
Na pierwszych stronach Clay Laudermilk, główny bohater Like A Velvet Glove Cast In Iron, wybiera się do kina porno. Jeden z filmów, który tam ogląda, wzbudza jego szczególne zainteresowanie nawet nie ze względu na pojawiające się w w nim dość nietypowe akcesoria (maski ze skóry i takie tam), ale dlatego, że jedna z występujących w nim aktorek okazuje się być osobą, którą bardzo dobrze zna. Clay postanawia ją odnaleźć, jednak najpierw musi dowiedzieć się, gdzie powstał film, kto go nakręcił i uzyskać dostęp do jeszcze wielu innych informacji, zanim wreszcie dotrze do celu. A droga przed nim jest długa i pełna bardzo, bardzo dziwnych wydarzeń oraz postaci...
Nie czytałem Ghost World, a więc Niczym aksamitna rękawica... to pierwszy i jak dotąd jedyny komiks Clowesa, jaki miałem przyjemność poznać. Całkowicie nieprzewidywalny, wypełniony bohaterami, których starczyłoby na kilka dobrych opowieści, będący jazdą bez trzymanki dla najbardziej wytrzymałych. W trakcie poszukiwań swojej znajomej Clay spotyka między innymi kumpla z dziwną infekcją oczodołów, prostytutkę z trochę większą niż standardowa ilością oczu, zafascynowanych przemocą policjantów, zdeformowaną córkę nimfomanki, psa bez jakichkolwiek otworów i wiele innych, równie ciekawych postaci...

Ilustracje są pozbawione fajerwerków i raczej nie zachwycają w oderwaniu od historii, ale pasują do panującej w opowieści psychodelicznej atmosfery. Bardzo dobrze obrazują treść. Nie mogę napisać o nich niczego ciekawszego, jednak nie ma też na co narzekać. Inną sprawą jest jakość wydania, tu należą się same pochwały. Kultura Gniewu puściła to na fajnym, grubym papierze, z jeszcze lepszą, szorstką okładką. Wygląda to naprawdę bardzo dobrze. (dopisane 24 grudnia 2017: ten akapit to chyba najgorszy tekst o czyichś rysunkach, jaki kiedykolwiek ze mnie wyszedł...)
Jeśli szukasz komiksu, przy którym będziesz na zmianę zszokowany i zniesmaczony, ale zrobionego z pomysłem, niekoniecznie łatwego w odbiorze, jednak wartego poświęconego mu czasu, Niczym aksamitna rękawica... jest czymś dla Ciebie. Natomiast jeśli masz słabe nerwy, nawet na to nie patrz. Powyższe akapity nawet w połowie nie oddają tego, jak chorą opowieść stworzył Clowes i jak wielką sieczkę robi ona w głowie czytelnika.