Udział wzięli: Court of the Dead: Mourners Call (2), Cthulhu: Death May Die (1), Cthulhu Wars (1), Eufrat i Tygrys (1), Gemblo Q (1), Horror w Arkham: Gra karciana (3), The Mind (1), Obcy: Gra fabularna (1), Vampire: The Eternal Struggle (2), Wampir: Maskarada (1), Warhammer Fantasy Roleplay (2)
Cthulhu: Death May Die: Dalej łupiemy Przedwiecznych, jak widać nie w zabójczym tempie (jeszcze nie przeszliśmy wszystkich dostępnych w podstawce scenariuszy ani nawet nie ruszyliśmy Hastura), niemniej nadal jestem bardzo zadowolony z tego, że mam tę planszówkę. Odmóżdżająca rozrywka i nic więcej, ale taki właśnie miał być ten tytuł.
Cthulhu Wars: Bardzo ciekawa partia. Zostaliśmy dosłownie rozjechani przez gracza, który wrócił do Cthulhu Wars po długiej przerwie i na początku wykonywał Crawling Chaosem tak nieoptymalne ruchy, że zupełnie go zignorowałem, a potem wystrzelił z punktami (głównie dzięki żetonom Elder Sign – jeszcze nigdy nie widziałem, żeby komuś wpadło w ręce tyle trójek), w taki sposób, że nie było czego zbierać. Sam byłem drugi, przy czym wykręciłem całkiem przyzwoity wynik grając po raz pierwszy frakcją Opener of the Way, więc nie narzekam. No i okazało się, że Tcho-Tcho jednak nie wygrywają automatycznie i tylko dlatego, że są – ha! | zobacz też: Cthulhu Wars [pierwsze wrażenia]
Eufrat i Tygrys: Kolejna rozgrywka (dopiero druga) po długiej przerwie. Stanowczo za długiej, bo to pod wieloma względami genialna planszówka. Pograłem trochę więcej za pośrednictwem aplikacji, ale jednak nie ma to jak żywy przeciwnik i widok wszystkich komponentów na stole. Chcę więcej, oby jak najszybciej.
Gemblo Q: Proste. Szybkie. Lubię. Mam niemiecką wersję i nie jestem pewny, czy gramy dobrze, ale lubię.
Horror w Arkham: Gra karciana: I po Dunwich, nadal czekamy na resztę scenariuszy do Zmowy nad Innsmouth. W międzyczasie pyknęliśmy sobie fanowski Incydent na Morzu Barentsa (może być, szału nie ma). Wkrótce wypróbujemy wreszcie talie badaczy. | zobacz też: Horror w Arkham: Gra karciana [recenzja]
The Mind: Nic nowego już z tej karcianki nie wyciągniemy, ale nadal gra się dobrze. | zobacz też: The Mind [recenzja]
Obcy: Gra fabularna: Przeżyliśmy, było bardzo ciekawie, to jeszcze nie koniec. Lubię, science fiction przemawia do mnie zdecydowanie bardziej od bycia Elfikiem czy przesiadywania w karczmach (wiem, że się powtarzam). No i to przecież Obcy, więc, przynajmniej częściowo, jaram się z automatu, a mechanika na szczęście nie zepsuła pierwszego wrażenia, tak jak miało to u mnie miejsce w tym przypadku.
Vampire: The Eternal Struggle: Najlepsza gra na świecie, koniec dyskusji. | zobacz też: Vampire: The Eternal Struggle po 250 rozgrywkach
Wampir: Maskarada: Nowa kampania, nowa koteria, gram sobie Malkavem i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Próbujemy dostać się do Camarilli – co może pójść nie tak?
Warhammer Fantasy Roleplay: Poprzednia misja wykonana, teraz mamy lekki przestój i skupiamy się bardziej na osobistych wątkach swoich postaci.
10x10
Idzie mi całkiem nieźle. Poniżej zestawienia, co prawda trochę oszukane, bo na dzień 7 marca, ale co tam.
Luty w kilku zdaniach: Po dość intensywnym (oczywiście jak na mnie) styczniu nastąpiło lekkie zmęczenie materiału, ale i tak nie jest źle. W większości dobre i bardzo dobre gry, a 16 partii to też nie tak znowu mało. Zobaczymy, czy w marcu będzie więcej. A zdjęć jest mało, bo jestem leszczem.
tekst i "zdjęcia": Michał Misztal
PSSST! Pisałem też o kilku innych planszówkach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz