Metody Marnowania Czasu: Invincible: Head of the Class [Robert Kirkman & Ryan Ottley] [recenzja]

niedziela, 8 listopada 2009

Invincible: Head of the Class [Robert Kirkman & Ryan Ottley] [recenzja]


Robert Kirkman to zły człowiek. Po prostu zły. W porządku, jego miniserię Battle Pope uważam za słabiznę, ale The Walking Dead oraz Invincible to świetne pozycje... zwłaszcza ta druga. Zgadza się, przygody Marka Graysona chyba zaczynają wyprzedzać świetną obyczajówkę z głodnymi zombiakami w tle. I co ja mam właściwie napisać o Head of the Class, czwartym TPB tej serii? Że jest świetny? To pisałem już wcześniej, ale nic nie poradzę na to, że Kirkman wciąż robi swoje z niezmiennie zadziwiającym skutkiem. W efekcie Invincible to rewelacyjny serial, do którego przywiązuję się coraz bardziej wraz z kolejnymi stronami. Właśnie dlatego nazwałem autora złym człowiekiem - nie pozwala mi napisać niczego nowego, nowe są tu tylko przedstawione w komiksie wydarzenia (cały czas świeże i zaskakujące pomysłowością), natomiast poziom nieustannie utrzymuje się na sporej wysokości.


Head of The Class zbiera odcinki od #14 do #19 numeru serii, włączając w to krótką historię z Image Comics Summer Special. Tym razem pojawia się więcej wątków niż poprzednio, opowieść nie skupia się na jednym konkretnym temacie. Kirkman lubi wprowadzać zaskakujące i jeszcze niewyjaśnione wydarzenia, jednocześnie sygnalizując, że wszystko rozwinie się w bliższej lub dalszej przyszłości. Coś dziwnego dzieje się po opuszczeniu przez głównego bohatera planety Mars, ktoś nieoczekiwanie zostaje przywódcą sporej grupy przestępców, niektóre znane nam postacie zachowują się bardzo dziwnie... czytelnik może tylko rozważać konsekwencje tego, co ma przed oczami. Mówię tu zarówno o tym TPB, jak i o następnym - The Facts of Life - który też już przeczytałem. Niejasnych wątków uzbierało się całkiem sporo, więc scenarzysta ma pole do popisu jeśli chodzi o rozwijanie pomysłów w kolejnych epizodach. Mam tylko nadzieję, że nie zagubi się w natłoku własnych niedopowiedzeń. Póki co seria jest rewelacyjna... ale to też już pisałem, prawda?

Jak wspominałem, obecnie jestem po lekturze następnego wydania zbiorczego, po którym też napiszę, że jest świetne. Bo jest. Dodam jeszcze tylko, że jako rysownik Ryan Ottley przekonał mnie już do końca, dorzucając bardzo ważną cegiełkę do całokształtu tego komiksu.

3 komentarze:

  1. A mnie jakoś tak średnio podpasiły zeszyty wchodzące w skład tego TP. Tzn. nadal jest to świetny poziom, ale po fantastycznych poprzednich numerach tutaj jakby nieco wolniej się to rozgrywa. Mimo wszystko KLASA :]

    Dzisiaj zacząłem poznawanie innego zakątka kirkmanverse o imieniu "Brit". Jest dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietny blog. Sledze od pewnego czasu przez rss. Moj number one jesli chodzi o blogi komiksowe. Tak trzymac!

    OdpowiedzUsuń
  3. @arcz - może dlatego, że nie było jednego, konkretnego wątku, w przeciwieństwie do poprzednich TPB. Ale i tak cieszę się jak dziecko.

    @global - z tym numerem jeden to spora przesada, ale oczywiście Twoja opinia bardzo cieszy. Wpadaj częściej.

    OdpowiedzUsuń

stat4u