Metody Marnowania Czasu: Po łebkach [1]

niedziela, 30 sierpnia 2009

Po łebkach [1]


Wprowadzam w życie nowy eksperyment, czyli dział "Po łebkach". Znajdą się w nim krótkie teksty (w żadnym wypadku recenzje) dotyczące komiksów/magazynów komiksowych, o których miałem wspomnieć dużo wcześniej (takie nadrabianie zaległości na szybko), o których ciężko zbyt wiele napisać (na przykład teksty dotyczące większości pojedynczych zeszytów) i tym podobne rzeczy. Po parę zdań na dany temat, bez udawania, że się na czymś znam. Zaczynamy.


1) Planetary [Warren Ellis & John Cassaday]


O "Planetary" wspominałem już wcześniej, twierdząc, że mi się podoba. Po skończeniu całości mogę tylko polecić tę serię - pomysły z zeszytów #19, #20 i #21 są świetne (według mnie to najlepsze odcinki), więc warto do nich dobrnąć, co zresztą wcale nie będzie jakieś nieprzyjemne - po drodze czeka nas naprawdę sporo dobrych rzeczy.

2) Tytus, Romek i A'Tomek: Księgi II-XIII


Polecę hurtowo, ale od postu dotyczącego Księgi I minęło trochę czasu. Poza tym wcale nie chodziło mi o pisanie o każdej Księdze z osobna, to mija się z celem. Dlaczego? Ponieważ potwierdza się to, co stwierdziłem w lutym - kupuję ten komiks tylko i wyłącznie z sentymentu i szczerze mówiąc od kilku Ksiąg w ogóle przestałem go czytać. Nabywam, żeby mieć klasykę w dobrym stanie, odkładam sobie na półkę i tak jest dobrze. Niektóre historie, w tym te z "Tytusa, Romka i A'Tomka" za bardzo się zestarzały, żeby jeszcze mnie bawiły; wolę zostawić sobie dobre wspomnienia z dzieciństwa i nie czytać tego od nowa. Próbowałem i nie wyszło z tego nic dobrego.

3) Star Wars 7/2009


Kolejny komiks kupowany z sentymentu, ale nie do samych "Gwiezdnych Wojen" - nigdy nie byłem ich wielkim fanem i nawet nie oglądałem nowszych części. Chodzi o sentyment do zeszytów, a że niewiele ich na naszym rynku... "Star Wars" kupuję, czytam i odkładam, zwykle zapominając, czego dotyczyła dana historia, chociaż niektóre są rzeczywiście niezłe. Prosta rozrywka. Gdybym był fanem, na pewno miałbym większą wiedzę dotyczącą "Gwiezdnych Wojen", a wtedy mógłbym docenić niuanse przedstawianych tu opowieści (których może być całkiem sporo, ale nie potrafię ich dostrzec) i automatycznie byłbym bardziej zadowolony.

4) Ziniol #3-#5


Poprzednia opinia na temat "Ziniola" podtrzymana - wciąż warto. Magazyn cały czas się rozwija, nawiązuje kontakt z kolejnymi ciekawymi postaciami świata komiksu i prezentuje bardzo wysoki poziom. Jedyne, co mi się nie podoba, to fakt, że od numeru #5 z "Ziniola" zniknęły recenzje - zostały w całości przeniesione na jego cybernetyczne uzupełnienie, ale ja wolałbym móc otworzyć sobie papierowy magazyn i sprawdzić, co ukazało się w danym okresie, zamiast ślęczeć przed monitorem. Nie lubię takiego czytania, więc siłą rzeczy strona "Ziniola" jest przeze mnie pomijana - po prostu nie potrafię przeglądać długich tekstów siedząc przed komputerem. Ponadto strona kiedyś zniknie, w przeciwieństwie do recenzji umieszczonych w magazynie.
Wkrótce numer #6, o którym postaram się napisać bardziej szczegółowo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

stat4u