Czytałem Big Kids, komiks, który rozsadził mi głowę, a potem Ant Colony, czyli dokładkę, po której wiedziałem już na pewno, że Michael DeForge to twórca wyjątkowy. Później przerobiłem jeszcze A Body Beneath oraz Very Casual, zbiory krótszych form tego autora, by ostatnio sięgnąć właśnie po Dressing, jeszcze jeden album zawierający kilka jego mniejszych objętościowo historii obrazkowych.
I jak? W skrócie: niby po tylu podejściach człowiek powinien być już chociaż trochę przygotowany na to, co znajdzie w środku komiksu z nazwiskiem DeForge na okładce, ale nie, tak się jednak nie da.
Ale może jednak chcecie? Proszę bardzo, kilka przykładów: opowieść o ludziach przebywających na Marsie i czekających na tajemniczą przemianę ich ciał. Znajomość dwojga ludzi pracujących w firmie sprzedającej syreny… prawdopodobnie. Historia człowieka, który z jakiegoś powodu trafił na tajemniczą czarną listę, przez co traci kontakt z rodziną i właściwie wszystkimi, do tego stopnia, że ignorują go nawet wzywani taksówkarze, tak jakby wszyscy oprócz niego wiedzieli doskonale, co się dzieje. Świat, w którym zarządzono, że ze wszystkich żyjących bliźniaków jeden zostanie zabity, a drugi będzie mógł żyć dalej. Cudowny komiks z udziałem nietypowego gatunku ryby o nazwie flirting fish, komplementującego wszystkich napotkanych ludzi… przynajmniej do czasu. Kolejny o matce i córce, które zamiast chodzić, wszędzie skaczą. O nauczycielu, którego chłopak ma bez przerwy erekcję i nie ma żadnego sposobu na to, by temu zaradzić. O miejscu, w którym zwierzęta biegają z pistoletami w pyskach i strzelają do ludzi. Takie tam zupełnie zwyczajne pomysły.
Przypomina mi to trochę twórczość Williama Tenna, który zazwyczaj tez intrygował już na etapie dowiadywania się przez czytelnika, jaki jest temat jego poszczególnych opowiadań. Ważna jest tu również forma – o ile Big Kids i Ant Colony pokazywały tylko jedną twarz autora, zbiory krótszych form takie jak Dressing udowadniają, że minimalizm jest świadomym wyborem tego twórcy, a nie rzeczą wynikającą z jego ograniczeń, oraz to, że nawet jeśli ten minimalizm dominuje, DeForge i tak bawi się nim na wiele najróżniejszych sposobów, dzięki czemu nie nudzi.
Jestem zachwycony – jak właściwie za każdym razem, kiedy sięgam po komiksy tego wariata. Dressing może nie jest pozycją tak rewelacyjną jak Big Kids czy Ant Colony, ale i tak polecam, oczywiście jeśli niestraszne wam tego rodzaju podróże. Jeśli jest inaczej, cóż, jak powtarzał kiedyś pewien recenzent gier planszowych, mylicie się, ale wybaczam wam.
tekst: Michał Misztal
PSSST! Pisałem też o kilku innych komiksach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz