Metody Marnowania Czasu: Co tam czytam? #11: Human Target, Miesiąc miodowy na safari, Shadows Fall

sobota, 25 stycznia 2020

Co tam czytam? #11: Human Target, Miesiąc miodowy na safari, Shadows Fall


Co tam czytam? to efekt chęci dzielenia się wrażeniami z lektury komiksów, niekoniecznie w formie pełnoprawnych recenzji. Kilka mniej lub bardziej entuzjastycznych, napisanych na szybko zdań, czasem o jednym tytule, czasem o kilku, o serii, albumie lub o pojedynczym zeszycie, tak często lub tak rzadko, jak będzie mi się chciało. Czyli pewnie rzadko.


Human Target [Peter Milligan]

Miniseria, pojedyncza historia zatytułowana Final Cut oraz 21 zeszytów o mającym dość nietypową pracę Christopherze Chance. Otóż Chance, choć napisać tak, to nic nie napisać, jest mistrzem przebieranek, przez co zawodowo wciela się w swoich klientów (zwykle takich, których życie jest z różnych powodów zagrożone): wygląda tak jak oni, mieszka z ich rodzinami, przejmuje ich gestykulację, sposób mówienia i zwyczaje, a w dużym stopniu także osobowość. Z jednej strony bywa to mocno naciągane, zaś całość oparta jest generalnie na jednym i tym samym patencie, z drugiej: to Milligan, jeden z moich ulubionych scenarzystów, na dodatek w bardzo dobrej formie i z trochę większą niż zazwyczaj lekkością. Nie to, że Human Target nie jest komiksem na poważnie, ale najczęściej, kiedy autor mojej ukochanej Enigmy bierze się za temat tożsamości (a robi to dość często), jego historie są dużo mroczniejsze (przykłady pierwsze z brzegu: The Extremist, Face), tutaj mamy natomiast do czynienia z bardzo sprawnie napisanym sensacyjniakiem. Oczywiście Chance wciela się w swoich klientów tak dobrze, że po bardziej angażujących zleceniach sam już nie wie, kim jest, a Milligan opisał te problemy w naprawdę interesujący sposób, nawet pomimo przerysowania protagonisty (wcielając się w kogoś, Christopher ot tak, całkowicie z powietrza wie wszystko, nawet to, że jego klient ileś lat temu zdradził żonę albo co dokładnie i w jaki sposób lubi robić z kobietą w łóżku). A że wszystko to, uogólniając, jeden patent? Uwierzcie, że Brytyjczyk wycisnął z tego, ile się tylko dało i pokazał, że opierając komiks na schemacie, który teoretycznie powinien wyczerpać się już po miniserii, wciąż można wielokrotnie zaskakiwać i sprawiać, że fabuła cały czas jest świeża. Rozpisałem się o scenariuszu (bo Milligan), ale od patrzenia na kadry też raczej nikogo nie rozbolą oczy, więc szczerze polecam.


Miesiąc miodowy na safari [Jesse Jacobs]

Na grupie Komiksy bez granic o Miesiącu miodowym na safari wspominano przy okazji polecania twórczości Michaela DeForge. Po sprawdzeniu Big Kids doszedłem do wniosku, że muszę sprawdzić, czy Jesse Jacobs rzeczywiście oferuje podobny kwas. Po lekturze: DeForge bywa zdecydowanie bardziej odjechany, niemniej Miesiąc miodowy na safari to naprawdę cudowna rzecz, która oczarowała mnie już po przeczytaniu kilku pierwszych stron. Świetna, charakterystyczna kreska i fajny dobór kolorów, ale przede wszystkim urzekająca pomysłowość autora, który co chwilę serwuje czytelnikowi niesamowite stworzenia oraz dziwne konsekwencje interakcji z nimi. Szkoda, że ten wydany przez Kulturę Gniewu komiks jest dość krótki, bo chciałbym zanurzyć się w tej pięknej i chorej zieleni na co najmniej 500 kolejnych stron. Jeśli jeszcze nie znacie, bierzcie natychmiast.


Shadows Fall [John Ney Rieber & John Van Fleet]

Teoretycznie wszystko powinno tu grać: Vertigo z lat dziewięćdziesiątych, mrok i zło, może i niezbyt widowiskowa oraz czytelna, jednak pomimo swoich niedoskonałości działająca na mnie (może z powodu nostalgii?) szata graficzna… tyle że tego najzwyczajniej w świecie nie da się czytać – z takim bełkotem nie miałem w komiksie do czynienia od niepamiętnych czasów. Przedzieranie się przez ściany tekstu w narracyjnych ramkach było prawdziwą torturą, przy czym większość tak naprawdę jest całkowicie zbędna. Skoro jestem (powtórzę: teoretycznie) idealnym odbiorcą tego typu miniserii, a nawet ja w czasie lektury miałem niemal myśli samobójcze, zdecydowanie odradzam. Uznajmy, że tego kasztana po prostu nie było.

tekst: Michał Misztal 

PSSST! Pisałem też o kilku innych komiksach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

stat4u