Po warsztatach komiksowych dość często powstają niewielkie ziny dokumentujące opowieści obrazkowe narysowane w czasie zajęć, czasem jedynie dla uczestników, innym razem dla szerszego grona odbiorców. Wydawnictwo Edu Art Media opublikowało antologię prac, które powstały w 2012 roku w ramach projektu 24 hour comics day w Pracowni Komiksowej, działającej przy Wojewódzkiej i Miejskiej Bibliotece Publicznej im. Josepha Conrada Korzeniowskiego w Gdańsku.
W skrócie: międzynarodowy projekt 24 hour comics day polega na zrobieniu, całkowicie od podstaw, liczącego 24 strony komiksu w ciągu 24 godzin. Tworzeniem historii zajmuje się jedna osoba, która nie może planować fabuły ani rysować przed rozpoczęciem całego maratonu. Tych zasad nie trzeba trzymać się ściśle: na przykład w gdańskiej antologii trafiły się komiksy stworzone przez więcej niż jednego twórcę.
W antologii umieszczono 10 opowieści obrazkowych, które łączy wspólny temat: "Piątek Trzynastego". Wśród autorów znalazło się kilka nazwisk, jakie mogą być kojarzone nie tylko przez najbardziej zagorzałych, śledzących wszelkie możliwe publikacje czytelników komiksów, jak choćby: Tomasz Grządziela, Konrad Okoński, Tomasz Mering czy Łukasz Godlewski.
Scenariusze to przede wszystkim improwizacja, chociaż w większości przypadków są proste, ale trzymające się kupy. Oczywiście nie porywają, bo przecież w całym projekcie nie do końca o to chodzi. Tego rodzaju albumy postrzegać trzeba raczej jako eksperyment, pozwalający czytelnikowi na zapoznanie się ze sposobami, w jaki autorzy poradzą sobie z zadaniem stworzenia komiksu w 24 godziny. Niektórzy wyszli z tego mniej, inni bardziej obronną ręką, nikt nie napisał czegoś wybitnego, jednak przez cały tom da się przebrnąć właściwie bez bólu. Głównym problemem tych opowieści jest to, co w przypadku większości tego typu scenariuszy: ani trochę nie zapadają w pamięć i wiem, że niedługo po lekturze nie będę ich już kojarzył.
Ilustracje tworzone pod presją upływającego czasu to również interesujący widok. Po niektórych autorach widać pośpiech czy (być może w takich sytuacjach zupełnie naturalne) rysowanie poniżej swoich możliwości. Na początku komiksu Konrada Okońskiego rysownik najpierw posługuje się bardziej szczegółową kreską, by potem nagle znacznie ją uprościć. Świetny Tomasz Grządziela pokazuje, jak wyglądają jego mniej niż zazwyczaj dopracowane kadry, ale to wszystko trudno nazwać zarzutami, a jedynie kolejnym elementem eksperymentu.
Z jednej strony gdański zbiór opowieści obrazkowych stanowi interesującą pozycję, z drugiej, dobrze wiem, że tom raczej nie zostanie zapamiętany na długo, przez co można kwestionować jego przydatność, czy wręcz sens tego typu publikacji. To sympatyczna rzecz, którą jak najbardziej można docenić, ale nie ma się czym zachwycać.
tekst: Michał Misztal, recenzja opublikowana pierwotnie na stronie Gildii Komiksu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz