
Mam wrażenie, że recenzowanie kolejnych TPB tej serii trochę mija się z celem, z jednego prostego powodu: wszystkie pochwały, jakie mogliście przeczytać w tekście o
pierwszym tomie są nadal aktualne, mógłbym po prostu je przepisać, dołożyć kilka nowych i tyle. Po lekturze
Indian Country spodziewałem się, że będzie świetnie, ale to, co Jason Aaron i R.M. Guéra zrobili na stronach
Casino Boogie i tak przerosło moje oczekiwania.
Scalped to coś więcej, niż tylko bardzo dobra rozrywkowa seria, czytając komiks czuje się geniusz autorów i wdzięczność, że łaskawie zechcieli podzielić się swoim talentem z szerszym gronem czytelników. Ich opowieść kopie w głowę i nie pozwala odwrócić od niej wzroku. W tym przypominającym hymn pochwalny akapicie nie ma żadnej przesady, seria zyskała moje stuprocentowe poparcie już wcześniej, a
Casino Boogie utwierdziło mnie w przekonaniu, że warto zainwestować w następne odcinki, warto zrezygnować z innych przyjemności, by zaoszczędzić pieniądze na pozostałe Trade'y.

Drugi tom to krótkie opowieści skupione wokół tematu otwarcia kasyna w rezerwacie Prairie Rose i tego, jak wydarzenie to wpływa na poszczególnych bohaterów serii. Jest kilka nowych twarzy, ale pierwsze skrzypce nadal grają Bad Horse i Red Crow. Jason Aaron często wraca do przeszłości swoich postaci, przez co momentami można mieć wrażenie, że akcja stoi w miejscu, ale to nieprawda. I choć ostatnie strony
Casino Boogie bardzo przypominają finał
Indian Country, nie ma mowy o żadnym zastoju ani tym bardziej o nudzie. Jest za to kilka nowych tajemnic, parę odkrytych kart i splatające się ze sobą losy bohaterów, czyli dokładnie to, na co czekałem, tyle że jeszcze lepiej. Doskonałe, żywe dialogi, wielowymiarowe postacie, świetna narracja i sporo akcji, wszystko wymieszane razem, dodatkowo zawierające to "coś" (jakby mało było wymienionych wcześniej zalet) i świetnie narysowane.

Teraz pewnie należałoby wymienić kilka wad, ponarzekać, że jednak nie jest tak świetnie... ale jest. Na razie - a mam nadzieję, że autorzy nie pozwolą, by moja euforia kiedykolwiek znikła - seria jest doskonała i w czasie lektury naprawdę trudno było mi uwierzyć, że czytam coś aż tak dobrego. Pewnie, mam na półkach wiele lepszych komiksów i prawdopodobnie znalazłoby się wśród nich kilka lepszych amerykańskich serii (chociaż musiałbym się dobrze zastanowić, by wymienić choćby trzy, przynajmniej teraz, gdy euforia wciąż utrzymuje się na poziomie stu procent), jednak pod kilkoma względami
Scalped jest czymś jedynym w swoim rodzaju. To panujący na stronach brud, zarówno dzięki scenariuszowi jak i rysunkom, rewelacyjne pomysły, unikanie oczywistych rozwiązań i wyczucie Aarona, sprawiające, że historia przykuwa uwagę bardziej niż cokolwiek, co czytałem w ostatnim czasie. I mam nadzieję, że wszystkie kolejne tomy będą rozpieprzać mnie tak samo, a może nawet bardziej. Gdybym oceniał tutaj komiksy,
Casino Boogie dostałoby 10/10, a ja bałbym się, jak ocenić następne części. Bo ponoć są jeszcze lepsze, choć naprawdę trudno w to uwierzyć.
W następnym odcinku (najprawdopodobniej):
Sweet Tooth: In Captivity [Jeff Lemire]