Paulo Monteiro przygotował krótki zbiór swoich komiksowych opowieści połączonych, jak sam ujął to w swoim dzienniku, różnymi odcieniami miłości. Nieskończona miłość, którą do ciebie czuję i inne historie to rzecz bardzo niepozorna i wydaje mi się, że łatwo, zbyt łatwo będzie przejść obok niej obojętnie. W tych kilku historiach portugalskiego autora jest pewnego rodzaju trudna do zdefiniowania magia oraz pozbawiona banału czy sztuczności poetyckość, a wszystko to sprawia, że przeoczenie tej pozycji byłoby błędem.
Monteiro przedstawia wiele rodzajów miłości, od chwytających za serce autobiograficznych opowieści o jego dziadku i, moim zdaniem najlepszej, ojcu, po rzeczy bardziej fantastyczne i dwuznaczne, skłaniające do dłuższego zastanowienia się nad lekturą. Są tu historie o tytułowej nieskończonej miłości, o której nie dowie się nikt poza odczuwającą ją osobą, o spotkaniu z ukochaną, o żołnierzach umierających na polu bitwy, niepokojące wizje ("Pachniesz trumną, ma miłości. Patynowa próchnica pokryła już twoje zęby, a twe piersi zapadają się w leniwym śnie"), płaczący krwią wisielcy, karaluchy składające jaja w ustach samotnego człowieka oraz dni spędzane przy stole w towarzystwie wina, chleba i oliwek, przy jednoczesnym patrzeniu na wróble i zazdroszczeniu im, że potrafią latać. Atmosfera komiksu potrafi przygnieść, tak pomysłami zawartymi w scenariuszu, jak również różnymi stylami rysowania, zazwyczaj prostego, ale sugestywnie oddającego to, co urodziło się w wyobraźni autora. Dobrze jest przeczytać coś takiego, momentami ciężkiego i przytłaczającego, nie pozwalającego czytelnikowi na swobodny oddech.
Ten komiks to krótka i mała, jednak warta polecenia uczta, w pewnej części dla oczu, ale przede wszystkim dla zmysłów. Sięgając po Nieskończoną miłość... nie nastawiałem się na nic konkretnego, tymczasem zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony i cieszę się, że miałem okazję przeczytać umieszczone tu opowieści Paulo Monteiro. Dopadły mnie z zaskoczenia, jak cichy zabójca. Nawet jeśli nie ujmę tego zbioru w moim prywatnym podsumowaniu najlepszych komiksów tego roku, na pewno będę pamiętał, żeby wyjąć go z półki oraz polecić każdemu, kto spyta mnie o dobrą lekturę.
Do ewentualnych komentujących: jeśli chcecie skomentować powyższy tekst, w miarę możliwości zróbcie to tutaj, nie na forach czy Facebooku. Dzięki temu to, co napiszecie (i być może wynikająca z tego ciekawa dyskusja), pozostanie u źródła zamiast przepadać gdzieś w odmętach Internetu. Z góry dziękuję.
tekst: Michał Misztal, recenzja napisana w kwietniu 2013 roku, opublikowana wcześniej na stronie Gildii Komiksu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz