Metody Marnowania Czasu: Profanum #1 [recenzja]

niedziela, 28 października 2012

Profanum #1 [recenzja]

Lubię magazyny komiksowe i w miarę możliwości staram się je kupować, a później recenzować, co w Polsce wcale nie jest jakimś wielkim wyzwaniem, głównie z powodu znikomej ilości takich pism na naszym rynku. Jakoś nie było mi po drodze z Kolektywem (przepraszam), właściwie sam nie wiem, dlaczego. Pewnie z prozaicznej przyczyny: po wrzuceniu do koszyka innych, ważniejszych dla mnie rzeczy, ostatecznie zawsze brakowało funduszy na jeszcze jedną pozycję. Wspominam o Kolektywie, bo część redakcji tamtego magazynu, czyli Jan Mazur i Robert Sienicki, to jednocześnie redakcja Profanum, nowości, z którą po drodze będzie mi już na pewno. I oby jak najdłużej.

Czytając historie w takich pismach, zawsze narzekałem na jedno. Pewnie wspominałem o tym przy okazji kilku recenzji. Krótkie komiksy prawie nigdy nie zostają w mojej pamięci na dłużej. Nawet jeśli są dobre. Tak już po prostu mam. Gdybym wziął do ręki którykolwiek numer, powiedzmy, Ziniola, choćby najnowszy, czytany przeze mnie całkiem niedawno, na część zamieszczonych tam opowieści obrazkowych pewnie patrzyłbym tak, jakbym widział je pierwszy raz w życiu. A redakcja Profanum postawiła na dłuższe historie, zajmujące minimum dziesięć stron. Dla mnie strzał w dziesiątkę. Dobre założenie na początek, a jak wygląda realizacja i dlaczego chciałbym (co zdradziłem już w poprzednim akapicie), żeby ten magazyn przetrwał tak długo, jak to możliwe?

W pierwszym numerze Profanum czytelnik znajdzie osiem historii, z których większość to rzeczy na naprawdę wysokim poziomie. Moim faworytem jest detektywistyczna historia Buc Kartofel: Warzywa i Owoce Tomasza Grządzieli, pomimo tytułu mogącego sugerować głupkowaty komiks niezbyt wysokich lotów, zaskakująco świetna rzecz. Owszem, chwilami rzeczywiście głupkowata, ale spójna i konsekwentna, jeśli chodzi o wizję świata zamieszkanego przez warzywa i owoce, autentycznie zabawna, oryginalna i świetnie zilustrowana. Dziwny świat stworzony przez autora urzeka i mam nadzieję, że w kolejnych numerach będę mógł przeczytać nowe przygody Buca Kartofla.

Inne świetne komiksy z Profanum to Bibliopolis Grzegorza Janusza i Tomasza Niewiadomskiego (rzecz świetna począwszy od strony tytułowej aż do finału, opowiadająca o pewnym spotkaniu postaci literackich), Rewolucje Mateusza Skutnika, Perpetuum Mobile Daniela Gizickiego i Mikołaja Ratki (świetny pomysł na zakończenie) oraz utrzymany w konwencji horroru Inżynier T. Tomasza Kontnego i Damiana Dideńko. Nietrudno policzyć, że historie, które przypadły mi do gustu, zajmują większą część Profanum. Kły Roberta Sienickiego i Krystiana Garstkowiaka to niezły komiks, ale jeśli chodzi o scenariusz, zajmujący dużo dalsze miejsce niż te wymienione wcześniej (chyba, że to wyłącznie wina mojej trwającej od dłuższego czasu niechęci do książek fantasy, zwłaszcza heroic fantasy, być może powoli przenoszącej się na komiksy). Opowieść Po sezonie Jana Mazura i Katarzyny Imany po prostu nie trafiła w mój gust, zwłaszcza ilustracje, bo sam pomysł jest ciekawy, chociaż jego realizacja też nie przekonała mnie do końca. Podpici Małgorzaty Szymańskiej to według mnie najsłabsza rzecz w Profanum, przede wszystkim za sprawą scenariusza wypełnionego irytującymi do granic bohaterami, których najchętniej uśmierciłbym już na drugiej stronie. Za to trzeba przyznać, że rysować autorka na pewno potrafi, zachęcając kreską do śledzenia jej twórczości (o ile ktoś nie przekreśla z góry tego typu konwencji), więc jej komiks nie spodobał mi się tylko w połowie, zdecydowanie nadrabiając ilustracjami.

Profanum to rzecz warta uwagi, mogąca pochwalić się bardzo udanym debiutem. W dodatku za śmieszne pieniądze. Oby dalej było jeszcze lepiej i oby nowe dziecko Dolnej Półki nie umarło młodo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

stat4u