Metody Marnowania Czasu: Sokrates. Półpies [Joann Sfar & Christophe Blain] [recenzja]

czwartek, 7 kwietnia 2016

Sokrates. Półpies [Joann Sfar & Christophe Blain] [recenzja]


Nie jestem obiektywny. Uwielbiam twórczość Sfara - od Profesora Bella, kiedy to rozpoczęła się moja przygoda z tym autorem komiksów, aż do Kota Rabina, Klezmerów i jeszcze kilku innych jego dzieł. Nawet, jeśli któreś z nich odpowiadało mi mniej niż reszta (jak choćby Wampir czy – kiedyś, przy pierwszym podejściu – Mały świat Golema), i tak nie dało się zaprzeczyć, że wylewała się z nich magia. Nie do końca zrozumiała, niemożliwa do idealnego zdefiniowania, ale właśnie na tym powinno polegać obcowanie z magią. Sfar zapewnia tego rodzaju wrażenia jak mało który twórca opowieści obrazkowych. A teraz trzymam w rękach jego album Sokrates. Półpies, narysowany przez Blaina, o którym też mogę napisać sporo dobrego. Chyba stoję na z góry przegranej pozycji.

W Kocie Rabina mieliśmy filozofującego sierściucha, tym razem kolej na najlepszego przyjaciela człowieka – obdarzonego ludzkim głosem i również lubiącego zastanawiać się nad sprawami życia i śmierci, a następnie dzielić się przemyśleniami z otoczeniem. Niestety, jego panem jest nie podzielający jego skłonności, brutalny, prostacki Herakles. Pies próbuje zrobić z mitologicznego herosa kogoś bardziej okrzesanego i właśnie wokół tego tematu kręci się większość komiksu. Na swojej drodze bohaterowie spotykają jeszcze wiele innych znanych z mitów postaci, niekoniecznie przedstawianych dokładnie tak, jak ich pamiętamy. Całość podlana jest tym specyficznym sosem sfarowej mieszaniny filozofii, subtelnego humoru i wulgarności, która ponownie tworzy zadziwiająco dobrą i mimo kilku wątków względnie lekkostrawną całość. Nie jest to dzieło tej rangi co wspomniany Kot Rabina, ale – po pierwsze: raczej wcale nie miało nim być, a po drugie: w swojej kategorii Sokrates to komiks, który zapewnia świetną lekturę.

Oprawa graficzna, o jaką zatroszczył się Christophe Blain, to też kawał dobrej roboty. W pamięć zapadają zarówno całe sceny, jak i pojedyncze kadry, nie tylko dzięki samej kresce, ale i kolorystyce, którą nie w każdym z trzech zamieszczonych w komiksie albumów odpowiadał sam rysownik. Styl Blaina jest bardzo charakterystyczny i, co ważne, świetnie dopasowany do atmosfery tworzonej przez opowieść Sfara. 

Nieistotne, czy autor Profesora Bella zajmuje się ludźmi, wampirami, kotami czy psami, zapoznanie się z jego komiksami nie może być złym wyborem. W Sokratesie stworzył razem z twórcą Pirata Izaaka udany zespół, a pojawiające się na finalnej stronie słowa "Ciąg dalszy nastąpi" tylko cieszą, bo więcej komiksów opatrzonych nazwiskami Sfar i Blain to zawsze dobra wiadomość.

tekst: Michał Misztal, recenzja opublikowana pierwotnie na stronie Gildii Komiksu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

stat4u