Metody Marnowania Czasu: Życie nie jest takie złe, jeśli starcza ci sił [Seth] [recenzja]

piątek, 12 września 2014

Życie nie jest takie złe, jeśli starcza ci sił [Seth] [recenzja]


Etykietka jednego ze stu najlepszych komiksów XX wieku, nadana powieści graficznej Setha przez magazyn Comics Journal, brzmi zachęcająco, chociaż i bez tej wiedzy album Życie nie jest takie złe, jeśli starcza ci sił wzbudzał zainteresowanie sporej części rodzimych czytelników historii obrazkowych. Pośrednio Seth pojawił się już w Polsce: był przecież obecny na planszach kontrowersyjnego Na własny koszt Chestera Browna. Teraz, dzięki Wydawnictwu Komiksowemu, prezentuje nam swoją historię autobiograficzną.

Głównemu bohaterowi albumu niemal wszystko, nawet najbardziej błahe wydarzenie w życiu, kojarzy się z komiksami. Do wielu spraw podchodzi całkowicie beznamiętnie, wyjątkiem są gazetowe paski i rysunki satyryczne. Potrafi rozstać się z dziewczyną bez mrugnięcia okiem, a jednocześnie być zafiksowanym na punkcie poszukiwania informacji i prac ilustratora o pseudonimie Kalo, publikującego w latach 40-tych i 50-tych zeszłego stulecia. I o tym właśnie jest ten album: o poszukiwaniu Kalo (który, nawiasem mówiąc, tak naprawdę wcale nie istniał) i o niedającej spokoju, trawiącej obsesji. Czytelnik, uczestnicząc w śledztwie prowadzonym przez Setha, jednocześnie zgłębia jego skomplikowaną osobowość, poglądy i tryb życia.

Tempo całej historii jest tak leniwe, że z początku nie pozostaje nam nic innego, jak skupić uwagę na utrzymanej w jednolitej kolorystyce warstwie graficznej albumu. Charakterystyczna kreska i dbałość o szczegóły naprawdę robi spore wrażenie. W międzyczasie nasuwają się jednak pytania: po co właściwie autor dzieli się ze światem tą opowieścią? Kogo interesuje poszukiwanie wiadomości o życiu jakiegoś zapomnianego rysownika? W pewnym momencie wszystkie wątpliwości zostają jednak rozwiane. I to nie dlatego, że Życie nie jest takie złe… serwuje nam nagle jakiś niespodziewany zwrot akcji (powolny rozwój fabuły oraz melancholijna atmosfera utrzymują się aż do samego końca albumu). Po prostu czytelnik poznaje Setha coraz lepiej i dostrzega, że w jego poszukiwaniach nie chodzi o cel, a bardziej o samą podróż. Nie ma w tym może nic odkrywczego, jednak autor przedstawił nam tę prawdę w jakże piękny i zapadający w pamięć sposób. Stopniowo wyłania się także drugie dno komiksu oraz rzeczy, które można wyczytać jedynie między wierszami. Dzieło Setha posiada też fantastyczne zakończenie, kojarzące się z Ranami wylotowymi Rutu Modan: dosłownie na kilku ostatnich kadrach idealnie podsumowuje opowieść, pokazując tym samym jej sens.

Życie nie jest takie złe, jeśli starcza ci sił to komiks, który najzwyczajniej w świecie wypada znać. Nie przez to, że ktoś uznał go arbitralnie za lekturę obowiązkową, ale dlatego, że jest to ponadprzeciętny, bez wątpienia warty przeczytania i postawienia na półce album. Z pewnością wielu czytelników historii obrazkowych znajdzie w charakterze Setha kawałek siebie. Jednak nie jest to niezbędne, by docenić tę historię.

tekst: Michał Misztal, recenzja opublikowana pierwotnie na stronie Booklips

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

stat4u