Z Przygodami Nikogo mam trochę tak, jak z Bi Bułką Otoczaka – najchętniej w ogóle nie wypowiadałbym się o tym komiksie, albo może inaczej: słysząc, że jest genialny, w milczeniu kiwałbym głową, z kolei gdyby ktoś nazywał wydanie go marnowaniem papieru, znowu stałbym bez słowa i wcale nie zaprzeczał. Biorąc go do recenzji czułem, że dostaję w swoje ręce coś, co parzy i czego należy jak najszybciej się pozbyć, przede wszystkim ze strachu. Miałem wrażenie, że ludzie widzący mnie przechodzącego z Przygodami Nikogo patrzą na mnie ze współczuciem. A najzabawniejsza recenzja, jaką słyszałem o dziele Mikołaja Tkacza to wypowiedziane z uśmiechem (bynajmniej nie pogardliwym) zdanie: "Czy ten gość chciał strollować całe komiksowo, czy co?". Nawiązując do mojej opinii o komiksie wspomnianego już Rafała Tomczaka, historia zdaje się powtarzać: czytelnik może zrobić z siebie ignoranta, gdy stwierdzi, że to jedynie prowokacja, jeśli twórca tak naprawdę postawił poprzeczkę znacznie wyżej zdolności pojmowania przeciętnego zjadacza chleba, jednak może też wyjść na ignoranta stwierdzając, że jest w tym ukryte COŚ, jakiś głębszy sens, podczas gdy autor jedynie wyśmiewa odbiorców szukających za wszelką cenę prawd objawionych w zwykłym żarcie. A najgorsze, że brakuje mi pewności siebie pozwalającej na zdecydowane opowiedzenie się po którejkolwiek ze stron. [więcej na stronie Gildii Komiksu]
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mikołaj tkacz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mikołaj tkacz. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 24 września 2013
sobota, 22 czerwca 2013
Nieznany geniusz [Mikołaj Tkacz i Agnieszka Piksa] [recenzja]
Brak komentarzy:
Labels:
agnieszka piksa,
centrala,
komiksy,
mikołaj tkacz,
opublikowane poza blogiem,
recenzje
Posted by
Michał Misztal
Scenariusz Nieznanego geniusza, napisanego przez Mikołaja Tkacza i narysowanego przez Agnieszkę Piksę, pod względem konstrukcji bardzo przypomina mi komiksy Sławomira Lewandowskiego. Tak samo jak jego historie, Nieznany geniusz to dosyć długi, rozbudowany dowcip, bawiący nie tylko puentą, ale też samym przebiegiem opowieści, bohaterami oraz tym, co ich spotyka. Zresztą, sam pomysł na fabułę zaciekawił mnie jeszcze przed rozpoczęciem lektury i sprawił, że w mojej kolejce rzeczy do przeczytania pozycja z Kolekcji Maszina od razu powędrowała o kilka miejsc do przodu. [więcej na stronie Gildii Komiksu]
niedziela, 10 lutego 2013
Opowieść o tym jak księżniczka witemberska bez posagu została Matką Carów Rosji, czyli historia przemiany Zofii Augusty w Marię Fiodorownę, widzianą oczami obecnych dzierżycieli domu jej urodzenia, Pałacu Pod Globusem w Szczecinie [Agnieszka Muchla, Mikołaj Tkacz i Tina Siuda] [recenzja]
Komiks "Opowieść o tym jak księżniczka witemberska bez posagu została Matką Carów Rosji; czyli historia przemiany Zofii Augusty w Marię Fiodorownę, widzianą oczami obecnych dzierżycieli domu jej urodzenia, Pałacu Pod Globusem w Szczecinie" przyciąga uwagę już samym, zajmującym niemal całą okładkę tytułem. I już na początku nie wiadomo, czy odbiorca ma do czynienia z poważną opowieścią historyczną, czy z czymś przygotowanym z przymrużeniem oka, jeśli nie zwyczajnym żartem. Informacja, że wydawcą jest Akademia Sztuki w Szczecinie, zaś koordynacją projektu Maria Fiodorowna zajmuje się Akademickie Centrum Promocji i Rozwoju, skłania do założenia, że "Opowieść..." to rzecz zrobiona jak najbardziej na serio. Z drugiej strony, patrząc na wspomniany tytuł i opracowanie graficzne, którym zajęli się Tina Siuda i Mikołaj Tkacz, znowu zastanawiałem się, jak mam potraktować ten komiks.
Odkładając na bok rozważania o intencjach autorów, muszę przyznać, że udało im się zrobić z tego całkiem niezły komiks. Nie porywający, ale na pewno lepszy, niż można by oczekiwać po wydawnictwie nie zajmującym się na co dzień publikacją opowieści obrazkowych i pewnie częściowo z tego powodu posługującego się niekoniecznie budzącym pozytywne skojarzenia schematem "narracyjny opis ilustracji w ramce + ilustracja jako dodatek". W kilku momentach "Opowieść..." czytało się z lekkim uśmieszkiem na ustach, ale generalnie wrażenia są pozytywne. Co do warstwy graficznej, w której, zgodnie z opisem komiksu w Internecie, zawarty jest subtelny humor, wyobrażam to sobie tak, że jej autorzy świetnie się bawili tworząc swoje nieestetyczne, czasami skrajnie brzydkie kadry. I ta zabawa udzieliła mi się w czasie lektury. Z jednej strony rysunki odbierają powagę samej fabule, w której raczej trudno byłoby doszukać się czegokolwiek zabawnego, ale jednocześnie pozwoliły na odciążenie wymowy całości. Mam wrażenie, że gdyby ilustracjami w "Opowieści..." zajął się rysownik używający realistycznej, dopracowanej kreski, obrazy nie współgrałyby z tekstem, wcale nie brzydkim czy nieestetycznym, ale ukazującym schematyczne, standardowe podejście do prowadzenia opowieści opartej na historycznych wydarzeniach. Razem z ilustracjami wszystko wydaje się znajdować na właściwej pozycji, proste kadry rzeczywiście wprowadzają humor, na szczęście wcale nie zmieniając komiksu w farsę. Dzięki nim czytelnik dostał coś lekkostrawnego, łatwą, przyjemną i na swój sposób ciekawą lekturę.
"Opowieść..." to rzecz warta uwagi, co prawda raczej ciekawostka (miny ludzi, którzy czytają tytuł, czytają, czytają i dziwią się, że jeszcze nie doczytali do końca...) niż historia warta zapamiętania na dłużej, ale ciekawostka na tyle interesująca i nietypowa, by warto było się z nią zapoznać i nie żałować poświęconego jej czasu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)