Metody Marnowania Czasu: Loveless [Brian Azzarello & Marcelo Frusin] [recenzja]

wtorek, 23 września 2008

Loveless [Brian Azzarello & Marcelo Frusin] [recenzja]



"Loveless" to kolejna seria Vertigo, wydawana od grudnia 2005 do maja 2008. Właśnie wtedy została przerwana po 24 numerach, mimo, że Brian Azzarello miał co do niej inne plany. Niedawno w Polsce ukazał się pierwszy TPB zatytułowany "Huczny powrót do domu". Trochę się dziwię, że wydawnictwo Mucha podjęło się sprowadzenia tego tytułu do naszego kraju, skoro wiadomo, że w Stanach ukazały się jedynie trzy Trade'y, po których historia się urywa. Może planowali to już przed majem, a może po 24 zeszycie historia wcale się nie urywa, poszczególne wątki zostają doprowadzone do końca, a reszta miała mieć etykietkę "new storyline". Tego nie wiem, przyznaję, że przeczytałem jedynie pięc pierwszych numerów, czyli "A Kin of Homecoming". I wcale nie jestem pewny, czy sprawdzę resztę.



Dlaczego? Ponieważ komiks "Loveless" nie powalił mnie na kolana. Historia utrzymana jest w klimacie westernu, a jej główny bohater nazywa się Wes Cutter. To człowiek, który walczył na wojnie secesyjnej po stronie Konfederacji i został pojmany. Po odsiadce w więzieniu wraca do rodzinnego Blackwater, obecnie kontrolowanego przez Unię, która zajęła jego ziemie. Wes postanawia je odzyskać.

Komiks jest niezły, ale nie robi jakiegoś wielkiego wrażenia. Może następne części są lepsze? Póki co najbardziej denerwującym elementem jest sposób prowadzenia narracji. Fabuła jest mało czytelna, czasem trudno się połapać, że dany fragment to wspomnienia, a nie obecna akcja, ponieważ wszystko się przeplata. Miało być nowatorsko, ale moim skromnym zdaniem efekt jest średni. Poza tym ciężko odróżnić poszczególne postacie, chociaż rysunki same w sobie są niezłe. Najbardziej zapadł mi w pamięć monolog brata Wesa, który cytuję poniżej:

"I'm gonna tell you somethin' else, an' you'll do good not to forget it, 'cause it's straight from the Bible... People are shit. Sure it reads when God created Adam, he breathed life into clay, but he'd already made the beasts of the field, an' if it's one thing you can count on them to do, is shit. So when the Lord reached down, he didn' pull up no clay... but a handful a shit. Dog shit, cow shit, horse shit, pig shit... chicken shit... don' matter... it was shit. Just shit. And he fashioned man outta it."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

stat4u