Najwięcej partii: Guild Ball (5)
Pytam po raz kolejny: jeżeli zaglądacie tu regularnie, czy w ogóle Was to zaskakuje? Istnieje tylko jedna gra, w którą wolałbym grać częściej niż w Guild Ball i jest nią Vampire: the Eternal Struggle. Cała reszta (może poza Netrunnerem, tyle że tej karcianki też już prawie nie wyciągam z szafy) znajduje się daleko w tyle. W lutym kolejny turniej w piłkarskie mordobicie, może nie pójdzie mi tak źle, jak ostatnio, a może jeszcze gorzej? Tak czy inaczej, na pewno będę się dobrze bawił.
Lords of Waterdeep: Kiedy znajomi położyli tę grę na stole w czasie nocki z planszówkami, od razu zaświeciły mi się oczka: okładka przypomniała o pięknych czasach przechodzenia obu części Wrót Baldura oraz jedynki Neverwinter Nights (choć akurat tej nigdy nie ukończyłem). W papierowe RPG prawie się nie bawiłem, ale zobaczenie ilustracji na pudełku i tak wystarczyło. Potem zaczęliśmy grać. I co? I owszem, ciekawy tytuł, interesująca mechanika. Pewnie mógłbym zagrać ponownie, tylko właściwie po co? Choć ogólnie mi się podobało, mam nieprzyjemne wrażenie, że po tej pierwszej partii widziałem w Lords of Waterdeep już wszystko, zaś kolejne byłyby już tylko nauką skuteczniejszego zdobywania punktów. Pewnie, od czasu do czasu trafiłaby się jakaś karta, której nie widziałem wcześniej, ale to chyba tyle. Krótko mówiąc, cieszę się, że spróbowałem, ale raczej nie będę starał się o to, by w najbliższym czasie zagrać ponownie.
This War of Mine: Z początku byłem dość sceptycznie nastawiony do grania bez wcześniejszego czytania instrukcji oraz poznawania gry w trakcie rozgrywki. Na szczęście okazało się, że w naszym przypadku pomysł zadziałał, a This War of Mine ma do zaoferowania naprawdę wiele. To kooperacja, w której mam ochotę skupiać się bardziej na historii, w której uczestniczą (i którą tworzą) kierowane przez nas postacie, niż na obliczaniu wszystkiego tak, by nasze działania doprowadziły do wygranej. I bardzo dobrze, bo chyba o to chodziło w tej planszówce. Jak na razie wszystko się sprawdza i poniekąd cieszy mnie to, że na dobrą sprawę jeszcze nawet nie zacząłem swojej znajomości z tym tytułem. Tyle przede mną - wierzę, że będzie dobrze.
Nowość miesiąca: This War of Mine
Malifaux |
Powroty: World of Warcraft TCG (2)
Ktoś może zadać teraz pytanie, po co grać w martwą karciankę kolekcjonerską, w dodatku będącą właściwie klonem (a w najlepszym wypadku mutacją) Magica. Odpowiedź brzmi: nie mam pojęcia. I choć wiem, że to kolejna gra karciana w stylu: "wystaw zasoby, wystaw potwory, stapuj potwory, zaatakuj", nie da się ukryć, że właściwie z nieokreślonego powodu bawiłem się świetnie. W World of Warcraft grałem ostatnio, gdy ten tytuł był nowością, czyli kiedy? W 2006 roku? Świetnie było wrócić i nie ukrywam, że chętnie bym sobie jeszcze niezobowiązująco porzucał tymi kartonikami po stole, najlepiej do piwka, dla którego ta karcianka byłaby dobrym tłem.
Powrót miesiąca: World of Warcraft TCG
Ktoś może zadać teraz pytanie, po co grać w martwą karciankę kolekcjonerską, w dodatku będącą właściwie klonem (a w najlepszym wypadku mutacją) Magica. Odpowiedź brzmi: nie mam pojęcia. I choć wiem, że to kolejna gra karciana w stylu: "wystaw zasoby, wystaw potwory, stapuj potwory, zaatakuj", nie da się ukryć, że właściwie z nieokreślonego powodu bawiłem się świetnie. W World of Warcraft grałem ostatnio, gdy ten tytuł był nowością, czyli kiedy? W 2006 roku? Świetnie było wrócić i nie ukrywam, że chętnie bym sobie jeszcze niezobowiązująco porzucał tymi kartonikami po stole, najlepiej do piwka, dla którego ta karcianka byłaby dobrym tłem.
Powrót miesiąca: World of Warcraft TCG
Stale na stole: Harry Potter: Hogwarts Battle (1), IceCool (4), Malifaux (1), Misja: Czerwona Planeta (1),
Rozczarowanie miesiąca: Właściwie brak. Co prawda nadal nie mogę przekonać się do absolutnej suchości trzonu mechaniki Malifaux (czyli celów, misji, czy jak tam się to zwie), ale to nic nowego.
Guild Ball |
Gra miesiąca: wiem, że to już staje się nudne, ale Guild Ball
Krótkie podsumowanie: Grudzień był miesiącem wielu nowości, za to styczeń to miesiąc zupełnie przeciętny. Jakoś tak wyszło, że nie grałem za wiele i, jak widać, nie za bardzo jest o czym pisać. Mam nadzieję, że w lutym będzie ciekawiej.
Plany na przyszłość: Zacząć ogrywać którąś z moich nowych drużyn z Guild Balla, czyli Rybaków lub Unię. Pograć więcej w This War of Mine. Rozłożyć w końcu Vasta na więcej osób.
Plany na przyszłość: Zacząć ogrywać którąś z moich nowych drużyn z Guild Balla, czyli Rybaków lub Unię. Pograć więcej w This War of Mine. Rozłożyć w końcu Vasta na więcej osób.
tekst i "zdjęcia": Michał Misztal
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz