Metody Marnowania Czasu: Fantasy Komiks #3 [recenzja]

czwartek, 1 lipca 2010

Fantasy Komiks #3 [recenzja]

Zarówno o formule Fantasy Komiks, jak i o tym, czym właściwie jest ten magazyn, pisałem przy okazji dwóch poprzednich numerów, nie widzę więc powodu, żeby z każdym kolejnym tomem wałkować to od nowa. Będzie jak z późniejszymi TPB serii Invincible: krótko i konkretnie.

Przy trzecim wydaniu wiadomo już, o co chodzi i z czym to się je, a sama zawartość magazynu tylko potwierdza moją wcześniejszą opinię: jest dobrze, oczywiście na tyle, na ile pozwala pomysł Egmontu na Fantasy Komiks.
Tym razem nie dostajemy żadnej nowej historii, w środku znaleźć można jedynie kontynuacje Rozbitków z Ythaq, Samuraja oraz Legendy, która powróciła po krótkiej nieobecności w FK #2. Fajnie, że nie ma Lasów Opalu, moim zdaniem najgorszej z dotychczasowych serii. Powróci w czwartym wydaniu (które, o ile dobrze kojarzę, pojawi się w sprzedaży już jutro), razem z Legendą i Samurajem.

A tymczasem czytelnik dostaje to, co już doskonale zna, o ile przeczytał wcześniejsze numery magazynu. Jeśli nie, to naprawdę wystarczy sprawdzić dwie poprzednie recenzje i zaznajomić się z ogólnymi założeniami poszczególnych serii, a osoba, która nie urodziła się wczoraj, będzie mogła bez większych problemów zgadnąć, jak mniej więcej wyglądają dalsze losy głównych bohaterów. Musiałbym pogadać z jakimś dzieciakiem, który za wiele nie przeczytał i za wiele nie obejrzał, bo być może dla takiego odbiorcy jest to faktycznie coś nowego i zaskakującego. Dla mnie nie, co nie zmienia faktu, że poziom został utrzymany, a poza tym - i pewnie będę to pisał przy każdym kolejnym numerze Fantasy Komiks - nie chodzi tu przecież o żadne odkrywcze rzeczy, a o przyjemniejsze spędzenie czasu na kibelku, w pociągu, czy gdzie tam czytacie te niezobowiązujące bzdury.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

stat4u