Najwięcej partii: Karciane Podziemia (4), Super Rhino (4)
O Super Rhino wspominałem zarówno w podsumowaniu września jak i w recenzji, na razie nie mam więc zbyt wiele do dodania. Cały czas lubię, cały czas będę grał, chociaż z drugiej strony nie chcę przedobrzyć, żeby budowanie drapacza chmur za szybko mi się nie znudziło. W skrócie: bardzo polecam. Do Karcianych Podziemi nadal nie mogę się do końca przekonać; do wypróbowania został mi jeszcze tryb kampanii, który uważam za ostatnią szansę, by tytuł ten został u mnie w domu. Mówcie, co chcecie, nie ma tu moim zdaniem takiej ilości kombinowania, jak uważają niektórzy. Gra to przede wszystkim rzut kostkami, a następnie stawianie ich na odpowiednich polach i tyle. Owszem, da się manipulować wynikami rzutów, ale jest tego stanowczo za mało. Niezależnie od tego, czy wygrywam, czy przegrywam, czuję, że główną rolę w partii odegrało szczęście lub jego brak.
Pierwsza (i jak dotąd moja ostatnia) rozgrywka zajęła nam niemal trzy godziny. Czasowo koszmar, choć ogólnie muszę przyznać, że tytuł wydaje się ciekawy. Sporo kombinowania, mikrodecyzji, nietypowa mechanika znikających po pewnej liczbie tur jednostek - jest potencjał i wierzę, że będzie dobrze, tyle że raczej się o tym nie przekonam. Legendę miałem na radarze od wielu, wielu miesięcy, ale kiedy usłyszałem, że pierwsza szóstka dodatkowych paczek ma wychodzić co tydzień (a do tego żeby mieć komplet należy przecież kupić trzy zestawy podstawowe), doszedłem do wniosku, że jednak podziękuję. Zdaję sobie sprawę, że w karcianki LCG można grać w domowym zaciszu, na jednym starterze i bez nowych kart, bez kompetytywnego nastawienia i składania talii, ale nie jestem osobą, która siada do tego rodzaju gier z takim podejściem. Jeśli miałbym grać w Legendę Pięciu Kręgów regularnie, to ze wszystkim, ewentualnie prawie wszystkim. Zaproponowane tempo wydawnicze uważam za chore. Jeśli ktoś przyniesie, chętnie pogram, po lekkim ograniu się będę wiedział, ile rzeczywiście powinna zajmować rozgrywka, jednak raczej to by było na tyle, bo żeby się wciągnąć, muszę mieć swoje talie zbudowane ze swoich kart, a tych raczej nie zamierzam kupować.
Nowość miesiąca: Brak.
Legenda Pięciu Kręgów |
Powroty: Alien Frontiers (2), Cyclades (1), Mare Nostrum: Imperia (1)
Wszystkie wymienione wyżej tytuły to moja pierwsza dziesiątka ulubionych gier i zdecydowanie częściej sprawiają mi radochę niż zawodzą. Wreszcie miałem okazję sprawdzić Factions, czyli dodatek do Alien Frotniers, który muszę jeszcze ograć, ale już na tym etapie jestem z niego zadowolony. Cyclades i Mare Nostrum trafiają na mój stół zdecydowanie zbyt rzadko, ale w ciągu ostatnich miesięcy naprawdę jakoś nie zdarzały się okazje, by w nie zagrać. Mam cichą nadzieję, że następna przerwa będzie krótsza.
Powrót miesiąca: Trudno powiedzieć, ale niech będzie, że Alien Frontiers.
Stale na stole: Guild Ball (3), Harry Potter: Hogwarts Battle (2), Legendary: A Marvel Deck Building Game (2),
O wszystkim wspominałem już wcześniej, dodam tylko tyle, że zdążyliśmy już otworzyć wszystkie paczki z kartami do Hogwarts Battle, ale nie rozegraliśmy jeszcze finałowej partii. Jeśli zaś chodzi o Legendary, na mój stół wjechał dodatek Deadpool, a przedwczoraj duże rozszerzenie X-Men, więc na pewno w najbliższym czasie trochę powalczę z komiksowymi superłotrami, a potem opiszę swoje wrażenia w recenzjach. Guild Ball? Kocham tę grę i podejrzewam, że szybko się to nie zmieni.
O wszystkim wspominałem już wcześniej, dodam tylko tyle, że zdążyliśmy już otworzyć wszystkie paczki z kartami do Hogwarts Battle, ale nie rozegraliśmy jeszcze finałowej partii. Jeśli zaś chodzi o Legendary, na mój stół wjechał dodatek Deadpool, a przedwczoraj duże rozszerzenie X-Men, więc na pewno w najbliższym czasie trochę powalczę z komiksowymi superłotrami, a potem opiszę swoje wrażenia w recenzjach. Guild Ball? Kocham tę grę i podejrzewam, że szybko się to nie zmieni.
Rozczarowanie miesiąca: Legenda Pięciu Kręgów - może nie sama gra, bo nie zdążyłem się z nią zapoznać, ale tempo wypuszczania kolejnych paczek, przez które całkowicie zrezygnowałem z zakupu tej karcianki.
Guild Ball |
Gra miesiąca: Sam nie wiem. Na żadne cuda nie trafiłem, więc niech będzie Guild Ball.
Krótkie podsumowanie: Słabo, wyjątkowo słabo, ale to przez mniej więcej tygodniowy wyjazd do Essen. Planszówkowy festiwal to pozornie najlepsza okazja do grania, jednak pojechałem tam służbowo i większość czasu spędzałem na stoisku, co jest zresztą materiałem na osobny tekst, który nigdy nie powstanie. Z kolei po powrocie jakoś nie mogłem zabrać się do nadrabiania zaległości, stąd podsumowanie października zamiast (jak zazwyczaj) pierwszego dnia kolejnego miesiąca, pojawia się dopiero 11 listopada. Dodam tylko, że na chwilę obecną zagrałem w listopadzie tylko jeden raz (Guild Ball), więc też nie zanosi się na rewelację. To trochę przez to, że kupiłem tereny do bitewniaków i zabrałem się za malowanie (a nie potrafię malować) oraz zestaw startowy Operation: Red Veil do Infinity, do którego muszę poskładać figurki (a nie potrafię składać figurek). Nie jest więc tak, że nagle nie bawię się już w planszówki, po prostu za dużo czasu "tracę" na czynności okołoplanszówkowe, ale mam nadzieję, że szybko się to zmieni.
Plany na przyszłość: Legendary! Poskładać Infinity. Zagrać wreszcie w Malifaux (powinno udać się dziś wieczorem). Zagrać w Star Realms. Przejść Hogwarts Battle. Zagrać w Infinity... nie, na pewno nie złożę dwunastu figurek do końca listopada.
Plany na przyszłość: Legendary! Poskładać Infinity. Zagrać wreszcie w Malifaux (powinno udać się dziś wieczorem). Zagrać w Star Realms. Przejść Hogwarts Battle. Zagrać w Infinity... nie, na pewno nie złożę dwunastu figurek do końca listopada.
Jeśli chcecie skomentować powyższy tekst, w miarę możliwości zróbcie to tutaj, nie na forach czy Facebooku. Dzięki temu to, co napiszecie (i być może wynikająca z tego ciekawa dyskusja), pozostanie u źródła zamiast przepadać gdzieś w odmętach Internetu. Z góry dziękuję.
tekst i "zdjęcia": Michał Misztal
tekst i "zdjęcia": Michał Misztal
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz