Metody Marnowania Czasu: kwietnia 2015

piątek, 24 kwietnia 2015

Catwoman: Rzymskie wakacje [Jeph Loeb & Tim Sale] [recenzja]

Brak komentarzy:

Jeśli ktoś czytał Długie Halloween lub Mroczne Zwycięstwo Jepha Loeba i Tima Sale'a, powinien wiedzieć, czego może spodziewać się po Rzymskich wakacjach, stworzonych przez tych samych autorów. Czas akcji przygód Catwoman odpowiada jej tajemniczemu zniknięciu właśnie w Mrocznym zwycięstwie, a cały album stanowi nierozerwalną całość z wymienionymi wyżej komiksami (choć pewnie możliwa jest jego lektura w oderwaniu od reszty).

Rysunków Tima Sale'a chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Tutaj co prawda nie dostajemy ich w takiej ilości, jak w pozostałych epizodach monumentalnej historii, w której udział bierze mafijna rodzina Falcone, jednak i tak jest co podziwiać. Tym razem nieco mniej tu mroku (wymógł to zresztą sam scenariusz), co spowodował również inny niż w pozostałych częściach "trylogii" kolorysta – wcześniej w obu przypadkach był to Gregory Wright, tym razem za barwy odpowiada Dave Stewart. Sam Sale nie zaskakuje, co nie znaczy, że nie jest w świetnej formie. Jak zwykle część ilustrowanych przez niego postaci prezentuje się poważnie, część została przedstawiona bardziej karykaturalnie, zaś całość to klasa sama w sobie.

Elementem, który odróżnia Rzymskie wakacje od Długiego Halloween i Mrocznego zwycięstwa, jest przede wszystkim narracja z perspektywy Catwoman. To z jednej strony duża zaleta komiksu – choć wykorzystuje wątki znane z pozostałych albumów, nie powtarza tego samego w identyczny sposób i stoi na własnych nogach – a z drugiej... czy tylko mnie Kobieta-Kot tak bardzo irytowała? Cóż, pewnie taka właśnie miała być i należą się pochwały za to, jak Loeb ukazał jej charakter. Sam scenariusz to dobra historia wyjaśniająca, co łączy główną bohaterkę z Carminem "Rzymianinem" Falcone. Nie tak wielka (pod względem zarówno samej struktury opowieści, jak i jej objętości) jak dwie wydane przez Muchę cegły, nie tak ważna, jednak będąca ciekawą lekturą. 

Rzymskie wakacje to udane uzupełnienie zakrojonej na szeroką skalę intrygi przygotowanej przez dwóch genialnych autorów. Gdybym próbował wybrać najlepszy z tych trzech komiksów, ustawiając je w kolejności od pierwszego do trzeciego, przygody Catwoman z pewnością zajęłyby ostatnie miejsce, ale wciąż byłoby to miejsce na podium, zaraz przy klasyce. 

tekst: Michał Misztal, recenzja opublikowana pierwotnie na stronie Gildii Komiksu
stat4u