Do dziś pamiętam pochwały, jakich naczytałem się o „Ranach wylotowych” Rutu Modan jeszcze przed lekturą samego komiksu i jak bardzo wszystkie obietnice niesamowitych przeżyć nastawiły mnie na wielkie arcydzieło. Nie zmienia to faktu, że poprzednia opowieść autorki „Zaduszek” była (tylko i aż) bardzo dobra. Muszę przyznać, że historia poszukiwania ojca przez Kobiego Franco zawiera jedno z najlepszych zakończeń, jakie mogę sobie wyobrazić, przez co z perspektywy czasu mam o wiele lepszą opinię na temat tego dzieła. Tymczasem niedawno ukazała się w Polsce kolejna pozycja napisana i narysowana przez Rutu Modan, w dodatku z miejscem akcji ulokowanym w naszym kraju, nie mówiąc już o udziale kilku polskich bohaterów. [więcej w najnowszym numerze ArtPapieru]
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rutu modan. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rutu modan. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 2 lipca 2013
środa, 11 maja 2011
Rany wylotowe [Rutu Modan] [recenzja]

Kobi Franco, główny bohater komiksu, nie ma za dobrych relacji z Gabrielem, swoim ojcem. Nie widzieli się już od dawna i nie mają ochoty się widzieć, ale Kobi cały czas łudzi się, że jeszcze dadzą radę się pogodzić, tyle że kiedyś. Za jakiś czas, jeśli akurat będzie okazja. Pewnego dnia dowiaduje się jednak, że niezidentyfikowaną ofiarą niedawnego samobójczego zamachu bombowego w Izraelu może być właśnie jego ojciec. Dowiaduje się tego dzięki Numi, młodej dziewczynie, jak się okazuje, dziewczynie Gabriela. Kobi postanawia wyruszyć na poszukiwania, choć tak naprawdę nie ma żadnej pewności, że tajemnicza śmiertelna ofiara to jego ojciec, który i tak od dłuższego czasu nie dawał znaku życia.

W moim przypadku Ranom wylotowym trochę zaszkodziły wszystkie niezasłużone pochwały - gdybym nie przeczytał ich przed lekturą, komiks Rutu Modan spodobałby mi się dużo bardziej. To jedna z wielu dobrych opowieści obrazkowych, z jakimi spotkałem się w ciągu kilku ostatnich miesięcy, nic wybitnego, jednak mimo wszystko na pewno wartego przeczytania. Pewnie dużo bardziej, niż wynikałoby to z mojej recenzji.
Subskrybuj:
Posty (Atom)