsuń''dlatego nieźle się zdziwiłem, kiedy w środę osiągneła... 359.''
OdpowiedzUsuńheh to zapewne dlatego że napisałem na temat KDC.heh.Z jednej strony żałuję że nie zamówiłem więcej.Z drugiej teraz też bym miał stresa.
To w takim razie komentuj częściej, może znów przyciągniesz tyle osób.
OdpowiedzUsuńJa tam się nie stresuję - co przyślą, to przyślą, a za resztę mają mi zwrócić pieniądze i tyle.
Oj kusi mnie ten komiks... tylko cena trochę nie spoko :/
OdpowiedzUsuńHa, trzeba było kupować przy zniżce 75%...
OdpowiedzUsuń...z drugiej strony sam mam kilka pozycji, których nie kupiłem kiedy była zniżka, a teraz cena odstrasza.