Saga o przygodach Mike’a Blueberry’ego trwa. Główny bohater serii wciąż nie zdołał oczyścić się z postawionych mu w poprzednich albumach zarzutów, a niemal całe wydanie zbiorcze (zawierające historie Ostatnia szansa, Koniec drogi oraz Arizona Love) to bezpośrednia kontynuacja wątków z poprzednich opowieści.
Jeżeli ktoś czytał już poprzednie historie napisane przez Charliera i narysowane przez Moebiusa doskonale wie, czego się spodziewać: westernu na najwyższym poziomie. W wielu miejscach wciąż zbyt przegadanego jak na mój gust, co może czynić lekturę męczącą, ale całość wynagradza ten drobny zarzut po stokroć. Natężenie przygody, brawurowe działania protagonisty oraz jego wspólników w celu wyjścia na prostą i ukarania swoich przeciwników, akcja, powroty starych znajomych wynagradzające znajomość serii – dla tych wszystkich (i jeszcze kilku innych) atutów warto sięgnąć po Blueberry’ego. Rzecz jasna również dla ilustracji będących klasą samą w sobie. Nie ma tu może wielu niespodzianek (w tym sensie, że jest to po prostu ciąg dalszy rozwijający wcześniejsze wątki), no, może poza kończącą wydanie zbiorcze historią miłosną – nadal utrzymaną w ramach konwencji, ale jednak stanowiącą wytchnienie po poprzednich albumach. W przypadku tego cyklu nie jest to wadą. Ciekawych pomysłów czy zwrotów akcji nie brakuje.
Przeżywanie przygód Blueberry’ego i przekonywanie się na własne oczy, w jak dobrym stylu ta klasyczna seria się rozrasta, tylko na tym zyskując, to prawdziwa przyjemność. Po lekturze czytelnik raczej nie będzie miał do powiedzenia czegoś więcej niż po przeczytaniu wcześniejszych albumów, ale jeśli je polubił – a zakładam, że tak, skoro dotarł tak daleko – z pewnością nie zmieni zdania.
tekst: Michał Misztal, recenzja opublikowana pierwotnie na stronie Gildii Komiksu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz