Pokazywanie postów oznaczonych etykietą opublikowane poza blogiem. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą opublikowane poza blogiem. Pokaż wszystkie posty
sobota, 12 marca 2016
poniedziałek, 10 sierpnia 2015
Biceps #7 [recenzja]
Stara śpiewka: komiksowe magazyny w Polsce nie mają łatwo. Nie jest ich wiele i przypuszczalnie nie z powodu zbyt wielkiej liczby potencjalnych czytelników. Sporo przestało być wydawanych niekoniecznie dlatego, że były kiepskie. Wydaje mi się, iż zamiast magazynu komiksowego, większość grupy docelowej tego typu wydawnictw preferuje po prostu zakup komiksu. Do tego historie w periodykach to często krótkie, kilkustronicowe strzały, zapominane bardzo szybko po lekturze. Krótko mówiąc, nie ma lekko. Widzą to chyba też redaktorzy wyrobu zinopodobnego, jak wciąż nazywany jest Biceps. Niedawno, po naprawdę długiej przerwie, ukazał się jego siódmy numer.
Już we wstępie Łukasz Mazur wypowiada się w pesymistycznym tonie, dając do zrozumienia, że najnowsza odsłona magazynu może być jednocześnie ostatnią. Pojawiają się takie wypowiedzi jak "Zabawa w wydawnictwo jest tyle satysfakcjonująca co i – po jakimś czasie – męcząca" oraz "(...) kolejny rok robi się tę samą rzecz". Byłoby szkoda, choć w pewnym sensie doskonale to rozumiem. Bo i numer siódmy to z grubsza to samo, co w numerach poprzednich, a nawet w poprzednich numerach innych komiksowych magazynów. Trochę krótkich komiksów i trochę publicystyki. Formuła jest przecież zawsze mniej więcej taka sama, choć trzeba przyznać, że redaktorzy Bicepsa razem z zaproszonymi twórcami radzą sobie z jej realizacją bardzo dobrze. Dlatego właśnie byłoby szkoda, gdyby już nie pojawił się kolejny numer.
Załoga tworząca komiksy w siódmym Bicepsie to między innymi Boulet, Tomasz Samojlik, Michał Śledziński, Grzegorz Janusz, Tomasz Niewiadomski, Anna Krztoń, Bartosz Sztybor, Piotr Nowacki oraz Igor Baranko. Niewątpliwie mocna ekipa. Znane nazwiska, w tym większość, których raczej można się było spodziewać. Podobnie jest z publicystyką, w moim przypadku jak zwykle ulubionym punktem bicepsowego programu: Łukasz Mazur, Tomasz Pstrągowski (bardzo smutny tekst o końcu Komiksomanii), Szymon Holcman, Przemysław Pawełek, Daniel Gizicki, Paweł Deptuch czy Jerzy Łanuszewski napisali ciekawe rzeczy, szkoda tylko, że przy niektórych tytułach widnieje dopisek z datą powstania tekstu – okolice wakacji 2014 – co tylko przypomina o niezbyt regularnych odstępach czasu pomiędzy publikacją poszczególnych numerów magazynu.
Jest dobrze i jednocześnie źle. Dobrze, bo Biceps to wciąż periodyk trzymający poziom. Źle, bo wygląda na to, że dołączy do tych, których już wśród nas nie ma. Źle, bo jest ogólnie źle z magazynami komiksowymi. Wiem, że się powtarzam, zresztą wspominam to przy każdej możliwej okazji, a wspominam, bo bardzo nad tym ubolewam. Oprócz samych albumów i zeszytów potrzebuję też takich wydawnictw. Liczę na to, że redakcja poczuje potrzebę zrobienia następnego numeru.
tekst: Michał Misztal, recenzja opublikowana pierwotnie na stronie Gildii Komiksu
środa, 9 lipca 2014
Stacja 16 [Yves H. i Hermann] [recenzja]
Brak komentarzy:
Labels:
hermann,
komiksy,
opublikowane poza blogiem,
recenzje,
wydawnictwo komiksowe,
yves h.
Posted by
Michał Misztal
Czytelnik biorący do ręki „Stację 16” można oczekiwać po tym tytule wielu dobrych rzeczy. Po pierwsze, komiks zilustrował Hermann, znany polskiemu odbiorcy z takich popularnych cykli, jak „Wieże Bois-Maury”, „Jeremiah” czy „Bernard Prince”. Operujący szczegółową, realistyczną kreską belgijski artysta sprawia, że narysowane przez niego plansze zawsze stanowią mocny punkt opowieści. Po drugie, intryguje także sama fabuła, której akcja rozgrywa się na archipelagu u północnych wybrzeży Rosji A.D. 1955, gdzie odbywały się liczne próby nuklearne. W tym ponurym zakątku znajduje się dawno opuszczona stacja, z której ktoś nadaje komunikat z prośbą o pomoc. Członkowie straży granicznej – mimo przekonania, że mają do czynienia z pomyłką – wyruszają na patrol mający ustalić genezę dziwnego zjawiska. Po przybyciu na miejsce zwiadowcy stają w obliczu takich atrakcji, jak anomalie pogodowe, czasoprzestrzenna pętla czy konfrontacja z upiornym pokłosiem medycznych eksperymentów. A może jednak to wszystko nie dzieje się naprawdę, lecz jest efektem zbiorowej halucynacji? [więcej w najnowszym numerze ArtPapieru]
niedziela, 15 czerwca 2014
Lewą Ręką Spisane: Strażnicy - Początek [Szymon Kaźmierczak] [recenzja]
Brak komentarzy:
Labels:
komiksy,
lewą ręką,
opublikowane poza blogiem,
recenzje,
szymon kaźmierczak
Posted by
Michał Misztal
Parodia Strażników Alana Moore'a i Dave'a Gibbonsa na dwudziestu kilku stronach? Serio? To w ogóle możliwe? Z jednej strony wszelkie wątpliwości są jak najbardziej uzasadnione. Z drugiej, Szymon Kaźmierczak pokazywał już wielokrotnie, że ma ciekawe i oryginalne pomysły, choćby w przypadku będącego prztyczkiem w nos dla kolekcjonerów i fetyszystów komiksów zinu Lewą Ręką Spisane albo miniaturowej historii Amazońska jazda. Może więc nawet tak bardzo karkołomny plan doczekał się pomyślnej realizacji? [całość na stronie Gildii Komiksu]
środa, 11 czerwca 2014
Tequila: Władca marionetek [Łukasz Śmigiel i Katarzyna Babis] [recenzja]
Brak komentarzy:
Labels:
dobre historie,
katarzyna babis,
komiksy,
łukasz śmigiel,
opublikowane poza blogiem,
recenzje,
tequila
Posted by
Michał Misztal
Tequila od samego początku jawiła się jako przedsięwzięcie niezwykle ambitne i wykraczające poza komiksowe medium. Pomysłodawca serii, Łukasz Śmigiel, postanowił uzupełnić albumy z opowieściami obrazkowymi serią książek oraz opowiadań. Inicjatywa cieszyła się sporym zainteresowaniem, zaś autorzy nie mieli problemów z zebraniem funduszy na wprowadzenie go w życie za pośrednictwem portalu Polak Potrafi. Jakiś czas później ukazał się pierwszy tom komiksowego odłamu projektu, narysowany przez Katarzynę Babis i zatytułowany Władca marionetek. [całość na stronie Gildii Komiksu]
wtorek, 10 czerwca 2014
Bohater [Flix] [recenzja]
Brak komentarzy:
Labels:
flix,
komiksy,
opublikowane poza blogiem,
recenzje,
timof i cisi wspólnicy
Posted by
Michał Misztal
Opowieści autobiograficzne mają to do siebie, że ich autorzy siłą rzeczy zawsze przedstawiają swoje życie do pewnego momentu, nie znając przyszłości. Można co prawda mówić o własnych doświadczeniach od narodzin aż do śmierci, a nawet po niej, tak jak choćby Kevin Spacey w „American Beauty”, ale jest oczywiste, że nie zrobi tego żaden prawdziwy człowiek. Flix, niemiecki twórca komiksów do tej pory znany rodzimemu czytelnikowi z albumów „Dziewczyny” i „Pamiętam, jak…”, spróbował jednak w „Bohaterze” tego dokonać. [więcej na stronie Booklips]
czwartek, 5 czerwca 2014
Sierstka [Marta Zabłocka] [recenzja]
Brak komentarzy:
Labels:
centrala,
komiksy,
marta zabłocka,
opublikowane poza blogiem,
recenzje
Posted by
Michał Misztal
Dzięki komiksowi „Znamy się tylko z widzenia”, czytelnicy nie mający styczności ze stroną internetową Marty Zabłockiej mogli dobrze poznać autorkę – nie tylko jako scenarzystkę i rysowniczkę, ale także osobę prywatną. Album stanowił zbiór mniej lub bardziej udanych krótkich form, ale jako całość pozostawiał po sobie dobre wrażenie. Teraz nadszedł czas na „Sierstkę”, kolejne wydawnictwo artystki, zawierające jej eksperymenty z dłuższymi formami, które – w przeciwieństwie do lapidarnych komiksów oraz ilustracji ze „Znamy się tylko z widzenia” – nie były wcześniej publikowane na blogu zycie-na-kreske.blogspot.com. [więcej w najnowszym numerze ArtPapieru]
sobota, 31 maja 2014
X2 [Dariusz Cybulski i Daniel Grzeszkiewicz] [recenzja]
Brak komentarzy:
Labels:
coyot presents,
daniel grzeszkiewicz,
dariusz cybulski,
komiksy,
opublikowane poza blogiem,
recenzje
Posted by
Michał Misztal
Czytając album Gedeon zebrany Daniela Grzeszkiewicza bardzo ubolewałem nad faktem, że ten rewelacyjny rysownik nie znalazł sobie równie utalentowanego scenarzysty. Historie opowiadane przez niego rozgrywały się na zasadzie strumienia świadomości – widać było, że autorowi największą przyjemność sprawia ilustrowanie wymyślonych przez siebie postaci, a spójna i przemyślana fabuła jest dla niego sprawą drugorzędną. W efekcie czytelnicy dostali zbiór wypełniony sporą ilością powalających grafik, ale nic poza tym. Tylko tyle i aż tyle, choć osobiście skłaniam się ku tej pierwszej wersji, bo takie rysunki naprawdę zasługują na coś więcej. [całość na stronie Gildii Komiksu]
środa, 30 kwietnia 2014
Hilda i Nocny Olbrzym [Luke Pearson] [recenzja]
Brak komentarzy:
Labels:
centrala,
hilda,
komiksy,
luke pearson,
opublikowane poza blogiem,
recenzje
Posted by
Michał Misztal
Pomimo świetnej oprawy graficznej, komiks Hilda i Troll nie zdołał mnie do końca urzec. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że to historia spod szyldu Centralki, przeznaczona dla najmłodszych czytelników, jednak mimo to całość była zbyt prosta, przeleciała za szybko, nie zostawiając po drodze zbyt wielu godnych zapamięta szczegółów, bohaterów czy wątków. Protagonistkę dało się polubić, jej wypełnione dziwnymi oraz fascynującymi postaciami otoczenie pozwalało żałować, że samemu nie widywało się podobnych rzeczy w dzieciństwie, ale nic poza tym. Po lekturze zostawało najwyżej wpatrywanie się w ilustracje Pearsona i podziwianie pięknego sposobu wydania tego albumu. [całość na stronie Gildii Komiksu]
poniedziałek, 31 marca 2014
Superman: Kuloodporny [Grant Morrison & Rags Morales] [recenzja]
Brak komentarzy:
Labels:
dc,
egmont,
grant morrison,
komiksy,
opublikowane poza blogiem,
rags morales,
recenzje,
superman
Posted by
Michał Misztal
Kiedy po lekturze przeciętnych „Technik zastraszania” zapoznałem się z komiksem „Superman i Ludzie ze Stali”, kolejną pozycją spod szyldu Nowego DC Comics, byłem zaskoczony dwiema rzeczami. Po pierwsze, zdziwiło mnie, że można stworzyć gorszą fabułę od tej, którą przedstawił Tony S. Daniel w swojej opowieści o Batmanie. Po drugie, nie mogłem uwierzyć, że mam do czynienia z historią napisaną przez Granta Morrisona – scenarzystę wprawdzie kontrowersyjnego, jednak w mojej opinii z reguły stającego na wysokości zadania. Zaskoczenie było tym większe, że przecież „All-Star Superman” tego samego autora był rewelacyjną opowieścią, wypełnioną po brzegi świetnymi pomysłami. Tymczasem ostatni syn planety Krypton z „The New 52” okazał się zaledwie cieniem herosa uwiecznionego na kartach wyżej wymienionego tytułu. [więcej w najnowszym numerze ArtPapieru]
czwartek, 13 marca 2014
Za Imperium: Kobiety [Merwan & Bastien Vivès] [recenzja]
Brak komentarzy:
Labels:
bastien vivès,
centrala,
komiksy,
merwan,
opublikowane poza blogiem,
recenzje,
za imperium
Posted by
Michał Misztal
W poprzednim albumie serii Za Imperium nasi bohaterowie zbytnio się nie nawojowali, nie zdobyli wielu nowych terenów i, ku swojemu rozczarowaniu, w czasie odkrywania nowego świata przede wszystkim bardzo się nudzili. Ostatnia strona tomu Honor zapowiadała jednak nadejście zagrożenia, które może wszystkich przerosnąć. Tom drugi, Kobiety, samym swoim tytułem zdradza naturę nowego niebezpieczeństwa. Zdradza i trochę zaskakuje. Czytelnicy pamiętający wyczyny imperialnej armii sprzed wyruszenia poza granice znanego im świata, jej agresję, niezawodność i determinację w walce, mogliby wybuchnąć śmiechem i zapytać: tylko tyle? Kobiety? [całość na stronie Gildii Komiksu]
poniedziałek, 3 marca 2014
Stitches: A Memoir... [David Small] [recenzja]
Brak komentarzy:
Labels:
david small,
komiksy,
opublikowane poza blogiem,
recenzje,
w. w. norton & company
Posted by
Michał Misztal
W przebogatej ofercie komiksowych autobiografii nie brakuje tytułów, w których autorzy w nieprzeciętny sposób opowiadają o sobie – nawet mimo faktu, że nie stoi za nimi jakaś specjalnie wyjątkowa historia. Na przeciwnym biegunie znajdują się autentyczne opowieści z miejsca przyciągające uwagę czytelnika swoją tematyką, ukazujące bohaterów obarczonych bagażem nietypowych lub wstrząsających doświadczeń. Do tego grona z całą pewnością należą poruszający problem epilepsji „Rycerze świętego Wita” Davida B., jak również (niestety, niewydany w Polsce) komiks „Why I Killed Peter” Alfreda i Oliviera Ka, ukazujący losy mężczyzny zmagającego się z traumą dzieciństwa, jaką był gwałt dokonany przez księdza. Tego rodzaju historie byłyby godne zapamiętania nawet wtedy, gdyby ich warstwa narracyjna czy estetyczna pozostawiała wiele do życzenia. Tak samo jest w przypadku „Stitches” Davida Smalla, który z powodu zaniedbania rodziców oraz w wyniku (rzekomo) całkowicie bezpiecznej operacji stracił głos. [więcej w najnowszym numerze ArtPapieru]
piątek, 21 lutego 2014
Bartnik Ignat i skarb puszczy [Tomasz Samojlik] [recenzja]
Brak komentarzy:
Labels:
centrala,
komiksy,
opublikowane poza blogiem,
recenzje,
tomasz samojlik
Posted by
Michał Misztal
Po komiksach Ryjówka Przeznaczenia i Norka Zagłady nie mam wątpliwości co do tego, że Tomasz Samojlik jest jednym z ciekawszych polskich twórców komiksów. To stwierdzenie można bez większych problemów obronić nawet wtedy, jeśli nie będziemy porównywać go jedynie do innych autorów opowieści obrazkowych dla dzieci. To, co pisze i rysuje, ma w sobie uniwersalność pozwalającą zadowolić także starszych czytelników. Krótko mówiąc, komiksy Samojlika to piękna sprawa i zawsze będę sięgał po jego nowe wydawnictwa. Sięgnąłem również po najnowsze z nich, zatytułowane Bartnik Ignat i skarb puszczy. [całość na stronie Gildii Komiksu]
poniedziałek, 10 lutego 2014
Znamy się tylko z widzenia [Marta Zabłocka] [recenzja]
Brak komentarzy:
Labels:
centrala,
komiksy,
marta zabłocka,
opublikowane poza blogiem,
recenzje
Posted by
Michał Misztal
Wielokrotnie zastanawiałem się nad popularnością tego rodzaju komiksów, rysunków, ogólnie takiej twórczości. Wchodzę na zycie-na-kreske, czyli stronę Marty Zabłockiej na Facebooku, a tam proszę, niemal 9000 polubień. I choć liczba kliknięć w znaną chyba prawie wszystkim dłoń z wystawionym kciukiem niekoniecznie świadczy o samym poziome czyjejś działalności, czterocyfrowa armia czytelników z ósemką na początku to coś, co w pewnych wypadkach należy docenić. Być może receptą na popularność tego rodzaju komiksów oraz ilustracji jest po pierwsze przystępność, dzięki której zdołają trafić do każdego, po drugie zaś umiejętność zgrania się z odbiorcami, w taki sposób, że nawet nieskomplikowany, niedbały (nieraz tylko pozornie) szkic opatrzony prostą sentencją lub dialogiem odzwierciedla ich myśli czy opinie, pozwalając utożsamić się z refleksjami autora. Piszę o prostocie, bo przecież rozmowa, w której osoba spoza kadru pyta: „Kiedy ostatni raz była pani szczęśliwa?”, po czym dostaje odpowiedź: „Co?”, nie grzeszy geniuszem, a w zbiorze Znamy się tylko z widzenia podobnych przykładów i pomysłów można znaleźć o wiele więcej. I przestaję zastanawiać się nad ich popularnością, kiedy dostrzegam, że trafiają również do mnie, i że kiedy je oglądam, kiwam głową ze zrozumieniem, nawet jeśli nie podzielam uczuć pojawiających się w albumie bohaterów. [więcej na stronie Comix Grrrlz]
sobota, 8 lutego 2014
Irredeemable [Mark Waid & Peter Krause] [recenzja]
Brak komentarzy:
Labels:
boom! studios,
irredeemable,
komiksy,
mark waid,
opublikowane poza blogiem,
peter krause,
recenzje
Posted by
Michał Misztal
O "Irredeemable" wspominałem już jakiś czas temu. Niedawno wreszcie udało mi się przeczytać całość składającą się na 37 zeszytów. Dla tych, którym nie chce się sprawdzać recenzji pierwszego tomu: głównym bohaterem serii jest Plutonian, kolejny klon Supermana, różniący się od harcerza z Kryptonu tym, że pewnego dnia oszalał i zaczął wycinać w pień całe kraje.
Pierwszy numer "Irredeemable" ukazał się w kwietniu 2009 roku nakładem wydawnictwa Boom! Studios, a ostatni miał swoją premierę w maj 2012. Całość zamknęła się w sumie w ośmiu trejdach liczących od 112 do 128 stron. Autorem scenariusza jest Mark Waid, znany z takich znakomitych tytułów, jak "Kingdom Come", "Superman: Birthright" czy pamiętnych runów w "Daredevilu", "Fantastic Four" i "Kapitanie Ameryce". Etatem rysownika podzielili się Peter Krause (24 zeszyty), Diego Baretto (20) i Eduardo Baretto (1). Na amerykańskim rynku "Irredeemable" spotkał się z bardzo ciepłym przyjęciem krytyków, czego najlepszym przykładem były aż trzy nominacje do nagród Eisnera w 2010 roku i dwie do Harvey`ów (i do kolejnego rok później). Od początku zafascynowała mnie ta genialna w swojej prostocie koncepcja: obrzydliwie dobry superbohater pewnego dnia nie wytrzymuje ciężaru odpowiedzialności spoczywającej na jego barkach, łamie się i zmienia w masowego mordercę. Dlaczego tak się dzieje? Co zrobią pozostali mieszkańcy Ziemi, żeby powstrzymać kogoś, kto jest silniejszy od nich wszystkich razem wziętych?
Taki był początek, a pierwszy tom, choć niepozbawiony wad, był na tyle zachęcający, że sięgnąłem po resztę. Jak zwykle z wielomiesięcznym poślizgiem, ale co tam. Tym, co drażniło mnie w tych kilku pierwszych zeszytach, była trochę zbyt cukierkowa szata graficzna i szablonowe postacie. Owszem, takie właśnie miały być (to jeden z tych komiksów, gdzie superbohaterowie w lateksie oraz ich przeciwnicy są przedstawieni w celowo niedorzeczny sposób, czyli, nie oszukujmy się, właśnie tak, jak prawdopodobnie wyglądaliby w rzeczywistości), ale mimo to nie byłem do końca przekonany, czy Waid nie mógł zrobić tego lepiej. Spodziewałem się, że wątek szalonego Plutoniana oraz próbujących go powstrzymać, obdarzonych nadprzyrodzonymi mocami przeciwników (zarówno dawnych wrogów, jak i przyjaciół) będzie ciągnął się aż do końca serii, tymczasem okazało się, że scenarzysta ma zupełnie inne plany.
W "Irredeemable" wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie. Czytelnik jest karmiony dosyć prostymi, ale trzeba przyznać, że bardzo efektownymi zwrotami akcji. W swoich recenzjach "Sweet Tooth" kilkukrotnie narzekałem na podobne pomysły, tutaj zobaczyłem, że można niemal identycznie, ale z finezją. Czyta się to świetnie i na dobrą sprawę co kilka zeszytów miałem do czynienia z zupełnie innym komiksem, wprowadzającym całkowicie nowe wątki. To zupełnie jak z "Invincible": łapałem się za głowę, myśląc, że ostatnia strona danego zeszytu wywróci wszystko do góry nogami, ale po dosłownie kilku epizodach docierało do mnie, że poprzednia zmiana jest łagodna w porównaniu z tą najnowszą. A kolejne często były jeszcze bardziej rewolucyjne. To nie jest seria idealna, zdarzają się pomysły niezbyt pasujące do reszty (przywoływane z innych światów demony czy nasiona drzewa życia, mające zapewnić ludzkości nieśmiertelność), jednak trzeba przyznać, że w ostatecznym rozrachunku historia Waida zdecydowanie się broni oraz, co najważniejsze, cały czas trzyma w napięciu. Niektóre pozornie mniej przemyślane wątki po kilku epizodach stają się interesujące, a jednocześnie naprawdę nie brakuje tych, które są ciekawe od samego początku.
Po czasie do Petera Krausego dołącza Diego Barreto. Chociaż w kolejnych zeszytach ilustracje nadal nie powalają na kolana, przynajmniej przestały mnie irytować. To prawdopodobnie zasługa wciągającej fabuły, odwracającej uwagę od mniej istotnych spraw. Dla mnie "Irredeemable" to przede wszystkim ciekawe studium psychiki upadłego bohatera. Oczywiście czytelnik nie ma do czynienia z komiksowym traktatem ani niczym równie poważnym, ale bardzo podoba mi się sposób ukazania emocji, jakich doświadcza Plutonian: od wściekłości połączonej z żądzą mordu, przez poczucie winy i chęć naprawy swoich błędów (ale nie bez nawrotów agresji), aż do kompletnej dezorientacji. To, co doprowadziło go do takiego stanu też zostało zaprezentowane bardzo wiarygodnie, do tego stopnia, że zastanawiałem się, jak inni superbohaterowie radzą sobie z taką odpowiedzialnością oraz nienawiścią ludzi w razie popełnienia nawet najmniejszego błędu.
Waid, Krause i Barreto nie stworzyli wiekopomnego działa, niemniej jednak ze względu na poruszaną tematykę oraz realizację całości "Irredeemable" zawsze będzie dla mnie komiksem szczególnym. W serii nie brakuje niepotrzebnych wątków, poza tym wszystko trwa trochę za długo (a z początku myślałem, że te 37 zeszytów to niewiele), ale gdybym bawił się w ocenianie opowieści obrazkowych w skali od 1 do 10, wahałbym się między 8 a 9.
tekst: Michał Misztal
niedziela, 26 stycznia 2014
Podsumowanie 2013 roku na stronie Alei Komiksu
Chyba mogę zrobić kopiuj-wklej z zeszłorocznego wpisu o tej samej tematyce: Tak jak mniej więcej dwanaście miesięcy temu, tak i teraz podsumowaliśmy na stronie Alei Komiksu miniony rok. O paru z tych, na które głosowałem, dodałem coś od siebie.
No dobrze, tym razem akurat o jednym, nie o paru.
No dobrze, tym razem akurat o jednym, nie o paru.
niedziela, 19 stycznia 2014
Rok 2013 według krytyków [na Kolorowych Zeszytach]
Chyba nie nadaję się do pisania tego typu podsumowań. W ciągu paru ostatnich dni dotarło do mnie, że jeśli chodzi o komiksy z 2013 roku, niewiele pamiętam. Przeczytałem całe mnóstwo historii obrazkowych, ale nie kładłem nacisku na pozycje premierowe, znowu zaglądając przede wszystkim do studni bez dna o nazwie Moje Zaległości. A w środku same świetne rzeczy: nadgonienie "Invincible" i "Fables", nadrobienie "The Invisibles", "Shade'a", "X-Statix", "Irredeemable, "Savage`a Dragona"... Nic, tylko czytać, bo życia nie starczy, żeby się z tym wszystkim zapoznać. Niestety, nadrobiłem również "Thorgala" (przed minionym rokiem znałem sagę jedynie do albumu "Klatka") i uświadomiłem sobie, że ciekawość naprawdę jest pierwszym stopniem do piekła. Przeczytany kilka dni temu, już w roku bieżącym, tom "Kah-Aniel" to tylko smutne potwierdzenie tego, że należało zakończyć tę serię już dawno, z klasą, kiedy jeszcze pisał ją Van Hamme. Ale na pewno sprzedaje się bardzo dobrze, więc po co? [więcej na Kolorowych Zeszytach]
sobota, 18 stycznia 2014
Batman: Techniki zastraszania [Tony S. Daniel] [recenzja]
Brak komentarzy:
Labels:
batman,
dc,
komiksy,
opublikowane poza blogiem,
recenzje,
tony s. daniel
Posted by
Michał Misztal
Chyba każdy fan przebierającego się w „roboczy” strój Bruce’a Wayne’a ma swój ulubiony aspekt postaci Batmana. Dla niektórych będzie on jednym z najlepszych na świecie detektywów, dla innych bohaterem zmagającym się z groźnymi, czasem wręcz przerażającymi przeciwnikami. Sam należę do grupy czytelników, dla których Zamaskowany Krzyżowiec jest przede wszystkim postacią tragiczną, spowitą mrokiem, bez przerwy balansującą na granicy szaleństwa. Bardziej od otoczenia Wayne’a (jego adwersarzy i zagadek, jakie musi rozwiązać w danym epizodzie swoich przygód) interesuje mnie stan umysłu bohatera oraz fakt, że pod pewnymi względami jest on niepokojąco podobny do tych, z którymi walczy. [więcej w najnowszym numerze ArtPapieru]
czwartek, 9 stycznia 2014
Hard 2 [Tomasz Biniek] [recenzja]
Brak komentarzy:
Labels:
biniek studio,
hard,
komiksy,
opublikowane poza blogiem,
recenzje,
tomasz biniek
Posted by
Michał Misztal
O pierwszej części komiksu Hard można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że jest komiksem udanym. Z uśmiechem na twarzy można wspominać jego słynną, nagraną w pociągu recenzję, natomiast bardzo trudno wspominać o czymkolwiem związanym z samą opowieścią Tomasza Bińka. To po prostu kiepsko narysowany pornos i, jak przystało na ten gatunek, nie grzeszy ciekawą fabułą. Na kilkunastu stronach nie ma zbyt wielu godnych pochwały pomysłów: dziewczyna wchodzi do pociągu, ale w przedziale nie jest już tak rozbawiona, jak wspomniani recenzenci. Zostaje zgwałcona i zamordowana przez potwora z wielkim penisem. To właściwie tyle. Ostatnia, prezentująca jednooką panią komiksarz strona pozwalała przypuszczać, że czytelników czeka jeszcze ciąg dalszy, ale przez długi czas nic takiego nie następowało. A kiedy Biniek ukończył i opublikował Hard 2, okazało się, że nie jest to bezpośrednia kontynuacja pierwszej części. [całość na stronie Gildii Komiksu]
środa, 1 stycznia 2014
Komarów [Bart Nijstad] [recenzja]
Brak komentarzy:
Labels:
bart nijstad,
centrala,
komiksy,
opublikowane poza blogiem,
recenzje
Posted by
Michał Misztal
Już pierwszy kontakt z komiksem Komarów zachęcił mnie do lektury: wziąłem go ze stoiska i szybko przejrzałem całość od początku do końca, choć zwykle staram się tego nie robić. Akurat w tym przypadku miało to sens, bo kiedy zobaczyłem choćby scenę z kobietą odwiedzającą lekarza, już wiedziałem, że koniecznie chcę przeczytać tę opowieść. Nawet przy tak pobieżnym zapoznaniu się z tym, co napisał i narysował Bart Nijstad, zauważyłem w jego historii wystarczająco dużo niepokojących rzeczy, by zechcieć poznać jej zakończenie i mieć ją u siebie na półce. [więcej w najnowszym, 44 numerze Grabarza]
Subskrybuj:
Posty (Atom)