Metody Marnowania Czasu: T.I.M.E Stories: Accio Tempus [recenzja]

czwartek, 19 września 2019

T.I.M.E Stories: Accio Tempus [recenzja]


Niedawno zauważyłem, że po raz ostatni graliśmy w T.I.M.E Stories w grudniu, czyli aż 9 miesięcy temu. Refleksja chyba najodpowiedniejsza przy tego rodzaju planszówce: jak ten czas leci! Na szczęście mamy już Bractwo Wybrzeża oraz kilka nieoficjalnych dodatków, nic tylko znaleźć… cóż, czas i grać. 

Na pierwszy ogień poszło fanowskie rozszerzenie Accio Tempus, czyli misja w świecie Harry’ego Pottera. Widzę, że lubicie zaglądać do recenzji Hogwarts Battle, może więc zainteresuje was również ten fikołek. Właściwie nie wiem, skąd się wziął, decydowaliśmy, co wydrukować na podstawie listy dodatków od znajomego. Z kolei teraz, kiedy próbuję wyszukać tę misję w Internecie, nic nie znajduję. Szkoda, bo po jej ukończeniu naprawdę chcieliśmy sprawdzić kilka rzeczy, o czym za chwilę. 

Zaczynamy:


– Na samym początku widzimy oczywiście rewersy rozkładanych kart, najpierw bazy. I mam wrażenie, że w paru przypadkach coś tu nie gra – obrazy wydają się trochę rozciągnięte, acz zupełnie się na tym nie znam i nie potrafię stwierdzić, czy to wina źle przygotowanych przez autorów Accio Tempus plików, czy może drukarni. Za to brak polskich znaków na dosłownie każdej karcie to już z pewnością to pierwsze, tak jak pojawiające się tu i tam literówki. Nie bez powodu kilkukrotnie nazywałem T.I.M.E Stories odpicowaną paragrafówką – dodatek w świecie Harry’ego Pottera odpicowany w żadnym wypadku nie jest. Same ilustracje czy powklejane zdjęcia (z filmów o czarodzieju z blizną, ale mamy tu też na przykład Imperatora Palpatine’a, Benedicta Cumberbatcha jako zdaje się Sherclocka Holmesa, znajdą się też postacie z Jak wytresować smoka czy Gry o Tron) nie sprawiają, że gra cieszy oczy. Po prostu są.


– A jak sama misja? Mamy odnaleźć Zmieniacz Czasu. Zanim zabierzemy się do roboty, musimy oczywiście wybrać swoich nosicieli (do dyspozycji jest Harry, Hermiona, Luna oraz Ron) i tutaj pierwsza niespodzianka: każda z tych postaci dostaje swoją własną księgę zaklęć, za pomocą której będzie czarował. Jak? Rzucając kostkami, tam samo jak przy wykonywaniu standardowych testów, ale tu pojawia się pierwszy problem: związane z tym wszystkim zasady nie są za dobrze opisane (delikatnie mówiąc). Zobaczcie zresztą sami:


Czyli tak: mamy zwykłą walkę oraz pojedynki magiczne. Pojedynki – jasna sprawa, jednak czy tylko ja nie rozumiem zasad walki? Bo przy standardowych testach zagrożeniem dla nosicieli są między innymi takie rzeczy jak riposta czy tarcza powodująca utratę czasu, zgadza się? Ale jak to dokładnie działa w przypadku walki? Też mamy riposty i tak dalej? A jeśli tak, co właściwie robi kontratak przeciwnika „według standardowych reguł”? Skoro rzucamy według standardowych reguł, czy oznacza to, że po prostu mamy darmowy drugi rzut w czasie testu, po którym owszem, da się dostać ripostę, ale również usuwa nam tarcze? Czy tylko my nie zrozumieliśmy, co autor miał na myśli? 

„Kontratak” pewnie kojarzy się z raczej nieprzyjemnymi konsekwencjami, tymczasem tutaj wygląda to tak, że po prostu zdajemy testy podwójną liczbą kostek. Bo żeby wszystko było jasne, nasze zaklęcia też usuwają tarcze:


Mam też problem ze zwrotem „Z wyrzuconej kombinacji kości można rzucić więcej niż jedno zaklęcie”. No i wszystko jasne, ale… jednak gwiazdka usuwa jedną tarczę, tak? A co, jeśli wyrzucimy cztery gwiazdki? Możemy usunąć cztery tarcze? Mamy też czar umożliwiający nam usunięcie dwóch tarcz za pomocą dwóch gwiazdek, tyle że nie wszystkie postacie mają do niego dostęp. Nie chcę tutaj piętnować autorów za ich błędy, bo może tylko dla nas nie jest absolutnie jasne, jak tego wszystkiego używać? Czy tylko ja mam wrażenie, że autorzy dodatku wiedzieli, o co chodzi, ale nie potrafili dostatecznie dobrze tego wyjaśnić?

– Mamy więc ciekawy pomysł, ale niestety przedstawiony w zbyt skomplikowany sposób. Jedziemy dalej: w Accio Tempus talia przedmiotów składa się aż z 66 kart – nie pamiętam, czy w którejkolwiek misji (nawet w Proroctwie Smoków) było ich aż tyle. Nawet jeśli tak, to, jeśli dobrze kojarzę, każdy z nich ostatecznie do czegoś tam służył, zaś tutaj dostajemy całe stosy śmieci, których później nie potrzebujemy do niczego. Możemy się uśmiechnąć, bo coś nawiązuje do książkowego pierwowzoru, ale to właściwie tyle.


– Podobnie jest z niektórymi miejscami/wątkami, na przykład (jeśli nie chcecie wiedzieć, co spotka was w czasie misji, przejdźcie do kolejnego akapitu) walka ze smokiem. Pokonujemy go i dostajemy lalkę. Czy lalka się do czegoś przydaje? Wygląda na to, że do niczego (w każdym razie w ogóle jej nie użyliśmy). I z jednej strony w porządku, walczyliśmy ze smokiem po nic, ale z drugiej, dobrze byłoby to wiedzieć od razu po starciu. W scenariuszu z podstawki po wykonaniu pewnej czynności dostawaliśmy przepychacz do ubikacji – natychmiast docierało do nas, że zostaliśmy oszukani, wątek miał swoją puentę. Tutaj właściwie nie mamy pojęcia, czy otrzymany przedmiot wykorzystamy później do czegokolwiek, czy nie.

– Mieliśmy odnaleźć Zmieniacz Czasu i złapać odpowiedzialną za jego kradzież, prawda? Nieprawda, ukończyliśmy scenariusz nie widząc tajemniczego Zmieniacza Czasu na oczy. Znaleźliśmy go potem w talii z przedmiotami, ale jak do niego dotrzeć? Nie wiemy do teraz. Na jego karcie jest nawet napisane, gdzie się znajdował, ale w niczym nam to nie pomogło. W żadnym miejscu nie zauważyliśmy zwrotu „Weź przedmiot 10”. Mamy jakąś podpowiedź, ale pomimo tego nie mamy pojęcia, jak dotrzeć do Zmieniacza Czasu i pozostaje to jedyną nierozwiązaną zagadką, z jaką mieliśmy do tej pory do czynienia w T.I.M.E Stories. Ktoś grał i pomoże? Ktoś wie, do czego służy przedmiot 62? O co chodzi z przedmiotem 35 i znajdującymi się na nim działaniami?


Naprawdę, kilka razy zastanawiałem się, czy w drukarni nie pominięto jakichś kart, ale wygląda na to, że nie…

PODSUMOWANIE 

Sporo dobrych i ciekawych, ale źle zrealizowanych pomysłów. Niejasne zasady i mnóstwo ślepych zaułków. Przerost formy nad treścią. Rzecz jasna nie wykluczam, że kilka rzeczy jest oczywistych, ale to my źle je zrozumieliśmy – dajcie proszę znać, jeśli graliście i nie mieliście problemów z tym, co nas pokonało.

Na chwilę obecną ze smutkiem stwierdzam, że właśnie zrecenzowałem najgorszy scenariusz, jaki spotkaliśmy w czasie naszej dotychczasowej przygody w T.I.M.E Stories, ale tak to już pewnie jest z fanowskimi rozszerzeniami – może trafić się coś rewelacyjnego, może trafić się kasztan. Accio Tempus to niestety największy kasztan w lesie.


tekst i "zdjęcia": Michał Misztal

PSSST! Pisałem też o kilku innych planszówkach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

stat4u