Kolejna część serialu pod tytułem „Dobry ten Batman z Rebirth, czy nie za dobry?”. Recenzja ponownie raczej dla tych, którzy już czytali komiks. Przypuszczam, że będzie krótko, bo umówmy się, nie mamy tu do czynienia z rewolucją – to po prostu kolejny tom Człowieka-Nietoperza napisany przez Toma Kinga.
Niech więc będzie, jedziemy z kolejnym tomem, dziewczyny biją się na miecze i oczywiście Selina wygrywa, choć to przecież Talia uczyła się walczyć tą bronią od dzieciństwa i ćwicząc, niejednokrotnie ginęła. Wiadomo, Catwoman to Catwoman, nie ma sensu szukać w tym sensu (to jedna z tajemnic czytania tej serii bez regularnej chęci wyskoczenia przez okno). Później dochodzi do spotkania Bruce’a z Clarkiem Kentem, po to, by przed ślubem Selina poznała Lois Lane. Czyli nadal Człowiek-Nietoperz w konwencji bardziej obyczajowej niż „mam najnowocześniejsze gadżety, komputery oraz pojazdy i chwilę wolnego, więc chyba zaraz uratuję spadający samolot”, co widzieliśmy w I Am Gotham. Jest śmiesznie, bo czworo będących „po cywilnemu” bohaterów trafia na imprezę pod tytułem Super Hero Night, gdzie trzeba się przebrać i nikt nie chce ich wpuścić, a że akurat mają swoje kostiumy? Clark przebiera się za Batmana, Lois za Catwoman, Bruce za Supermana, zaś Selina wchodzi dzięki swojemu osobistemu urokowi, po czym dostajemy zabawne dialogi chłopaków oraz spędzających czas gdzie indziej, popijających z manierki dziewczyn, Bruce zakłada się z Clarkiem, że będzie w stanie odbić rzuconą przez człowieka ze stali piłkę bejsbolową i tak dalej. Powtórzę: z zaskoczeniem i trochę wbrew sobie stwierdzam, że czyta się to nieźle, jest to całkiem pomysłowe i ma swój urok. Na koniec dostajemy jeszcze dodatkową, zilustrowaną przez znanego choćby z Gotham Central czy Lazarusa Michaela Larka historię o wspólnej starości Seliny i Bruce’a oraz śmierci tego drugiego, w sumie niepotrzebną, ale, przede wszystkim dzięki rysunkom, też nie kującą w oczy.
I to tyle w Rules of Engagement. Znowu ponarzekałem, bo, jak to w Batmanie Kinga, jest na co. Na szczęście kolejny tom, Bride or Burglar?, to powrót scenarzysty do formy z samego początku Rebirth, czyli: może nie jest cudownie, ale czytając nie wyrywałem sobie z głowy resztek włosów i, cóż, podobało mi się.
tekst: Michał Misztal
PSSST! Pisałem też o kilku innych komiksach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz