Metody Marnowania Czasu: Komiksowe Podsumowanie Tygodnia 5/23 (13): Lastman, tom 8 | Made in Abyss, tom 1 | Saga winlandzka, tom 3 | Tokyo Ghoul, tom 6

niedziela, 29 stycznia 2023

Komiksowe Podsumowanie Tygodnia 5/23 (13): Lastman, tom 8 | Made in Abyss, tom 1 | Saga winlandzka, tom 3 | Tokyo Ghoul, tom 6

Komiksowe Podsumowanie Tygodnia, czyli kilka napisanych na szybko zdań o (nie zgadniecie) kilku przeczytanych przeze mnie ostatnio komiksach. Żadnych naukowych analiz, bo nie będę udawał, że umiem. Planowo co niedzielę o 10:00, życie zweryfikuje.


LASTMAN, tom 8 [Yves BalakBastien Vivès & Michael Sanlaville | Non Stop Comics]: Chyba najmocniejszy tom z dotychczasowych, w tym sensie, że dzieje się w nim najwięcej nieprzyjemnych rzeczy. A że jestem zżyty z tą serią i z wieloma jej bohaterami, rusza mnie to bardzo mocno. Jeszcze bardziej rusza mnie to, że na razie nie ma tomu dziewiątego, bo Lastman to (wiem, że nie piszę niczego nowego) w tej chwili zdecydowanie jedna z moich ulubionych czytanych na bieżąco serii. Dzieją się rzeczy, mamy tu masę akcji oraz ciekawych postaci, a ósma odsłona cyklu, choć może nie wywraca wszystkiego do góry nogami tak jak niektóre z poprzednich, i tak zasługuje wyłącznie na moje pochwały.


MADE IN ABYSS, tom 1 [Akihito Takushi | Kotori]: Pierwszy tom Made in Abyss kupiłem razem z początkiem The Promised Neverland. Z podobnych powodów – bo to niby seria rysowana tak, że wszystkie postacie wyglądają słodko, miło i sympatycznie, ale tak naprawdę w którymś momencie robi się dużo mroczniejsza i poważna.

No, na pewno nie od razu w tym tomie, co nie znaczy, że mi się nie podoba. Seria opowiada o Riko, mieszkającej przy Otchłani, nieodkrytym systemie sięgających bardzo głęboko pod ziemię jaskiń, pełnym niebezpiecznych potworów, ale i skarbów, gdzie zapuszczają się tak zwani czeluśnicy. Im bardziej doświadczeni, tym niżej schodzą, z tym że na pewnym etapie wyprawy powrót okazuje się już niemożliwy. Jedną z najbardziej znanych czeluśniczek jest matka Riko, która od wielu lat nie wyszła na powierzchnię, ale dziewczyna wierzy, że da się ją jeszcze uratować.

Całkiem niezły początek. Co prawda kreska, choć ładna, nie do końca do mnie przemawia, jednak fabularnie dzieje się tu całkiem sporo ciekawych rzeczy. Przede wszystkim Made in Abyss wrzuca czytelnika prosto w nowy, interesujący świat, o którym na początku nie wiemy prawie nic. Jednocześnie właśnie z tego wynika główny problem tej serii: autor chce nam podać jak najwięcej informacji jak najszybciej, więc momentami czułem się trochę tak, jakbym przerabiał samouczek gry komputerowej. Postacie tłumaczą nam świat, strony pomiędzy rozdziałami tłumaczą nam świat, okładka oraz notatki na obwolucie robią to samo. To trochę psuje ogólne wrażenie, ale być może w kolejnych tomach ekspozycji będzie już mniej. Prędzej czy później chętnie sprawdzę, co dzieje dalej, choć na chwilę obecną nie jest to dla mnie priorytetem.


SAGA WINLANDZKA, tom 3 [Makoto Yukimura | Hanami]: Niby Saga winlandzka to głównie przemoc, zabijanie i pojedynki, tyle że wszystko to jest świetnie zrealizowane i niezwykle widowiskowe, a działania poszczególnych bohaterów mają sens. Do tego jedna czy dwie intrygi, które wciągają równie mocno jak sceny akcji. Pewnie na jakimś etapie tej historii będę chciał "czegoś więcej", ale na razie to, co mam, w zupełności mi wystarczy. Nawet pomimo wikingów rzucających takie teksty jak to, że coś ich "nie kręci" albo starć przypominających walki superbohaterów, gdzie jeden z walczących zostaje wykopany tak wysoko, że lecąc, ogląda z góry drzewa.

Jeśli chodzi o polskie wydanie... ostatnio narzekałem na błędy ortograficzne i literówki na ostatniej stronie okładki, tym razem dostajemy ciekawy spis treści. Rozdział 30 nazywa się w nim "Uczta pana i służącego" (i ma zacząć się na stronie 91), ale już w samej mandze "Uczta pana i podwładnego", a zaczyna się na stronie 36. I te strony ze spisu treści rozjeżdżają się z tymi prawidłowymi już do końca tomu. Niby nic takiego, ale drażni, a biorąc pod uwagę, że to nie pierwsza w tej serii wpadka Hanami, drażni jeszcze bardziej.


TOKYO GHOUL, tom 6 [Sui Ishida | Waneko]: Nie licząc Tokyo Ghoul: Re, prawie połowa za mną i nadal jest bardzo dobrze. Przy okazji pisania o tomie 5 wspominałem o przeładowaniu postaciami, teraz po raz pierwszy dostajemy rozpiskę, kto w serii jest kim, tyle że jednocześnie znów mamy potężną dawkę bohaterów pojawiających się po raz pierwszy. Mimo to nie narzekam, bo fabularnie cały czas kupuję tę mangę, sposób, w jaki rozbudowuje świat oraz podążanie niekoniecznie w kierunku, jakiego bym się spodziewał (ponownie mniej filozoficznych dylematów, a więcej o nowej organizacji ghouli). No i wygląda na to, że mamy tu do czynienia z większą tajemnicą, ale żeby odkryć, o co chodzi, Kaneki będzie musiał najpierw poradzić sobie ze swoimi obecnymi problemami – a jak na razie cały czas trafia z dużego bagna do jeszcze większego. 

tekst: Michał Misztal

PSSST! Inne teksty o komiksach: [recenzje i inne takie] [autorzy] [serie] [wydawnictwa]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

stat4u