Siódmy numer Ziniola ukazał się juz jakiś czas temu, ale mimo to na pewno nie zaszkodzi napisać o nim kilku krótkich zdań, nawet ze sporym opóźnieniem. Bo jak zwykle jest to numer na poziomie.
Dla mnie najciekawszym tekstem w siódmej odsłonie magazynu jest ten traktujący o grupie Doom Patrol, którą swego czasu bardzo się zachwycałem (i oczywiście od tamtej pory nie przeczytałem żadnego z kolejnych Trade'ów, ale co się odwlecze...). Można tu przeczytać nie tylko o runie Morrisona, ale także o dużo wcześniejszych przygodach tych nietypowych bohaterów. Poza tym w numerze znajduje się rozmowa z Andrzejem Janickim (szkoda, że to jedyny wywiad w tym Ziniolu, nie zapominajmy jednak o stronie internetowej kwartalnika), podsumowanie dwóch dekad komiksu w wolnej Polsce napisane przez Karola Konwerskiego, teksty o polskich zinach (zarówno tych aktualnych, jak i prekursorskich) oraz artykuł zatytułowany Kto zabił polski komiks? - od pewnego czasu bardzo popularne pytanie. Całość stanowi bardzo ciekawą lekturę pozbawioną zgrzytów.
Jeśli chodzi o komiksy, zaprezentowano prace kilku autorów goszczących już wcześniej w magazynie (np Nick Abadzis, panowie od Morfium) oraz kilka nieznanych stałemu czytelnikowi kwartalnika nazwisk i są to rzeczy niezłe, aczkolwiek idealnie pasują do nich słowa napisane przez Dominika Szcześniaka we wspomnianym artykule Kto zabił polski komiks? - "Takich, które mogłyby podbić świat jest niewiele. Takich, o których zapomina się chwilę po przeczytaniu - mnóstwo". I faktycznie, lekturę siódmego Ziniola mam już dawno za sobą, a teraz, po ponownym przejrzeniu magazynu, da się zauważyć, że w głowie pozostało jedynie wrażenie miło spędzonego czasu, ale same krótkie historyjki wyleciały z pamięci. Mimo to ciężko napisać o tych komiksach, że są kiepskie. Po prostu nie należą do "takich, które mogłyby podbić świat", ale też nie na takie się nastawiałem.
Jakiś czas temu na stronie magazynu można było przeczytać, iż "tylko cud może sprawić, że drukowany Ziniol nie będzie 96-stronicowym kwartalnikiem o niewielkim nakładzie. A my w cuda nie wierzymy". A ja na to - wielka szkoda, jeśli do tego dojdzie, ale moja wypowiedź znajdująca się na dole podlinkowanego wpisu jest nadal aktualna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz