Metody Marnowania Czasu: Niczym aksamitna rękawica odlana z żelaza [Daniel Clowes] [recenzja]

wtorek, 28 czerwca 2011

Niczym aksamitna rękawica odlana z żelaza [Daniel Clowes] [recenzja]

Na ostatniej stronie okładki napisano, że "Autor słynnego Ghost World tym razem zabiera czytelnika w podróż pełną wydarzeń niczym z koszmarnego snu i dziwacznych postaci, których nie powstydziłby się David Lynch". Ja tam nie trawię Lyncha (z jego filmów, które oglądałem, podobał mi się tylko Człowiek słoń) i jest mi z tym dobrze, ale mimo to Niczym aksamitna rękawica odlana z żelaza to tytuł, który od początku wydawał mi się interesujący. Po lekturze stwierdzam, że "interesujący" to mało powiedziane. To najbardziej popieprzony komiks, jaki miałem w rękach od dłuższego czasu i, o ile nie ma się awersji do tego typu opowieści, może zachwycić, chociaż jednocześnie przeraża i obrzydza. Czyli wszystko tak, jak lubię.

Na pierwszych stronach Clay Laudermilk, główny bohater Like A Velvet Glove Cast In Iron, wybiera się do kina porno. Jeden z filmów, który tam ogląda, wzbudza jego szczególne zainteresowanie nawet nie ze względu na pojawiające się w w nim dość nietypowe akcesoria (maski ze skóry i takie tam), ale dlatego, że jedna z występujących w nim aktorek okazuje się być osobą, którą bardzo dobrze zna. Clay postanawia ją odnaleźć, jednak najpierw musi dowiedzieć się, gdzie powstał film, kto go nakręcił i uzyskać dostęp do jeszcze wielu innych informacji, zanim wreszcie dotrze do celu. A droga przed nim jest długa i pełna bardzo, bardzo dziwnych wydarzeń oraz postaci...

Nie czytałem Ghost World, a więc Niczym aksamitna rękawica... to pierwszy i jak dotąd jedyny komiks Clowesa, jaki miałem przyjemność poznać. Całkowicie nieprzewidywalny, wypełniony bohaterami, których starczyłoby na kilka dobrych opowieści, będący jazdą bez trzymanki dla najbardziej wytrzymałych. W trakcie poszukiwań swojej znajomej Clay spotyka między innymi kumpla z dziwną infekcją oczodołów, prostytutkę z trochę większą niż standardowa ilością oczu, zafascynowanych przemocą policjantów, zdeformowaną córkę nimfomanki, psa bez jakichkolwiek otworów i wiele innych, równie ciekawych postaci... a najlepszy jest moment, kiedy zauważamy, że gdzieś pomiędzy udanymi próbami szokowania czytelnika Clowesowi udaje się przemycić do tego jakiś sens, poszczególne chore rzeczy łączą się w całość i sprawiają, że komiks, dobry już sam w sobie dzięki wykręconym pomysłom autora, staje się jeszcze lepszy. Scenariuszowo to mistrzostwo, chociaż nie dla każdego. Trzeba dać się wciągnąć i być przygotowanym na pojawiający się od czasu do czasu odruch wymiotny. Ja po lekturze byłem zachwycony.

Ilustracje są pozbawione fajerwerków i raczej nie zachwycają w oderwaniu od historii, ale pasują do panującej w opowieści psychodelicznej atmosfery. Bardzo dobrze obrazują treść. Nie mogę napisać o nich niczego ciekawszego, jednak nie ma też na co narzekać. Inną sprawą jest jakość wydania, tu należą się same pochwały. Kultura Gniewu puściła to na fajnym, grubym papierze, z jeszcze lepszą, szorstką okładką. Wygląda to naprawdę bardzo dobrze. (dopisane 24 grudnia 2017: ten akapit to chyba najgorszy tekst o czyichś rysunkach, jaki kiedykolwiek ze mnie wyszedł...)

Jeśli szukasz komiksu, przy którym będziesz na zmianę zszokowany i zniesmaczony, ale zrobionego z pomysłem, niekoniecznie łatwego w odbiorze, jednak wartego poświęconego mu czasu, Niczym aksamitna rękawica... jest czymś dla Ciebie. Natomiast jeśli masz słabe nerwy, nawet na to nie patrz. Powyższe akapity nawet w połowie nie oddają tego, jak chorą opowieść stworzył Clowes i jak wielką sieczkę robi ona w głowie czytelnika.

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeden z moich ulubionych komiksów. Również polecam, tym bardziej że jest stosunkowo niedrogi.To jedna z lepszych, niewyprzedanych pozycji na naszym rynku.

    Ghost World to zupełnie co innego, nie da się porównać ale mi osobiście "Rękawica" bardziej podpasowała.

    OdpowiedzUsuń

stat4u