Metody Marnowania Czasu: Opowieść o tym jak księżniczka witemberska bez posagu została Matką Carów Rosji, czyli historia przemiany Zofii Augusty w Marię Fiodorownę, widzianą oczami obecnych dzierżycieli domu jej urodzenia, Pałacu Pod Globusem w Szczecinie [Agnieszka Muchla, Mikołaj Tkacz i Tina Siuda] [recenzja]

niedziela, 10 lutego 2013

Opowieść o tym jak księżniczka witemberska bez posagu została Matką Carów Rosji, czyli historia przemiany Zofii Augusty w Marię Fiodorownę, widzianą oczami obecnych dzierżycieli domu jej urodzenia, Pałacu Pod Globusem w Szczecinie [Agnieszka Muchla, Mikołaj Tkacz i Tina Siuda] [recenzja]


Komiks "Opowieść o tym jak księżniczka witemberska bez posagu została Matką Carów Rosji; czyli historia przemiany Zofii Augusty w Marię Fiodorownę, widzianą oczami obecnych dzierżycieli domu jej urodzenia, Pałacu Pod Globusem w Szczecinie" przyciąga uwagę już samym, zajmującym niemal całą okładkę tytułem. I już na początku nie wiadomo, czy odbiorca ma do czynienia z poważną opowieścią historyczną, czy z czymś przygotowanym z przymrużeniem oka, jeśli nie zwyczajnym żartem. Informacja, że wydawcą jest Akademia Sztuki w Szczecinie, zaś koordynacją projektu Maria Fiodorowna zajmuje się Akademickie Centrum Promocji i Rozwoju, skłania do założenia, że "Opowieść..." to rzecz zrobiona jak najbardziej na serio. Z drugiej strony, patrząc na wspomniany tytuł i opracowanie graficzne, którym zajęli się Tina Siuda i Mikołaj Tkacz, znowu zastanawiałem się, jak mam potraktować ten komiks.

Odkładając na bok rozważania o intencjach autorów, muszę przyznać, że udało im się zrobić z tego całkiem niezły komiks. Nie porywający, ale na pewno lepszy, niż można by oczekiwać po wydawnictwie nie zajmującym się na co dzień publikacją opowieści obrazkowych i pewnie częściowo z tego powodu posługującego się niekoniecznie budzącym pozytywne skojarzenia schematem "narracyjny opis ilustracji w ramce + ilustracja jako dodatek". W kilku momentach "Opowieść..." czytało się z lekkim uśmieszkiem na ustach, ale generalnie wrażenia są pozytywne. Co do warstwy graficznej, w której, zgodnie z opisem komiksu w Internecie, zawarty jest subtelny humor, wyobrażam to sobie tak, że jej autorzy świetnie się bawili tworząc swoje nieestetyczne, czasami skrajnie brzydkie kadry. I ta zabawa udzieliła mi się w czasie lektury. Z jednej strony rysunki odbierają powagę samej fabule, w której raczej trudno byłoby doszukać się czegokolwiek zabawnego, ale jednocześnie pozwoliły na odciążenie wymowy całości. Mam wrażenie, że gdyby ilustracjami w "Opowieści..." zajął się rysownik używający realistycznej, dopracowanej kreski, obrazy nie współgrałyby z tekstem, wcale nie brzydkim czy nieestetycznym, ale ukazującym schematyczne, standardowe podejście do prowadzenia opowieści opartej na historycznych wydarzeniach. Razem z ilustracjami wszystko wydaje się znajdować na właściwej pozycji, proste kadry rzeczywiście wprowadzają humor, na szczęście wcale nie zmieniając komiksu w farsę. Dzięki nim czytelnik dostał coś lekkostrawnego, łatwą, przyjemną i na swój sposób ciekawą lekturę.

"Opowieść..." to rzecz warta uwagi, co prawda raczej ciekawostka (miny ludzi, którzy czytają tytuł, czytają, czytają i dziwią się, że jeszcze nie doczytali do końca...) niż historia warta zapamiętania na dłużej, ale ciekawostka na tyle interesująca i nietypowa, by warto było się z nią zapoznać i nie żałować poświęconego jej czasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

stat4u