Metody Marnowania Czasu: Komiksowe Podsumowanie Tygodnia #2: Chainsaw Man, tom 5 | Hitman #11 | Kasane, tom 1 | Poison Ivy #4 | The Silver Coin #15 | Strange Adventures #1

niedziela, 13 listopada 2022

Komiksowe Podsumowanie Tygodnia #2: Chainsaw Man, tom 5 | Hitman #11 | Kasane, tom 1 | Poison Ivy #4 | The Silver Coin #15 | Strange Adventures #1


Kiedyś tam robiłem swoje Planszówkowe Podsumowania Miesiąca, przynajmniej dopóki mi się nie odechciało. W międzyczasie pisałem też podsumowania komiksowe, w przypadku których odechciało mi się jeszcze szybciej.  Nie dawałem rady raz na miesiąc, czemu więc nie spróbować raz na tydzień? No to próbuję.


CHAINSAW MAN, tom 5 [Tatsuki Fujimoto | Waneko]: O Chainsaw Manie usłyszałem po raz pierwszy wiele miesięcy temu w podcascie Kadr Ci w oko!, a do sięgnięcia po tę mangę zachęciło mnie przede wszystkim to, że miała być dziwna, bo tak się składa, że lubię dziwne rzeczy. Trochę zwlekałem ze sprawdzeniem pierwszego tomu, ale mogę już potwierdzić: jest. Chociaż "dziwna" to w przypadku tej serii eufemizm. Chainsaw Man jest niewiarygodnie dziwny, głupi oraz absurdalny. Jest również czymś wspaniałym i nie wiem, czy nie najlepszą związaną z komiksami rzeczą, jaka spotkała mnie w tym roku. W skrócie, to komiks o Denjim, szesnastoletnim chłopaku, który potrafi zmieniać się w tytułowego Człowieka-Piłę mechaniczną, a następnie walczy w tej postaci z demonami. Bardzo chce też wreszcie pomacać cycki. No i głównie wokół tych dwóch tematów kręci się cała ta piękna historia. Jestem zachwycony. Na przykład w piątym tomie Denji zjada kwiatek, bo czemu nie, a potem zwraca go, ponieważ potrzebuje prezentu dla właśnie poznanej dziewczyny. Albo urządza sobie z innym łowcą demonów zawody polegające na kopaniu pojmanego przeciwnika po jajach. Zdaję sobie sprawę, że brzmi to skrajnie idiotycznie i raczej nie zachęcam do lektury, ale uwielbiam tę niczym nieskrępowaną rozrywkę i to, że w Chainsaw Manie nigdy nie jestem w stanie przewidzieć, co tu się za chwilę odpierdoli. Dawno tyle razy nie opadała mi przy komiksie szczęka i co z tego, że z powodu kompletnych głupot? 

Rozmawiałem o tym zresztą z paroma fanami serii, którzy przeczytali już całość, i niezależnie od siebie zapewniali mnie, że poczekaj, to jest takie wyłącznie na początku, potem wchodzi głębia, fabuła się komplikuje, pojawia się drugie dno, to coś więcej niż rozwałka plus mokre sny nastolatka i tak dalej. No i w porządku, ale wiecie co? Piąty tom (jak do tej pory najlepszy) uświadomił mi, że niech ta historia robi się coraz bardziej złożona, nie będę miał z tym większego problemu, tyle że mimo to zaglądam tu właśnie dla wspomnianego absurdu. Mam więc nadzieję, że nawet jeśli zrobi się poważniej, wciąż dostanę solidną dawkę pomysłów autora, których nie przeczytam nigdzie indziej i przez które co chwilę będę przewracał oczami z zażenowania, nie mogąc uwierzyć w to, co czytam. Kocham, w skali od 1 do 10 nieironicznie daję Chainsaw Manowi milion.


HITMAN #11 [Garth Ennis & John McCrea | DC]: Jedna z kilku ważniejszych serii Ennisa, których nie miałem jeszcze okazji przeczytać w całości. Główny bohater to Tommy Monaghan, płatny zabójca potrafiący czytać ludziom w myślach oraz nie do końca pozbawiony sumienia, w tym sensie, że nie zabija tych dobrych, na przykład policjantów czy superbohaterów. Ale zwymiotowanie na Batmana to już inna sprawa. Właśnie te interakcje z zazwyczaj traktowanymi śmiertelnie poważnie istotnymi postaciami ze świata DC podobają mi się tu najbardziej, bo nie ma co, autor Chłopaków lubi nabijać się z gości w kolorowych strojach i bywa, że wychodzi mu to bardzo dobrze. W #11 zeszycie obiektem drwin jest Green Lantern i w paru momentach miałem okazję nieźle się pośmiać. Czyta się przyjemnie (pomimo sporego przegadania), gorzej ogląda, bo niestety kreska w Hitmanie paskudnie się zestarzała.


KASANE, tom 1 [Daruma Matsuura | Waneko]: Cytat z ostatniej strony okładki: "Kasane to dziewczyna o niepowtarzalnej, wręcz nieprzeciętnej brzydocie. Jej matka wiedziała, jak ciężki los czeka córkę, dlatego zostawiła jej po sobie pewną rzecz – czerwoną szminkę. Nie jest to jednak zwykły kosmetyk. Dzięki niemu żałosne życie Kasane kompletnie się zmieni". Wszystko, zaczynając od okładki, po zacytowany opis, krzyczy mi, że będzie to coś całkowicie nie z mojej bajki... więc wiadomo, że chciałem spróbować. Pierwszy tom zostawił mnie z uczuciem, którego nie lubię, to znaczy: jeszcze nie do końca wiem, co myśleć o tej serii, z jednej strony nie do końca mi podeszła i wydaje mi się, że to jednak nie dla mnie, a z drugiej mam ochotę upewnić się, sprawdzając tom drugi. Jeden zarzut: w historii ginie pewna postać, żeby nie zdradzać za dużo, dodam tylko, że z czyjąś pomocą. I co dzieje się potem? Nic. Żadnych konsekwencji. Dostajemy kolejne rozdziały i nikt nie wspomina o tej śmierci, nikt nie zastanawia się, czy był to wypadek, czy coś więcej, tak jakby nie było tematu. Naprawdę manga już do tego nie wróci, a czytelnik ma zapomnieć/udawać, że nie ma to żadnego znaczenia?


POISON IVY #4 [G. Willow Wilson & Marcio Takara | DC]: Nie wiem, nie jestem do końca przekonany. Niby niezła narracja i opowieść, w której tytułowa bohaterka z jednej strony chce wytruć całą szkodzącą naszej planecie ludzkość (czyli po prostu wszystkich), a z drugiej od czasu do czasu spotyka kogoś dobrego i udziela mu pomocy. I tak od czterech zeszytów miota się pomiędzy jednym a drugim. Tyle że... macie czasem tak, że w historii niby dzieje się całkiem sporo, ale mimo wszystko zupełnie was to nie wciąga, sposób jej opowiadania nie działa i doskonale wiecie, że już wkrótce w ogóle nie będziecie o niej pamiętali? Obiektywnie bardziej przyzwoite od typowego trykociarstwa i nie dziwi mnie, że czytelnikom chyba generalnie się podoba, niestety dla mnie to na razie tylko nuda z ładnymi rysunkami.


THE SILVER COIN #15 [Michael Walsh | Image]: O kilku pierwszych zeszytach The Silver Coin wspominałem niedawno, w tej chwili jestem już na bieżąco. I wygląda na to, że będę przez dłuższy czas, bo Michaelowi Walshowi niedawno urodziło się dziecko, przez co postanowił zawiesić swoją serię, obiecując, że prędzej czy później na pewno do niej wróci. Z jednej strony nie żałuję, bo cykl horrorów o demonicznej monecie to rzecz bardzo nierówna, z drugiej, zdarzały się w niej rzeczy bardzo dobre. A nawet jeśli scenariusze niektórych autorów nie robiły wielkiego wrażenia, Walsh zawsze dawał radę jako ilustrator, przede wszystkim w momentach, kiedy miał zamiar czytelnika obrzydzić (choćby kadry z wizjami nienarodzonego dziecka z The Silver Coin #13). Muszę też przyznać, że bardzo ładnie udał mu się ten (jak na razie) finałowy zeszyt, w którym postanowił połączyć sporo wątków z poprzednich, przez co wyszła z tego pomysłowa klamra zamiast niemal samych odcinków na zasadzie "każdy sobie". Jeśli seria powróci, a ja z jakiegoś powodu tego nie przegapię, myślę, że ponownie będę ją czytał.


STRANGE ADVENTURES #1 [Tom KingMitch Gerads & Evan "Doc" Shaner | DC]: Po tym, jak ziemski archeolog Adam Strange pomógł planecie Rann odnieść zwycięstwo w wielkiej wojnie, stał się bohaterem całej galaktyki, uwielbianym przez każdego... chociaż, jak się okazuje, nie do końca. Na jednym z licznych spotkań, w czasie których Strange podpisuje swoją książkę, ktoś zarzuca mu, że w czasie konfliktu dopuścił się niewybaczalnych zbrodni. Tworzy to jedynie lekki kwas, tyle że wkrótce potem krzykacz zostaje odnaleziony bez głowy, którą ewidentnie rozwalono pozaziemską broną, a to już gorzej, bo coraz więcej ludzi zaczyna podejrzewać, że może jednak nasz heros nie jest wcale taki nieskazitelny. Ciekawy pomysł, ale ciekawiej zrobiło się później (sam do pewnego momentu podejrzewałem, że choć pan archeolog raczej nie zamordował oskarżyciela, na bank świadomie coś ukrywa), bo Strange poprosił Batmana, żeby przeprowadził śledztwo i bardzo dokładnie sprawdził jego przeszłość. Co prawda Nietoperz odmówił i zaproponował kogoś innego, ale i tak jestem zainteresowany. Komiksowi na pewno nie pomaga  porównywanie go do Mister Miracle Kinga i podkreślanie na każdym kroku, jak bardzo jest to ambitne przedsięwzięcie, no po prostu nie lubię, kiedy ktoś na dzień dobry wpycha mi w gardło stwierdzenia, że teraz przygotuj się, frajerze, na wielkie arcydzieło. Ale pierwszy zeszyt jest dobry. Rysunkowo też, chociaż tutaj trochę pokręcę nosem, z tym że może przy kolejnej okazji. Chyba, że mi przejdzie.

tekst: Michał Misztal

PSSST! Inne teksty o komiksach: [recenzje i inne takie] [autorzy] [serie] [wydawnictwa]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

stat4u